Od przywódców z państw członkowskich oczekujemy czegoś więcej niż frazesów o europejskiej solidarności – pisze szef KR Karl-Heinz Lambertz
Od przywódców z państw członkowskich, którzy zasiądą w Sybinie przy wspólnym stole, oczekujemy czegoś więcej niż frazesów o europejskiej solidarności – pisze przewodniczący Europejskiego Komitetu Regionów Karl-Heinz Lambertz.
W Sybinie, w środkowej Rumunii, rozpoczął się w czwartek nieformalny unijny szczyt, na którym przywódcy mają rozmawiać o wyzwaniach i przyszłości Wspólnoty. Szczyt ma być początkiem drogi, która doprowadzi do stworzenia unijnej strategii do 2024 roku.
Poniżej publikujemy pełną treść listu Lambertza, przekazanego PAP w zwiazku ze szczytem.
Od przywódców z państw członkowskich, którzy zasiądą w Sybinie przy wspólnym stole, oczekujemy czegoś więcej niż frazesów o europejskiej solidarności.
W obecnej sytuacji (prawie) po brexicie, kiedy populistyczna fala eurosceptycyzmu przybiera na sile, politycy powinni wyjaśnić, czego obywatele mogą oczekiwać w przyszłej Unii 27 państw, podając konkretne przykłady tego, co ma się zmienić.
Muszą wyjaśnić, jak zamierzają sprawić, by Unia była bardziej spójna, demokratyczna, sprawiedliwa oraz konsekwentnie dążąca do zrównoważonego rozwoju. Muszą wreszcie dostrzec, że Europa powinna na szczeblu lokalnym współdziałać z milionem przywódców lokalnych i regionalnych i dać im więcej władzy, gdyż to oni wdrażają 70 proc. całości polityki unijnej. Tylko wtedy Unia stanie się bliższa obywatelom i zacznie lepiej reagować na ich oczekiwania.
Mogą zmieniać się struktury, priorytety i członkowie UE, ale niezmienna pozostaje troska o dobro obywateli. Najpewniejszą drogą do dobrobytu i równości jest dbałość o nasze wspólne wartości – wolność, demokrację, równość i rządy prawa. Aby wzmocnić demokrację, trzeba uznać, że jej fundamentem jest demokracja na szczeblu lokalnym i regionalnym. Władza w rękach przewodniczących regionów, burmistrzów i radnych to siła Unii Europejskiej. Odpowiedzialność za krzewienie tych fundamentalnych wartości spoczywa na wszystkich poziomach sprawowania rządów – unijnym, krajowym, regionalnym i lokalnym.
Mimo rekordowych poziomów w statystykach zatrudnienia różnice między regionami wciąż się pogłębiają, w wielu krajach bezrobocie wśród młodych ludzi jest dramatycznie wysokie i zbyt wiele osób ledwo wiąże koniec z końcem. Dlatego trzeba wzmocnić społeczny wymiar UE, by prawa socjalne były traktowane na równi z prawami gospodarczymi. Niezależnie od tego, czy chodzi o pracę dla młodych ludzi, czy o integrację imigrantów – to regiony i miasta pierwsze szukają rozwiązań. Nasza inicjatywa na rzecz integracji to jeden z przykładów otwartości i pragmatyzmu miast i regionów – tym bardziej dobitny, gdy rządy krajowe sprzeczają się o liczby przyjmowanych migrantów. UE to coś więcej niż wspólny rynek. To unia ludzi, a zatem integracja społeczna musi być mantrą dla nowej Europy.
Troska o obywateli to także niezwłoczne reagowanie na zmianę klimatu. Nasza planeta się nagrzewa, a różnorodność biologiczna zanika, więc jeśli szybko nie stawimy czoła tym zjawiskom, ich skutki będą nie do ogarnięcia. Komisja Europejska zaproponowała ostatnio, by UE do 2050 r. stała się obszarem neutralnym pod względem emisji dwutlenku węgla. To jest postulat, który nasz Komitet – unijne zgromadzenie władz lokalnych i regionalnych – zgłasza już od 2015 r. Wystarczy spojrzeć na Porozumienie Burmistrzów, platformę zrzeszającą 7,5 tys. samorządów lokalnych i regionalnych, które dobrowolnie zobowiązały się przekroczyć unijne cele w zakresie ochrony klimatu i energii. To pokazuje, że motorem polityki na rzecz klimatu na świecie są ambicje szczebla lokalnego. Kryzys związany ze zmianą klimatu uda się zażegnać tylko wspólnym działaniem Unii, jej inwestycjami i wsparciem na rzecz przemian w każdym regionie – także w tych, gdzie gospodarka koncentruje się na węglu.
Prawda jest taka, że bez wystarczających środków UE – jej miasta i regiony – nie będzie w stanie zapewnić zrównoważonej przyszłości. Ambitny projekt europejski wymaga ambitnych zasobów. Dlatego państwa członkowskie powinny przystać na propozycję Parlamentu Europejskiego, popieraną także przez nasz Komitet – i zapewnić budżet równy 1,3 proc. unijnego PNB. Sposób wydatkowania tych środków również odzwierciedla nasze wartości – bez spójności nie ma wspólnoty. Fundusze strukturalne UE niwelują różnice, sprawiając, że Unia jako całość jest bardziej konkurencyjna, sprzyja włączeniu społecznemu i zrównoważonemu rozwojowi.
To jedyna polityka UE zarządzana w partnerstwie z podmiotami lokalnymi i regionalnymi, po to by budować wzrost na podstawie wspólnych wartości. Obala to argument o rzekomej twardej ręce i centralizacji UE, a zarazem jest najlepszą bronią przeciw rozdrobnieniu, protekcjonizmowi i nacjonalizmowi. Z tego powodu Komitet uczestniczył w powołaniu Sojuszu na rzecz spójności, który liczy dziś 10 tys. zwolenników, reprezentujących obszary zamieszkałe przez 97 proc. ludności UE. Sojusz domaga się, by na politykę spójności dla wszystkich regionów przeznaczyć 1/3 przyszłego budżetu UE. Polityka i inwestycje unijne muszą bardziej koncentrować się na wyrównywaniu dysproporcji pomiędzy regionami, pomiędzy Europą wschodnią i zachodnią, pomiędzy wsią a miastem. Nikt nie może być pominięty.
Miasta i regiony odgrywają decydującą rolę w urzeczywistnianiu projektu europejskiego, dlatego potrzebują nowego trybu działania, który nada im większą rolę w procesie decyzyjnym. Trzeba więc bezzwłocznie wcielić w życie dziesięć zaleceń grupy zadaniowej do spraw pomocniczości, aby poprawić jakość, skuteczność i widoczność prawa UE w życiu obywateli. Poza tym niezbędne jest zwiększenie demokratycznego udziału obywateli w działaniach Unii. W ubiegłym roku wraz z przewodniczącym Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego Lucą Jahierem zaproponowaliśmy utworzenie stałego systemu konsultacji z obywatelami, który wywarłby kolosalny wpływ na ich zaangażowanie w sprawy europejskie.
To chyba jasne, że w coraz bardziej zglobalizowanym świecie, niepodążającym ścieżką zrównoważonego rozwoju, zyskamy na sile, o ile będziemy współpracować na każdym poziomie – także lokalnym. UE potrzebuje regionów i miast, by emanować jednością, by lepiej odpowiadać na potrzeby obywateli i zapewnić dogłębne oddziaływanie swoich praw. Teraz, gdy obywatele przy urnach wybiorą swoją Europę, Unia musi zaoferować coś więcej niż tylko słowa – musi przekazać wizję, która zmieni sposób jej funkcjonowania, dając więcej władzy regionom. Stawką jest jej przyszłość.
Karl-Heinz Lambertz, przewodniczący Europejskiego Komitetu Regionów
kic/