Gdyby nie dodatkowa praca, byłbym prawdziwym dziadem; trzeba odejść od stawek według tabeli i płacić wynagrodzenie rynkowe – tak Czytelnicy komentują urzędnicze zarobki.
Gdyby nie dodatkowa praca, byłbym prawdziwym dziadem; trzeba odejść od stawek ustalanych według tabeli i płacić wynagrodzenie rynkowe – tak Czytelnicy komentują urzędnicze zarobki.
Jak rząd przewiduje rozwiązać problem braków specjalistów w samorządach – z takim pytaniem zwróciła się do MSWiA poseł Marta Kubiak. I posypały się komentarze Czytelników.
„Moje wynagrodzenie z 2400 brutto wzrosło do 3000 brutto w ciągu 10 lat. W tym czasie minimalna skoczyła z 1200 na 2600 brutto. Za rok będę zarabiał tyle, ile będzie wynosić wynagrodzenie minimalne, czyli 3000 brutto plus dodatek stażowy tj. 300 zł więcej. (…) Wstyd ze znajomymi o zarobkach rozmawiać” – napisał Xyz. „Gdyby nie dodatkowa praca kosztem wolnych weekendów byłbym prawdziwym dziadem” - dodał.
„14 lat pracy, stanowisko specjalisty, 2300 brutto. Ale nie mogę powiedzieć, że najniższa krajów,a bo jest więcej o 50 zł... Takie są realia w samorządzie” – skwitował Nice.
„Zgadzam się w 100 proc. Mam 11 lat stażu pracy i moje zarobki netto z wysługą lat to 2400 zł netto. Tylko dlatego nie odchodzę z pracy, ponieważ jestem młodą mamą i nie mam problemu z urlopem” – przyznała Mmm.
„Realizacja tej obietnicy [w sprawie wzrostu płacy minimalnej] ucieszy przede wszystkim właśnie pracowników administracji samorządowej. A później zacznie się rozkminka, że urzędnik ma tyle samo co sprzątaczka, a jego kierownik obciążony odpowiedzialnością i pracą po godzinach, kilkaset zł brutto więcej... I będzie cyrk” – przewiduje Om.
„Nawet autor tego artykułu pominął w wyliczance zarobki skarbnika!”- narzekał z kolei Emerytowany skarbnik. „Szczególnie w małych gminach wiejskich, bo co innego w miastach. Ich wynagrodzenia, zwłaszcza w porównaniu do ilości obowiązków i odpowiedzialności, nie zawyżają wiele średnich...” – skonstatował.
„Sprawa jest prosta. Ograniczyli wynagrodzenia wójtów, a wiadomo że kierownik musi zarabiać mniej od wójt, osoba doświadczona mniej od kierownika, nowa zatrudniany mniej od tego z doświadczeniem no i jesteśmy na granicy 3 tysięcy lub mniej, a za to nikt, kto ma wykształcenie i inne doświadczenie, do urzędu nie przyjdzie” – zauważa Rekrut.
W podobnym tonie wypowiada się Urzędnik. „Nie oczekujcie dobrych wynagrodzeń w samorządzie póki wójtowie/burmistrzowie będą zarabiać nieadekwatnie do odpowiedzialności, którą ponoszą. Domyślam się, że muszą być cholerni sfrustrowani, jak ich kierownicy/dyrektorzy zarabiają niewiele mniej od nich” – ocenił.
Nieco inaczej sprawę widzi OoO: „Nie we wszystkich samorządach sytuacja jest dramatyczna, wszystko zależy od W/B/P oraz Skarbnika. Jeżeli zarządzający szanują pracowników i doceniają ich pracę, to i zarobki są na odpowiednim poziomie” – stwierdził.
Zupełnie odmienne spojrzenie rzucił Pracownik: „O jakich specjalistach mówimy. Proszę sprawdzić, kim są obsadzane stanowiska kierownicze w jst, są to "specjaliści" z koalicji znajomków: nauczyciele zarządzają instytucjami kultury, przedszkolanki pomocą społeczną, protegowani biskupów są osobami znaczącymi z wysokimi wynagrodzeniami” - napisał.
aba/