Prościej nie da się już powiedzieć prawdy: to budżet państwa dokłada się do oświaty samorządom, a nie samorządy budżetowi państwa – komentuje Czytelnik.
Prościej nie da się już powiedzieć prawdy: to budżet państwa dokłada się do oświaty samorządom, a nie samorządy budżetowi państwa – komentuje Czytelnik.
W czwartek sejmowe komisje pozytywnie zaopiniowały projekt budżetu państwa na 2020 r. w częściach dotyczących oświaty. "Wiadomo, że prowadzenie szkół jest zadaniem własnym jednostki samorządu terytorialnego. To jest zadanie własne i rząd na to zadanie własne udziela subwencji. A co to jest subwencja? Z języka łacińskiego +subventio+ to zapomoga. To nie samorząd dokłada do oświaty, to rząd dokłada do oświaty, która jest zadaniem własnym samorządów. Zrozumcie to wreszcie. Nie mamy szkół państwowych, to są szkoły samorządowe" – mówił w trakcie debaty poseł Zbigniew Dolata (PiS). Czytaj:
Budżet na oświatę„Czy się to komuś podoba, czy nie, czy uważamy taki model za słuszny, czy nie, ale w obecnym stanie prawnym prościej nie da się już powiedzieć prawdy: to budżet państwa dokłada się do oświaty samorządom, a nie samorządy budżetowi państwa” – napisał w komentarzu
Om. „Nie twierdzę, że to dobrze. W sytuacji, w której to rząd ma decydujący głos w sprawie kosztów oświaty, nie powinno być kwestią łaski, ile potem do tego dołoży. ALE WG OBECNEGO PRAWA TAK WŁAŚNIE JEST. Dlatego jęczenie, że "subwencja nie wystarcza" nie ma sensu, bo znikąd nie wynika, że miałaby na cokolwiek komukolwiek wystarczać” - podkreślił.
Jak wskazał, to nie w wysokości subwencji leży problem. „Subwencja oświatowa jest częścią problemu - problemu, którym jest system oświaty w tym kraju” - podsumował.
„Czy w państwie, w którym rząd i samorząd to partnerzy, powinno dochodzić do przepychanek, kto komu dopłaca??” – dziwi się z kolei
Ot. „To przecież poziom piaskownicy. A poziom marzeń to rozmowa o tym, jak zmienić system, skoro jest źle” – ocenił.
Licznie komentowali też Państwo debatę w Sejmie poświęconą obecnemu kryzysowi śmieciowemu. Mieszkańcy zapłacą mniej za odpady, jeśli samorządy będą w tym zakresie współpracować z rządem - tak sprawę podsumował wiceminister klimatu Ireneusz Zyska. Czytaj więcej:
Kryzys w odpadach„W ramach współpracy z rządem proponuję, aby to rząd skupował od samorządów surowce wtórne, dzięki czemu będzie możliwość obniżki opłaty dla mieszkańców” – ironizuje w komentarzu
Skarbnik. „Na dziś to nikt nie kupuje tych pieczołowicie segregowanych plastików, rdf, pre-rdf, papieru. Sprzedać można za grosze tekturę czystą, biały PET, szkło. Przychody rzędu kilkudziesięciu tysięcy rocznie, koszty zagospodarowania pozostałych frakcji to miliony rocznie...” – wytyka.
„Stawki opłaty marszałkowskiej ustalał i ustala Prezes Rady Ministrów, a nie sejmiki województw” – zauważył natomiast Czytelnik podpisany jako
Co za bzdury. „Prognozy światowego rynku recyklingowego przewidują, że może już w tym roku papiernie za przyjęcie makulatury będą żądały dopłat” – dodał.
aba/