Do sprzątania parków, drobnych remontów czy pomagania w hospicjum gminy mogą zatrudniać bezrobotnych bez prawa do zasiłku, ale korzystających z pomocy społecznej. W Pomorskiem z tej możliwości korzystają na razie tylko Chojnice - pisze Katarzyna Włodkowska w "Gazecie Wyborczej Trójmiasto".
Ideą Ministerstwa Gospodarki, które przed dwoma miesiącami wprowadziło zapis w Ustawie o promocji zatrudnienia, jest zmobilizowanie do aktywności bezrobotnych pobierających świadczenia z miejskich ośrodków pomocy społecznej. Odmowa podjęcia pracy na rzecz gminy oznacza utratę statusu bezrobotnego, a co za tym idzie - wsparcia finansowego MOPS.
- Za wykonywanie prac społecznie użytecznych (w jednostkach pomocy społecznej, organizacjach charytatywnych czy na rzecz gminy) bezrobotny ma otrzymywać wynagrodzenie - nie mniej niż 6 zł brutto, przy zatrudnieniu w wymiarze 10 godzin tygodniowo - informuje Tadeusz Adamejtis, szef Wojewódzkiego Urzędu Pracy. - Dzięki temu może zarobić 180 zł netto miesięcznie. Pensję bezrobotnemu wypłaca gmina, której Fundusz Pracy refunduje 60 proc. tej kwoty. Niewiele miast w kraju ruszyło jednak z projektem, bo w listopadzie, gdy przepis wszedł w życie, nie miały zarezerwowanych na ten cel środków.
- Na przełomie listopada i grudnia wytypowaliśmy 50 osób. Teraz szukamy dla nich zajęć, co nie jest proste - rynek jest bowiem przesycony - mówi Sylwia Ressel, rzecznik gdańskiego MOPS.
Kością niezgody okazują się jednak pieniądze. Gminy mają świadomość, że na wypłatach dla bezrobotnych się nie skończy. - Jeśli zatrudnimy ludzi do sprzątania parków, kolejne środki poświęcimy na pilnowanie przebiegu prac - uważa Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska.
To nie koniec kosztów. Miasta muszą zapewnić odpowiednią odzież, obuwie, napoje czy posiłki.
A powiatowe urzędy pracy czekają. - Już dawno jesteśmy gotowi do refundacji części kosztów ponoszonych przez gminę - mówi Janusz Chałubiński, szef słupskiego PUP.
Z możliwości zatrudniania bezrobotnych nie chce korzystać Gdynia. Zapowiada, że ustawy nie zamierza wykonywać, bo nikt jej do tego nie zmusza.
- Nowelizacja Ustawy o promocji zatrudnienia jest tylko narzędziem - mówi Joanna Grajter, rzecznik gdyńskiego magistratu. - Mamy wiele własnych programów zwalczających bezrobocie, które uważamy za skuteczne.
Z kolei Chojnice już od grudnia ubiegłego roku realizują wytyczne Ministerstwa Gospodarki. - Zatrudnienie znalazło u nas już 21 osób - mówi Wojciech Adamowicz, dyrektor PUP w Chojnicach. -
Na przyszły rok mamy już 151 miejsc - w świetlicach, przy sprzątaniu czy jako pomoc dla opiekunek środowiskowych.
Katarzyna Włodkowska