Korporacje samorządowe niech zajmą się w pierwszej kolejności żebraczymi płacami urzędników samorządowych – komentuje Czytelnik
Korporacje samorządowe niech zajmą się w pierwszej kolejności żebraczymi płacami urzędników samorządowych – komentuje Czytelnik.
Popieramy postulat związków zawodowych, by polscy nauczyciele zarabiali godziwie - oświadczył w środę Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich, po spotkaniu przedstawicieli korporacji samorządowych z kierownictwem ZNP. Czytaj:
Samorządy o oświata„Taki był postulat ZNP - podwyższenie pensji dla pracowników pedagogicznych i niepedagogicznych, a o niczym innym się nie słyszy jak [tylko] o nauczycielach” – zauważa w komentarzu
Beata.
„Korporacje samorządowe niech zajmą się w pierwszej kolejności żebraczymi płacami urzędników samorządowych” – sugeruje natomiast
Maria. Jak dodaje, nie chodzi o prezydentów, burmistrzów, wójtów, ale o „normalnych urzędników”.
Komentowali też Państwo projekt ustawy o opiece zdrowotnej nad uczniami, który we wtorek został przyjęty przez rząd. Zgodnie z nim organy prowadzące szkoły będą musiały zapewnić gabinety profilaktyki zdrowotnej dla pielęgniarek i higienistek oraz dentystów. Czytaj:
Gabinet w szkole
„Przecież to już było. W latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych ... wracamy do dobrych sprawdzonych praktyk. Nikt nic nowego nie wymyślił” – podsumowuje
ab.
„Gabinety w szkołach to są już dawno. Było kilka programów na wyposażenie. Są nieodpłatnie użyczane pracownikom służby zdrowia. Tylko że tychże pracowników służby zdrowia nie ma. Bywają w szkole po 3 - 4 godziny raz lub dwa razy w tygodniu. Tak więc po raz kolejny wyważa się otwarte drzwi” - ocenia
Sannyline.
„I jeszcze proszę zobligować ustawa samorządy do zapewnienia w szkołach opieki fryzjerskiej” – ironizuje z kolei
Elżbieta.
Grupa nauczycieli kontynuuje okupację małopolskiego kuratorium oświaty w Krakowie – informowaliśmy we wtorek. Czytaj:
Protestują„Nie twierdzę, że nauczyciele zarabiają dobrze. Potrzebna jest presja na władze, i to nie w zaciszu rozmów gabinetowych, ale medialna – najpierw, by wymusić obietnice, potem, by egzekwować ich realizację” – pisze
Stanisław Szelewa.
Zastanawia się jednak, dlaczego nie było tak ostrego stawiania sprawy w 2016 r. czy 2017 r. „Bo nie było wyborów? Ocenę pozostawiam Państwu. A dyrektorom szkół życzę, by nie musieli powtarzać moich doświadczeń z roku 1993, gdy będąc dyrektorem liceum miałem mieć strajk w czasie matur. Skutki ewentualnych akcji mogą odbijać się czkawką przez lata. Nie na poziomie krajowym” - dodaje.
aba/