Minister zdrowia Adam Niedzielski zapewnił, że szkoły na pewno nie zostaną zamknięte. Poinformował też, że na wschodzie kraju jest dziewięć powiatów, które powinny znaleźć się w strefie żółtej, a jeden - w czerwonej.
Tłumacząc dlaczego nie przewiduje zamknięcia szkół, Niedzielski podkreślił, że to wynika z charakteru pandemii. "Rozwój IV fali jest inny – nie rozwija się w tak szybkim tempie jak poprzednie, choć liczba przypadków oczywiście rośnie. Porównujemy fale – dzień do dnia. I widzimy, że trendy są odmienne” – argumentował w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".
„Chcemy natomiast, żeby ludzie przypomnieli sobie i przestrzegali zasad dyscypliny społecznej, jakie stosowaliśmy wcześniej. Musimy wrócić do maseczek i egzekwowania obowiązku ich noszenia” – powiedział minister zdrowia.
Niedzielski przyznał, że najtrudniejsza sytuacja panuje na wschodzie kraju. Stwierdził, że jest ona monitorowana pod względem liczby zakażeń na 10 tys. i liczby zaszczepionych. „Według tych parametrów mamy ok. dziewięciu powiatów, które mogłyby być w strefie żółtej i jeden w czerwonej. Ale to za mało w skali krajowej, żeby wprowadzać rozwiązanie, które miałoby charakter systemowy” – dodał.
Z kolei wiceszef resortu zdrowia Waldemar Kraska zapewnił w środę w Polskim Radiu, że nie są planowane obostrzenia, które dotyczyłyby gospodarki.
"My nie planujemy jakichś obostrzeń jeżeli chodzi o gospodarkę. Myślę, że w tej chwili żadnego kraju w Europie na to nie stać. Jeżeli będziemy reagowali to oczywiście punktowo, w skali powiatowej. Mam nadzieję, że do takich obostrzeń nie dojdzie" – dodał Kraska.
Dopytywany o to, co oznacza reagowanie punktowo, sprecyzował, że będą to decyzje podejmowanie lokalnie przez stacje sanitarne i będą dotyczyć np. szkół czy imprez.
"To będą bardzo indywidualne decyzje, nie ogólnopolskie, ale właśnie powiatami lub miastami. Zobaczymy, jaka będzie sytuacja" – zaznaczył.
szz/ ms/ woj/