W Szwecji uznanej za wzór w dziedzinie gospodarki odpadami gminy samodzielnie decydują, czy wywozem odpadów zajmie się firma zewnętrzna, czy też ich własna spółka
W Szwecji uznanej za wzór w dziedzinie gospodarki odpadami gminy samodzielnie decydują, czy wywozem odpadów zajmie się firma zewnętrzna, czy też ich własna spółka. W tym drugim przypadku przetarg nie jest obowiązkowy.
O tym, jak poważnie Szwedzi traktują ochronę środowiska przekonali się przedstawiciele Krajowej Izby Gospodarki Odpadami (KIGO), którzy pod koniec maja udali się do Malmö oraz Lund. Przedstawiciele Izby na własne oczy zobaczyli jak w praktyce wygląda skandynawski system gospodarowania odpadami – od zbiórki po składowanie.
– Wizyta w Szwecji utwierdziła nas w przekonaniu, że gospodarka odpadami zorganizowana jest tu na najwyższym poziomie, do którego Polska powinna dążyć - mówił po powrocie Tomasz Uciński, prezes KIGO.
System w praktyce
W modelu szwedzkim, podobnie jak obecnie w Polsce, to gmina jest odpowiedzialna za należyte zagospodarowanie odpadów komunalnych. Różnica polega na tym, że tamtejsze gminy samodzielnie decydują, czy zlecą to zadanie zewnętrznej firmie, czy też przekażą ten obowiązek własnemu przedsiębiorstwu.
W pierwszym wariancie konieczne jest zorganizowanie przetargu, w którym wyłoniona firma będzie zajmować się poszczególnymi, dokładnie określonymi w zamówieniu zadaniami. Drugą – znacznie częściej wykorzystywaną możliwością – jest decyzja o samodzielnym wykonywaniu zadań przy pomocy własnych spółek. W związku z tym firmy komunalne, będące własnością gmin, nie są traktowane jako podmioty konkurujące – ich celem jest realizacja nałożonych na gminy zadań, a nie nastawienie na zysk i zdobywanie nowych terenów ekspansji gospodarczej.
Stąd też, jak podaje raport Avfall Sverige za 2011 r., spółki te realizują zadania związane z gospodarką odpadami na najwyższym poziomie i taniej niż firmy prywatne, czyli z korzyścią dla mieszkańców.
Znaczna część odpadów jest segregowana „u źródła”, a następnie cała masa trafia do stacji przeładunkowej, skąd jest transportowana do instalacji odzysku i unieszkodliwiania. Raport wskazuje na osiąganie przez szwedzkie gminy bardzo wyśrubowanych poziomów odzysku. Ostatecznie na składowiska kierowanych jest zaledwie kilka procent odpadów, pozbawionych frakcji biologicznej i jakiegokolwiek materiału, możliwego do przetworzenia lub ponownego wykorzystania.
Przy składowiskach znajduje się też wiele innych instalacji, m.in. kompostownia, punkt odzysku materiałów drewnianych, z których pozyskuje się np. zrębki, wykorzystywane następnie jako opał w gospodarstwach domowych lub elektrociepłowniach, czy punkt odzysku surowców budowlanych. Znaczna część odpadów poddana jest termicznemu unieszkodliwieniu, co umożliwia odzysk energii i ciepła, przekazywanych następnie do miejskich sieci ciepłowniczych.
Szwedzka odpowiedzialność
Jedną z przyczyn tak imponujących wyników jest odpowiedzialność (także finansowa) producentów za wprowadzane na rynek opakowania, bowiem zależy im na odzyskaniu jak największej masy opakowań, gdyż w ten sposób mogą zredukować wysokość należnego podatku. – W polskim systemie brakuje podobnego zapisu, przez co powstaje coś w rodzaju próżni finansowej. W efekcie za zagospodarowanie tego odpadu zapłaci obywatel – podkreślił Uciński.
Według szefa KIGO szwedzkie doświadczenia pokazują, że możliwe jest zagospodarowanie odpadów z uzyskaniem niemal 100-procentowego odzysku. - Oczywiście, Polska jest dopiero na początku drogi, którą od lat 70. XX w. podąża Szwecja. Jednak – korzystając z tych doświadczeń i obecnych na rynku możliwości technologicznych – mamy szansę szybko nadrobić zaległości. Odnosząc się do założeń idei zrównoważonego rozwoju, a także elementarnego szacunku do Ziemi i nas samych, powinniśmy mieć przede wszystkim na względzie dobro środowiska i mieszkańców naszego kraju – dodał Uciński.
Wyczuwalny rozdźwięk
Podstawą nowoczesnej i świadomej gospodarki odpadowej powinna być redukcja masy powstających odpadów, ich ponowne wykorzystanie i recykling. Konfrontując tę zasadę, zapisaną notabene w wielu aktach prawnych, ze znowelizowaną ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, a konkretnie z zapisem dotyczącym konkurencyjności, można wyczuć pewien rozdźwięk.
Z jednej strony, na pierwszym miejscu stawiane jest dobro ekologiczne, redukcja powstawania odpadów i składowania, przy jednoczesnym wzroście odzysku i recyklingu, z drugiej – gminy zmuszone są do przyjęcia z góry narzuconego modelu organizacji systemu na swoim terenie, bez możliwości faktycznego oddziaływania na jego funkcjonowanie już po rozstrzygnięciu przetargu.
– W Polsce mamy do czynienia z kolejnym aktem prawnym, bardzo dobrym w ogólnych założeniach, jednak zawierającym wiele błędów w szczegółowych zapisach, który można nazwać „polską drogą do rozwiązania problemu odpadowego”. Z niewiadomych przyczyn nie korzysta się ze sprawdzonych europejskich przykładów, choćby szwedzkiego czy niemieckiego – zaznaczył prezes KIGO.
Na podst. artykułu:
„Dobry przykład dla Polski”,
autor: Magdalena Dziczek,
Krajowa Izba Gospodarki Odpadami
/mp/