„Dzięki odtworzeniu samorządu gminnego zrobiliśmy niesamowity skok cywilizacyjny” – powiedział z okazji 35. rocznicy pierwszych wyborów samorządowych Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol. Z kolei burmistrz Morawicy Marian Buras podkreślił, że „samorząd udowodnił, że potrafi rozwiązywać praktycznie wszystkie problemy na poziomie lokalnym”.
27 maja obchodzimy Dzień Samorządu Terytorialnego. Święto upamiętnia pierwsze wybory samorządowe z 1990 r., które były również pierwszymi wolnymi wyborami w Polsce po II wojnie światowej. Z tej okazji Serwis Samorządowy PAP postanowił spytać samorządowców, jak przez ostatnich 35 lat zmienił się polski samorząd i jaką widzą dla niego przyszłość.
Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol, który od 1990 r. przez dwa lata pełnił stanowisko burmistrza, a od 1992 r. zajmuje stanowisko wójta podkreślił, że dla powstania samorządu duże znaczenie miała wiara mieszkańców.
„Mimo że wszyscy wtedy uczyliśmy się, co to jest samorząd i w tym momencie odtworzenie samorządu miało zasadnicze znaczenie, to była ogromna wiara i miało to kluczowe znaczenie, by odtworzyć samorząd gminny. To pozwoliło, dzięki pewnej pasji tych, którzy wystartowali na samym początku, na odtworzenie struktur samorządu” – powiedział wójt.
Odnosząc się do rozwoju lokalnego Krzysztof Iwaniuk zauważył, że powstanie samorządu gminnego pozwoliło na rozwój lokalnej infrastruktury i realizację potrzebnych mieszkańcom inwestycji.
„Dzięki odtworzeniu samorządu gminnego zrobiliśmy niesamowity skok cywilizacyjny w elementarnej infrastrukturze komunalnej. To było zasadnicze. Bo to są główne zadania własne gminy. I to jest ogromny skok cywilizacyjny – wzbudzenie w mieszkańcach wiary, że to, co uzgodnimy, możemy potem zrobić, a nie ktoś inny” - powiedział wójt.
Podobnie o powstaniu samorządów wypowiedział się Marian Buras, który od 1990 r. do 2016 r. pełnił stanowisko wójta, a od dziewięciu lat jest burmistrzem Miasta i Gminy Morawica.
„Samorządy stanowiły podwalinę ustroju demokratycznego. To tutaj na samym dole mieszkańcy odczuli, co to znaczy wolność, co to znaczy możliwość działania na rzecz działania swoich potrzeb i to był taki czas, gdzie w społeczeństwie był duży entuzjazm, szczególnie po tym, jak pierwsze inwestycje zaczęły się udawać” – powiedział burmistrz.
Wspominając dawne lata Marian Buras przytoczył przykłady lokalnych inwestycji, które udało się zrealizować po decentralizacji.
„Na przykład myśmy w ciągu dziewięciu miesięcy wybudowali pierwszy wodociąg, na który ludzie od lat czekali. I wtedy okazało się, że samorząd, gdy wziął wszystkie sprawy w swoje ręce, to od razu był skuteczny. To była lekcja demokracji, lekcja postaw obywatelskich, ponieważ ludzie się bardzo w to angażowali fizycznie pracą i również finansowo, co dzisiaj trudno by było sobie wyobrazić” – wspomniał burmistrz.
Serwis Samorządowy PAP zapytał rozmówców również o frekwencję w wyborach samorządowych, która jest niższa w porównaniu z wyborami parlamentarnymi lub wyborami na urząd Prezydenta RP.
Zdaniem Krzysztofa Iwaniuka, kiedyś zaangażowanie mieszkańców było bardziej widoczne.
„Wtedy, jak obejrzałem gminę i jak budowaliśmy tą elementarną infrastrukturę, to świetlice były pełne. Dzisiaj przychodzi grupka najaktywniejszych. W momencie, kiedy brakowało tych elementarnych rzeczy, takich jak oświetlenie, wodociągi, drogi czy kanalizacja, to zebrania były dużo liczniejsze. Kiedy już to mieszkańcy mają, to trudniej ich zachęcić, bo życie rodzinne nie kręci się wokół gminy czy wyborów” – powiedział wójt.
Burmistrz Marian Buras przyczynę niskiego zaangażowania mieszkańców w wybory lokalne dostrzega natomiast w braku zainteresowania dużych mediów tematyką samorządową.
„Jeżeli pan obserwuje dzisiejszą kampanię prezydencką czy nawet kampanię parlamentarną, proszę zobaczyć to zaangażowanie mediów mainstreamowych w to i jaka jest skala tego zaangażowania - ogromna. Wielogodzinne debaty, dyskusje… Tego przypadku w samorządach nie ma. A szkoda, bo to właśnie wiele tych postulatów, o których się mówi na poziomie centralnym, to tak naprawdę realizują samorządy” – powiedział burmistrz Morawicy.
Nasi rozmówcy zostali też zapytani o to, jaką widzą przyszłość dla polskiego samorządu.
Krzysztof Iwaniuk podkreślił, że „silne gminy to silna Polska”. Zwrócił przy tym przy tym uwagę na liczne problemy, z którymi muszą się one borykać. Oprócz wyludniania się wielu gmin i pogłębiających się dysproporcji, wójt poruszył kwestię finansowania oświaty.
„Oświata powinna być finansowana porządnie, a jest katastrofalnie. Traktuje się nas jak bankomat. To są rzeczy nierozwiązane od wielu lat. Z punktu widzenia mieszkańca dwie rzeczy są najważniejsze – służba zdrowia i oświata. My drugie tyle dopłacamy do szkół i przedszkoli. To co to za finansowanie oświaty, jeżeli większość to są pensje i pochodne, ktoś inny ustala pensje nauczycielom. Ja tego nie rozumiem. Gdyby dzisiaj ustabilizować finansowanie oświaty, to w innej sytuacji byłyby samorządy, bo to nas zrujnuje przy kolejnej podwyżce” – zauważył Iwaniuk.
Dobrą przyszłość dla samorządów widzi natomiast burmistrz Marian Buras, który podkreślił, że na przestrzeni lat samorząd udowodnił skuteczność w służbie mieszkańcom.
„Patrząc na to wszystko co się wydarzyło w ciągu 35 lat, widzę dobrą przyszłość dla samorządów, bo samorząd udowodnił, że potrafi rozwiązywać praktycznie wszystkie problemy na poziomie lokalnym. Samorząd w wielu sprawach zastępuje państwo i w Polsce w porównaniu do innych krajów europejskich ma on bardzo szerokie kompetencje” – powiedział.
Burmistrz Morawicy, tak jak wójt Terespola, zwrócił uwagę na problemy, z którymi muszą zmierzyć się samorządowcy.
„Mamy problemy, z którymi trudno nam sobie poradzić, bo ich rozwiązanie nie zależy wyłącznie od nas, chociażby sprawy oświaty, w której ktoś inny decyduje o kosztach, a ktoś inny ponosi te koszty. I ten dualizm zarządzania sprawia, że często mamy szkoły, które z punktu widzenia ekonomicznego nie powinny istnieć, a istnieją, bo takie jest polityczne zapotrzebowanie” – powiedział Marian Buras.
Drugim wyzwaniem, jakie dostrzegł burmistrz, jest dwukadencyjność, którą ocenił negatywnie.
„Moim zdaniem to wielka krzywda, jaką się czyni samorządowi, bo jak będzie ta dwukadencyjność, to będą trafiali ludzie zupełnie przypadkowi. To się nie powinno dziać. Praktycznie nigdzie w Europie tego nie ma, jest to tylko we Włoszech, gdzie są dwie pięcioletnie kadencje, ale tam zakres odpowiedzialności samorządu jest kilkukrotnie mniejszy niż w Polsce, a u nas dobrze by było zostawić mieszkańcom możliwość decydowania o tym, kto ma być burmistrzem czy wójtem, tym bardziej, że ostatnie wybory pokazały, że ok. 40 proc. tych wójtów i burmistrzów zostało wymienionych” – podsumował burmistrz.
Inicjatorem reformy samorządowej był rząd Tadeusza Mazowieckiego. W styczniu 1990 r. premier ogłosił zamiar przeprowadzenia nowych wyborów do rad gmin, a senat zajął się przygotowaniem pakietu ustaw.
Senat jeszcze w tym samym miesiącu przyjął pakiet ustaw samorządowych, a Sejm kontraktowy uchwalił je w marcu. Na ich podstawie wprowadzono w ponad dwóch tysiącach gmin prawdziwy samorząd. W miejsce istniejących w PRL rad narodowych wprowadzono rady gmin o znacznie większych uprawnieniach. 27 maja 1990 roku przeprowadzono do tych rad gmin wybory - pierwsze całkowicie wolne po 1989 roku.
Nowo wybrane rady gmin wybrały swoje władze wykonawcze - prezydentów miast, burmistrzów oraz wójtów.
Pierwsze wybory do wszystkich trzech szczebli samorządu - rad gmin, rad powiatów i sejmików wojewódzkich - odbyły się 11 października 1998 roku. Dopełnieniem reformy samorządowej było wprowadzenie, począwszy od wyborów samorządowych w 2002 roku, bezpośrednich wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.
mc/