ZNP zapowiada, że zwróci się do Rzecznika Praw Obywatelskich o interwencję w sprawie ujawniania pensji nauczycieli. Zaskoczony wyrokiem WSA jest też minister edukacji.
Imienna lista płac nauczycieli wraz z otrzymywanymi dodatkami i wymiarem godzin stanowi informację publiczną i gmina nie może zasłaniać się RODO – uznał Wojewódzki Sad Administracyjny w Gdańsku (II SA/Gd 557/19). Wcześniej podobny wyrok zapadł przed WSA w Lublinie (II SAB/Lu 51/19).
W konsekwencji wydawca „Wspólnoty Parczewskiej”, który wystąpił do dyrekcji szkoły o informację publiczną na temat zarobków nauczycieli, opublikował na łamach swojej gazety listę nazwisk kilkudziesięciu pedagogów z ich dokładnymi zarobkami.
Minister edukacji Dariusz Piontkowski pytany przez dziennikarzy, czy ta publikacja to dobra praktyka i czy powinna być powszechna, nie krył zaskoczenia.
„Byliśmy zaskoczeni takim orzeczeniem sądu. Wydaje nam się, że tutaj przepisy o ochronie danych osobowych powinny ewidentnie zadziałać. Rozumielibyśmy, gdyby sąd nakazał ujawnienie, że nauczyciele zarabiają od - powiedzmy - 500 czy 100 zł do 3, 5, czy iluś tam tysięcy złotych. Natomiast ujawnienie imienia i nazwiska osoby, która pracuje w szkole i wysokości jej zarobków, wydaje nam się niezgodne z przepisami" – komentował szef MEN.
"Równie dobrze możemy teraz zapytać każdego z sędziów tego sądu, który wydał orzeczenie, ile on zarabia i poproszenie, by z imieniem i nazwiskiem podał wykaz swoich zarobków" - dodał.
Publikację ostro skrytykował prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
„Interweniujemy w sprawie opublikowania w mediach danych osobowych nauczycieli wraz z zarobkami. O podjęcie działań w tej sprawie zwrócimy się do Rzecznika Praw Obywatelskich” – poinformował w mediach społecznościowych.
Takiej reakcji dziwi się Sieć Obywatelska Watchdog Polska. „Obywatele nigdy nie będą w stanie prowadzić debaty publicznej, jeśli nie dowiedzą się nie tylko, ile wynosi pensja nauczycieli, ale także jaki wpływ na wynagrodzenie ma staż pracy, awans zawodowy, dodatek wiejski, motywacyjny itd.” – pisze szef organizacji Szymon Ossowski w liście otwartym do prezesa ZNP.
Jak podkreśla, kto inny, jak nie nauczyciele, ma kształtować świadomych swoich praw obywateli. „Jak inaczej zdobyć wiarygodność w oczach uczniów i ich rodziców, jeśli nie przez otwartość na debatę?” – pyta.
Zgodnie z obecnymi przepisami, minister edukacji określa stawki minimalnego wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli, ale te – teoretycznie – mogą zostać zwiększone przez samorządy. Poza pensją zasadniczą pedagogom przysługują dodatki, w tym: stażowy, motywacyjny, funkcyjny, za wychowawstwo oraz za warunki pracy – ich wysokość określa organ prowadzący. Do tego dochodzą wynagrodzenia za godziny ponadwymiarowe i godziny doraźnych zastępstw oraz nagrody i „inne świadczenia wynikające ze stosunku pracy. Wszystko to ma złożyć się na tzw. średnie wynagrodzenie, którego wysokość określa Karta nauczyciela.
Od stycznia średnie wynagrodzenie ma wynosić w odniesieniu do nauczycieli stażystów 3 337,55 zł (100 proc. kwoty bazowej), nauczycieli kontraktowych – 3 704,68 zł (111 proc.), nauczycieli mianowanych – 4 806,07 zł (144 proc.), a nauczycieli dyplomowanych – 6 141,09 zł (184 proc.).
O tym, że system wynagradzania nauczycieli jest skomplikowany i nieczytelny, wielokrotnie była mowa przy okazji ubiegłorocznego strajku, a potem – w czasie debat Okrągłego Stołu Edukacyjnego.
aba/