Dotychczas burmistrz musiał być menadżerem, obecnie zaczynają wygrywać liderzy, którzy budują relacje z mieszkańcami - uważa dyrektor biura ZMP Andrzej Porawski
Dotychczas burmistrz musiał być menadżerem, obecnie zaczynają wygrywać liderzy, którzy budują relacje z mieszkańcami - uważa dyrektor biura Związku Miast Polskich Andrzej Porawski
Serwis Samorządowy PAP: podczas konferencji w Ministerstwie Rozwoju na temat Partnerskiej Inicjatywy Miast mówił pan o problemach polskich miejscowości. Czy możemy mówić o trudnościach, które są wspólne dla wszystkich miast?
Andrzej Porawski: jest wiele wspólnych problemów, jak gospodarowanie przestrzenią, a przy okazji nieruchomościami, bo polskie miasta są w 30 proc. właścicielami nieruchomości na ich terenie. Możliwości dobrego zagospodarowania blokują nam złe przepisy. Czekamy na kodeks urbanistyczno-budowlany, ale potrzeba również nowego podejścia do gospodarowania nieruchomościami, które stanowią własność gminy. Mnóstwa nakładów wciąż wymaga infrastruktura, przede wszystkim drogowa i komunikacyjna.
Infrastruktura podziemna w dużym stopniu została już wybudowana, chociaż oczywiście zużywa się i wymaga modernizacji. Miasta coraz więcej inwestują w infrastrukturę społeczną, na kulturę wydają trzy razy więcej niż budżet państwa.
Dlatego, mimo że miasta stać na te wydatki na pewnym poziomie, to potrzeby są wielokrotnie większe. Jeżeli chodzi o finanse, trzeba dostosować indywidualny wskaźnik zadłużenia do rzeczywistych możliwości spłaty.
Jak pan odnosi się do koncepcji resortu rozwoju, aby w szczególny sposób wspierać niektóre miasta średnie?
Polityka miejska została w Polsce uchwalona jeszcze przez poprzednią ekipę, a teraz ją skonkretyzowano. Jest wsparcie dla aglomeracji, otwarte dla tych wszystkich, którzy współpracują ze sobą na dużych obszarach funkcjonalnych, to niekoniecznie muszą być metropolie, ale np. aglomeracja wałbrzysko-świdnicka czy ostrowsko-kaliska.
Wsparcie dla miast średnich, ale też nie dla wszystkich z definicji, tylko dla tych, które tracą swoje funkcje, czy też utraciły je w wyniku różnych zmian, i które w większym stopniu wymagają wsparcia.
Jak ocenia pan takie podejście?
Fakt, że wsparcie rządowe jest adresowane do konkretnych samorządów, a wśród tych konkretnych samorządów do tych bardziej potrzebujących, nie jest moim zdaniem błędem.
Ale warto też wspomnieć o wsparciu dla małych miast. Paradoksem jest, że w programie rozwoju obszarów wiejskich w pierwszym zdaniu jest mowa o miastach, więc nawet tam trafiła polityka miejska. Dostrzeżono, że obszary wiejskie bez tych małych miasteczek, które są centrami usług lokalnych i niektórych działań gospodarczych, nie istnieją, że potrzebne jest współdziałanie.
Do tego pakietu wsparcia dochodzą miękkie programy, typu Partnerska Inicjatywa Miast, a także różne zamierzenia resortu w kierunku podwyższania kompetencji administracji lokalnej czy wreszcie zapowiadany program zmian prawnych ułatwiających zarządzanie miastami.
Wszystko to powoduje, że bardzo silnie wspieramy Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, nie dlatego że jakiś polityk nam się podoba czy nie podoba, tylko właśnie z tego względu, że ta miejskość w różnych jej odmianach jest tak silnie w tej strategii uwzględniona.
W swoim wystąpieniu w MR mówił pan o zmianie koncepcji zarządzania publicznego. Czy czas menadżerów w samorządzie minął, a ich miejsce zajmą liderzy?
New Public Management był modnym kierunkiem zarządzania lokalnego, opartym przede wszystkim na dobrym zarządzaniu jako takim. Lider lokalny musiał być menadżerem. Gospodarz miasta to była główna funkcja, czy główna właściwość, którą rekomendowano burmistrzowi.
Dzisiaj mamy już co najmniej kilka przykładów, kiedy wybory w mieście wygrał lider lokalny, ktoś, kto koncentruje się na budowaniu relacji z mieszkańcami, z różnymi grupami mieszańców, z różnymi grupami interesariuszy, czasami dość wąskimi.
Ten lider nie może rezygnować z dobrego zarządzania, ale tych menadżerów może mieć o stopień lub dwa stopnie niżej, sam nie musi nim być. Dzisiaj ważniejsze jest to, jak zachęci mieszkańców do tego, żeby wspólnie rozwiązywali lokalne problemy, bo wtedy będzie miał lepsze wyniki i lepsze poparcie.
Czy to jest wskazówka dla tych, którzy będą chcieli wziąć udział w przyszłorocznych wyborach samorządowych?
Tak, widać to gołym okiem.
Rozmawiał: Mateusz Kicka
kic/ woj/