2018-07-09 12:47
aktualizacja: 2018-07-09 13:00
Wiadomości PAP
RPO na szkody. Środki unijne na odbudowę infrastruktury zniszczonej w wyniku zeszłorocznych nawałnic
Fot. Komitet Regionów
Będziemy mogli przesunąć z RPO do 95 proc. środków potrzebnych na odbudowę infrastruktury zniszczonej w wyniku zeszłorocznych nawałnic - mówi wiceprzewodniczący sejmiku woj. kujawsko–pomorskiego Adam Banaszak.
Serwis Samorządowy PAP: Polska otrzyma wsparcie z Funduszu Solidarności UE po tym jak w sierpniu ub.r. w wyniku nawałnic poszkodowanych zostało ponad 100 gmin w trzech województwach. Na co jeszcze mogą liczyć samorządy w ramach pomocy z UE?
Wiceprzewodniczący sejmiku woj. kujawsko–pomorskiego Adam Banaszak: Rzeczywiście otrzymamy w gotówce kilkanaście milionów euro. W związku z tym, że klęska została uznana za dużą katastrofę regionalną, już bez pytania Komisji Europejskiej o zmianę programów operacyjnych, będziemy mogli przesunąć z RPO do 95 proc. środków potrzebnych na odbudowę infrastruktury zniszczonej w wyniku klęski. Sami pokryjemy przy tym jedynie 5 proc. wkładu własnego.
Jedyny problem polega tylko na tym, że w takich wypadkach pozostaje kwestia uznania bądź nie danej katastrofy za dużą klęskę. Jest tu bardzo dużo nieścisłości, jest duża uznaniowość. Trzeba zdecydowanie poprawić sposób klasyfikacji tego, co jest dużą klęską.
Pozostaje pytanie, jak wyliczyć np. zniszczenie tysięcy hektarów lasu. Ile to jest naprawdę warte? Wymaga to uszczegółowienia zasad liczenia, które pomogłoby uruchamiać środki w sposób łatwiejszy w przyszłości - tym razem wszystko skończyło się szczęśliwie ale nie było to takie pewne.
Czy właśnie to sprawiło największą trudność w przypadku nawałnicy, która przeszła przez Polskę? Czy przepisy unijne są w takim razie martwe?
Gdyby trzęsienie ziemi zniszczyło pół miasta, nie byłby to martwy mechanizm. W przypadku nawałnicy w Polsce, która była ogromna, pojawił się właśnie problem z wyliczeniem kwoty, ile tak naprawdę warte są hektary lasu, tysiące zniszczonych domów. Ofiary śmiertelne w ogóle są niewymierzalne. Nie było łatwe również oszacowanie zniszczeń w infrastrukturze.
Właśnie to, że nie jest to jasne, klarowne sprawia, że istnieje duże ryzyko, iż z tych pieniędzy się nie skorzysta, a taka możliwość oczywiście powinna być.
Przygotował pan opinię Komitetu Regionów ws. Unijnego Mechanizmu Ochrony Ludności. Jaka jest optyka samorządów na mechanizm uruchamiany w przypadku klęski żywiołowej?
Po raz kolejny zwróciliśmy uwagę, że do planów ryzyka, które są obligatoryjne, musza być włączone władze lokalne i regionalne, dlatego że mają centrum zarządzania kryzysowego, mają odpowiednie zdolności, możliwości reagowania i mają wiedzę, bo są tymi, którzy – kiedy występuje katastrofa – są na pierwszej linii frontu.
To władze lokalne spotykają się ze swoimi mieszkańcami, to ich centra zarządzania kryzowego reagują w razie katastrofy, dlatego muszą być włączone w te plany, żeby były one realne i żeby każdy wiedział, co ma robić, kiedy klęska następuje.
W dokumencie pojawił się zapis o potrzebie wprowadzenia obowiązku, aby przy wydatkowaniu środków europejskich uwzględniać odporności inwestycji na katastrofę. Dlaczego to jest istotne?
To przesłanie jest już stałe od pewnego czasu. We Włoszech w wyniku trzęsienia ziemi zburzone zostały szkoły wybudowane ze środków europejskich. Tak, jakby wszyscy zapomnieli, że to jest teren trzęsień ziemi. Ewidentnie inwestycje powinny być odporne na tego typu zdarzenia. Tego dotychczas brakowało.
Wydamy więcej, ale na odporną, trwalszą infrastrukturę. Pieniądze, które wydatkujemy z budżetu Unii - na to jako Komitet Regionów mamy wpływ - powinny być przeznaczane na inwestycje odporne na takie zdarzenia. Przypominam, że reakcja na klęski jest kompetencją krajową.
W jednym z pierwszych punktów opinii jest mowa dla poparciu dla testów warunków skrajnych. W jaki sposób przekłada się to na poziom lokalny?
Jako Komitet Regionów proponujemy użyć środki, które już są w budżecie Unii, na stress testy, czyli ćwiczenia w warunkach bojowych w przypadku zagrożenia, które bardzo by się przydały dla koordynacji działań służb w trakcie katastrof.
Ponadto zapadła decyzja polityczna o tym, że wzmacniamy, dajemy dodatkowe środki, odpowiadającej za katastrofy Dyrekcji Generalnej Komisji Europejskiej ds. Pomocy Humanitarnej i Ochrony Ludności (DG Echo). Za te pieniądze m.in. zostanie stworzona ekipa ratunkowa na poziomie Unii.
My postulujemy, by te pieniądze poszły na to, co jest rzeczywiście będzie wartością dodaną na poziomie lokalnym i regionalnym. Proponujemy, żeby były to programy, które wspierają przygotowanie osób odpowiedzialnych na wypadek katastrof - chociażby wspomniane stress testy - czy byłyby wsparciem technicznym bądź materiałowym.
W Polsce podczas kataklizmu np. zawiodła komunikacja, czyli w takim przypadku potrzebna byłaby ekipa ratunkowa z urządzeniami do komunikacji niezależnej od komunikacji komórkowej.
Europa przyjęła ramy z Sendai dotyczące ograniczania ryzyka klęsk żywiołowych - globalny plan na rzecz zmniejszenia strat powodowanych przez klęski żywiołowe. Jak plany ryzyka wyglądają w Polsce?
Plany ryzyka zostały stworzone, bo musiały być stworzone zgodnie z unijnymi wymogami, ale odbywało się to najczęściej bez konsultacji lokalnych więc niestety są często mocno teoretyczne.
Mimo, że ta sfera pozostaje w kompetencji państw członkowskich, to okazuje się, że zgodnie z badaniami zdecydowana większość Europejczyków oczekuje wsparcia Unii w trakcie i po katastrofach naturalnych - stąd nasze zaangażowanie w tą sprawę.
kic/
Serwis Samorządowy PAP: Polska otrzyma wsparcie z Funduszu Solidarności UE po tym jak w sierpniu ub.r. w wyniku nawałnic poszkodowanych zostało ponad 100 gmin w trzech województwach. Na co jeszcze mogą liczyć samorządy w ramach pomocy z UE?
Wiceprzewodniczący sejmiku woj. kujawsko–pomorskiego Adam Banaszak: Rzeczywiście otrzymamy w gotówce kilkanaście milionów euro. W związku z tym, że klęska została uznana za dużą katastrofę regionalną, już bez pytania Komisji Europejskiej o zmianę programów operacyjnych, będziemy mogli przesunąć z RPO do 95 proc. środków potrzebnych na odbudowę infrastruktury zniszczonej w wyniku klęski. Sami pokryjemy przy tym jedynie 5 proc. wkładu własnego.
Jedyny problem polega tylko na tym, że w takich wypadkach pozostaje kwestia uznania bądź nie danej katastrofy za dużą klęskę. Jest tu bardzo dużo nieścisłości, jest duża uznaniowość. Trzeba zdecydowanie poprawić sposób klasyfikacji tego, co jest dużą klęską.
Pozostaje pytanie, jak wyliczyć np. zniszczenie tysięcy hektarów lasu. Ile to jest naprawdę warte? Wymaga to uszczegółowienia zasad liczenia, które pomogłoby uruchamiać środki w sposób łatwiejszy w przyszłości - tym razem wszystko skończyło się szczęśliwie ale nie było to takie pewne.
Czy właśnie to sprawiło największą trudność w przypadku nawałnicy, która przeszła przez Polskę? Czy przepisy unijne są w takim razie martwe?
Gdyby trzęsienie ziemi zniszczyło pół miasta, nie byłby to martwy mechanizm. W przypadku nawałnicy w Polsce, która była ogromna, pojawił się właśnie problem z wyliczeniem kwoty, ile tak naprawdę warte są hektary lasu, tysiące zniszczonych domów. Ofiary śmiertelne w ogóle są niewymierzalne. Nie było łatwe również oszacowanie zniszczeń w infrastrukturze.
Właśnie to, że nie jest to jasne, klarowne sprawia, że istnieje duże ryzyko, iż z tych pieniędzy się nie skorzysta, a taka możliwość oczywiście powinna być.
Przygotował pan opinię Komitetu Regionów ws. Unijnego Mechanizmu Ochrony Ludności. Jaka jest optyka samorządów na mechanizm uruchamiany w przypadku klęski żywiołowej?
Po raz kolejny zwróciliśmy uwagę, że do planów ryzyka, które są obligatoryjne, musza być włączone władze lokalne i regionalne, dlatego że mają centrum zarządzania kryzysowego, mają odpowiednie zdolności, możliwości reagowania i mają wiedzę, bo są tymi, którzy – kiedy występuje katastrofa – są na pierwszej linii frontu.
To władze lokalne spotykają się ze swoimi mieszkańcami, to ich centra zarządzania kryzowego reagują w razie katastrofy, dlatego muszą być włączone w te plany, żeby były one realne i żeby każdy wiedział, co ma robić, kiedy klęska następuje.
W dokumencie pojawił się zapis o potrzebie wprowadzenia obowiązku, aby przy wydatkowaniu środków europejskich uwzględniać odporności inwestycji na katastrofę. Dlaczego to jest istotne?
To przesłanie jest już stałe od pewnego czasu. We Włoszech w wyniku trzęsienia ziemi zburzone zostały szkoły wybudowane ze środków europejskich. Tak, jakby wszyscy zapomnieli, że to jest teren trzęsień ziemi. Ewidentnie inwestycje powinny być odporne na tego typu zdarzenia. Tego dotychczas brakowało.
Wydamy więcej, ale na odporną, trwalszą infrastrukturę. Pieniądze, które wydatkujemy z budżetu Unii - na to jako Komitet Regionów mamy wpływ - powinny być przeznaczane na inwestycje odporne na takie zdarzenia. Przypominam, że reakcja na klęski jest kompetencją krajową.
W jednym z pierwszych punktów opinii jest mowa dla poparciu dla testów warunków skrajnych. W jaki sposób przekłada się to na poziom lokalny?
Jako Komitet Regionów proponujemy użyć środki, które już są w budżecie Unii, na stress testy, czyli ćwiczenia w warunkach bojowych w przypadku zagrożenia, które bardzo by się przydały dla koordynacji działań służb w trakcie katastrof.
Ponadto zapadła decyzja polityczna o tym, że wzmacniamy, dajemy dodatkowe środki, odpowiadającej za katastrofy Dyrekcji Generalnej Komisji Europejskiej ds. Pomocy Humanitarnej i Ochrony Ludności (DG Echo). Za te pieniądze m.in. zostanie stworzona ekipa ratunkowa na poziomie Unii.
My postulujemy, by te pieniądze poszły na to, co jest rzeczywiście będzie wartością dodaną na poziomie lokalnym i regionalnym. Proponujemy, żeby były to programy, które wspierają przygotowanie osób odpowiedzialnych na wypadek katastrof - chociażby wspomniane stress testy - czy byłyby wsparciem technicznym bądź materiałowym.
W Polsce podczas kataklizmu np. zawiodła komunikacja, czyli w takim przypadku potrzebna byłaby ekipa ratunkowa z urządzeniami do komunikacji niezależnej od komunikacji komórkowej.
Europa przyjęła ramy z Sendai dotyczące ograniczania ryzyka klęsk żywiołowych - globalny plan na rzecz zmniejszenia strat powodowanych przez klęski żywiołowe. Jak plany ryzyka wyglądają w Polsce?
Plany ryzyka zostały stworzone, bo musiały być stworzone zgodnie z unijnymi wymogami, ale odbywało się to najczęściej bez konsultacji lokalnych więc niestety są często mocno teoretyczne.
Mimo, że ta sfera pozostaje w kompetencji państw członkowskich, to okazuje się, że zgodnie z badaniami zdecydowana większość Europejczyków oczekuje wsparcia Unii w trakcie i po katastrofach naturalnych - stąd nasze zaangażowanie w tą sprawę.
kic/
 
DODAJ SWÓJ KOMENTARZ
COPYRIGHT
Wszelkie materiały (w szczególności depesze agencyjne, zdjęcia, grafiki, filmy) zamieszczone w niniejszym Portalu chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Materiały te mogą być wykorzystywane wyłącznie na postawie stosownych umów licencyjnych. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, bez ważnej umowy licencyjnej jest zabronione.- Gminne zadanie. 11 lutego wchodzi nowela ustawy o wspieraniu termomodernizacji i remontów
- Można wypłacać. Obowiązuje rozporządzenie ws. minimalnych stawek nauczycieli
- Nie ma przeszkód. Specjalny dodatek za pracę przy wyborach
- MEN dał wzór. Resort edukacji opracował wzory uchwał w sprawie ustalenia sieci szkół
- MEN przypomina. Minister Anna Zalewska o samorządach w liście do nauczycieli