Krakowski samorząd chce dofinansowywać zabiegi in vitro. Radni przyjęli w środę „Gminny program leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego”.
Krakowski samorząd chce dofinansowywać zabiegi in vitro. Radni przyjęli w środę „Gminny program leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego”.
Jeśli wprowadzającej program uchwały nie uchyli wojewoda, pierwsze pary skorzystają z niego w 2020 r. Za jej przyjęciem uchwały głosowało 22 radnych (z klubów Koalicji Obywatelskiej, Krakowa dla Mieszkańców i Przyjaznego Krakowa), a przeciw - 15 (z PiS). Czterech z Przyjaznego Krakowa było nieobecnych podczas głosowania. Klub PiS zgłosił votum separatum.
- Po dwóch latach starań udało się przegłosować in vitro dla krakowian i krakowianek. Cieszymy się niezmiernie, mamy nadzieję, że uchwała będzie procedowana szybko. Drżymy, że wojewoda podejmie trudne decyzje, ale mam nadzieję, że to przemyśli – mówiła dziennikarzom radna Koalicji Obywatelskiej Nina Gabryś.
Z programu na początek będzie mogło skorzystać 100 par, mieszkających w Krakowie. Dofinansowanie ze strony miasta wynosiłoby do 5 tys. zł w ramach dawstwa partnerskiego lub do 2 tys. zł do procedury adopcji zarodka.
Projekt uchwały w tej sprawie złożyli radni klubu Koalicji Obywatelskiej. - Program może pomóc parom, które na co dzień zmagają się z niepłodnością. Jest wzorowany na bydgoskim, który tam działa od lat i ma wszystkie pozytywne opinie, wymagane przez prawo - mówiła prezentując uchwałę radna Gabryś. Dodała, że pół miliona na ten cel to kropla w budżecie miasta Krakowa.
Radni PiS podnosili, że kampania wyborcza nie jest dobrym czasem do podejmowania dyskusji na ten temat i przyjmowania takiej uchwały. Radny PiS Michał Drewnicki apelował o jej przełożenie i wskazywał na wady prawne uchwały, które mogą być przyczyną jej uchylenia przez wojewodę. Wśród zarzutów pojawiło się, że program nie został opracowany na podstawie map potrzeb zdrowotnych gminy, nie posiada pozytywnej opinii prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, w uchwale nie ma wskazanego podmiotu, który opracował program, a w jej uzasadnieniu brak informacji, czy na program zostały zarezerwowane środki w budżecie.
Jak mówiła dziennikarzom radna Gabryś program ma charakter pilotażowy i do końca roku precyzowana będzie jego strona formalna.
Podczas dyskusji szef klubu KO Aleksander Miszalski mówił, że wiele różnych chorób jest leczonych ze środków miejskich. - Wszystkim, którzy są sceptyczni, chcę powiedzieć, że zdecydowana większość Polaków – 70 proc. - popiera procedury in vitro i ich finansowanie z budżetu państwa – mówił Miszalski. Wymieniał także państwa, w których procedura zapłodnienia pozaustrojowego jest dofinansowywana. - Odnoszę wrażeni, że nigdy nie będzie dobrego czasu na tę uchwałę – dodał.
- Wierzymy, że każdy człowiek ma prawo do szczęścia, a dla wielu osób szczęście to rodzina i dzieci. Na niepłodność cierpi coraz więcej osób. I państwo, i my jako samorząd powinniśmy zrobić coś, by tym osobom pomóc. Potrzeba empatii, by wczuć się w ich sytuację – mówił szef klubu Kraków dla Mieszkańców Łukasz Gibała.
Dominik Jaśkowiec (KO) zaznaczył, że przystąpienie do programu jest dobrowolne a nie obowiązkowe. - Dajemy mieszkańcom tylko szansę - powiedział.
Przed Urzędem Miasta Krakowa pikietowali w środę działacze Fundacji Pro-Prawo do Życia, którzy przyszli z transparentem: „Co robi się z dziećmi z in –vitro? Mrozi w beczkach, porzuca chore, zabija po wykryciu wad”. Działacz pro-life Bawer Aondo-Aka apelował do radnych, by nie przegłosowywali „eugenicznej metody in vitro”.
Według danych Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Embriologii niepłodność dotyka 1,5 mln par w Polsce. Liczba par borykająca się w Krakowie z takim problemem jest szacowana na 30 tys.
Poprzednio krakowscy radni dyskutowali o wsparciu procedury in vitro w maju 2018 r. Wówczas obywatelski projekt uchwały, pod którym zebrano ponad 5 tys. podpisów, przepadł w głosowaniu.
Źródło: Codzienny Serwis Informacyjny PAP
jmk/