Proponuję uwzględniać zamożność gmin przy podziale subwencji oświatowej, ale nie będziemy niczego robić na siłę – deklaruje wiceminister Machałek. Samorządowcy zmianami w ustawie o dochodach JST są zaskoczeni
Proponuję uwzględniać zamożność gmin przy podziale subwencji oświatowej, ale nie będziemy niczego robić na siłę – deklaruje wiceminister edukacji Marzena Machałek.
We wrześniu wejdą w życie nowe przepisy w ustawie o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, które poszerzają katalog czynników uwzględnianych przy podziale subwencji oświatowej między JST.
Po pierwsze mechanizm podziału pieniędzy uwzględni świadczenie na start, czyli jednorazową wypłatę 1000 zł dla nauczyciela stażysty w każdym roku odbywania stażu na stopień nauczyciela kontraktowego. W przypadku nauczycieli zatrudnionych w placówkach wychowania przedszkolnego konieczne było objęcie subwencją oświatową nowego zadania.
Po drugie - jednym z czynników uwzględnianych przy ustalaniu kwot subwencji oświatowej dla poszczególnych samorządów ma być ich sytuacja finansowa. To nowe rozwiązanie ma wesprzeć oświatę w mniej zamożnych samorządach, ale budzi zaniepokojenie samorządowców.
Ktoś zyska, ale ktoś straci
„To nie jest tak, że nagle w ciągu jednego miesiąca uda się przedyskutować tak ważną rzecz. Przy takiej samej kwocie do podziału, jeśli się zwiększy w jednym miejscu, w innym trzeba zabrać. Nie da się tak tego zrobić, żeby nikt nie ucierpiał” – zwraca uwagę Iwona Waszkiewicz, zastępca prezydenta Bydgoszczy.
Według niej w tej sprawie powinna odbyć się długa i rzeczowa dyskusja, tymczasem samorządowcy byli nowym zapisem zaskoczeni.
„Apelowalibyśmy o to, żeby zmian nie dokonywać tak nagle, że wprowadzimy jakąś wagę, która będzie dotyczyła dochodów jednostek samorządu terytorialnego. Nie tylko to powinno być w algorytmie podziału subwencji oświatowej zmienione. Zmian potrzeba bardzo dużo. Wnosimy o rzeczową dyskusję, której na pewno w ciągu miesiąca nie da się przeprowadzić” – podkreśla.
Ostrożnie o nowych przepisach wypowiada się Związek Gmin Wiejskich RP. „Na razie nasza opinia jest negatywna; nikt z nami jeszcze nie rozmawiał na temat szczegółów tego rozwiązania” – zaznacza Jacek Brygman, wójt gminy Cekcyn i wiceprzewodniczący ZGW RP. „Zadania oświatowe każdy samorząd ma takie same, a subwencja oświatowa od lat na nie nie wystarcza” – dodaje.
Do zmiany negatywnie odniósł się ostatnio Związek Miast Polskich. „W podziale subwencji oświatowej istnieje już system korygujący, który powoduje znaczne zróżnicowanie zasilania finansowego” – tłumaczy Andrzej Porawski, dyrektor Biura ZMP.
Przymusu nie będzie
Ministerstwo edukacji zapewnia, że samorządy nie zostaną postawione przed faktem dokonanym i jak już przyjdzie do prac nad szczegółami w rozporządzeniu (we wtorek prezydent podpisał nowelizację ustawy), to przyjdzie czas na wymianę opinii. Jednym z forów tej dyskusji ma być zespół ds. statusu zawodowego nauczycieli, którego wznowienie zapowiedział niedawno szef MEN, Dariusz Piontkowski.
„Zdaję sobie sprawę z tego, że to jest bardzo trudne zadanie. Idealnie by było dosypać do subwencji oświatowej bardzo dużo pieniędzy i wtedy zmienić algorytm, bo wtedy nie byłoby poczucia krzywdy, że komuś się zabiera, a komuś dodaje” – komentuje wiceminister edukacji Marzena Machałek. „Świetnie to rozumiem, ale też wiem, że funkcjonujemy w oparciu o taką, a nie inną subwencję, która wynosi teraz 46 miliardów zł” – zaznaczyła.
W ocenie wiceminister zmiany są potrzebne, bo samorządy są w bardzo różnej sytuacji finansowej, co przekłada się na finansowanie oświaty.
„Są takie samorządy, które mają na swoim terenie zakłady i spółki Skarbu Państwa i mogą robić naprawdę doskonałe rzeczy w oświacie, więc mają szkoły wyglądające lepiej niż centra konferencyjne w hotelach. Ale są też takie gminy, w których bariery rozwojowe sprawiają, że organy prowadzące mają kłopoty z bieżącym utrzymaniem szkół” – wskazuje wiceminister Machałek. „Ja proponuję uwzględniać zamożność samorządu przy podziale subwencji, ale jeśli korporacje się na to nie zgodzą, to my też nie będziemy niczego robić na siłę i na siłę zmieniać algorytmu” – deklaruje.
Obecny model podziału subwencji bazuje głównie na liczbie uczniów i wychowanków, co oznacza, że spadek liczby uczniów jest w dużym stopniu powiązany ze spadkiem subwencji dla danego samorządu. Tymczasem mniejsza liczba uczniów nie przekłada się na spadek kosztów ponoszonych przez samorządy na funkcjonowanie szkół. Sposób podziału subwencji miał już być reformowany w kadencji minister Anny Zalewskiej, ale na prośbę korporacji samorządowych resort zaprzestał wtedy prac w tym temacie.
Anna Banasik