Wnioski, które wynikają z opinii zespołu biegłych wskazują, że podejrzany o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza w chwili czynu miał ograniczoną poczytalność – powiedziała w piątek PAP rzeczniczka prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk.
Radio RMF FM podało w piątek, że Stefan W. - zabójca Pawła Adamowicza - nie był całkowicie niepoczytalny. Co za tym idzie, może odpowiadać przed sądem i odbyć karę więzienia. Według rozgłośni, taka jest konkluzja drugiej opinii biegłych psychiatrów i psychologów, którzy badali mężczyznę.
"Z nieoficjalnych informacji wynika, że biegli uznali, że Stefan W. nie był całkowicie niepoczytalny, gdy w styczniu 2019 roku wszedł z nożem na scenę Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i zadał śmiertelne ciosy prezydentowi Gdańska. To oznacza, że - z punktu widzenia prawa karnego - jego działanie można potraktować jako przestępstwo i że Stefan W. może zostać osądzony" - napisano w piątek w serwisie internetowym RMF FM.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk w rozmowie z PAP wyjaśniła, że stworzona przez zespół biegłych opinia zawierająca ocenę stanu zdrowia psychicznego Stefana W. i jego poczytalności w momencie popełnienia zabójstwa prezydenta Pawła Adamowicza wciąż jest przedmiotem analiz śledczych. "We wnioskach biegli wskazali, że w chwili czynu podejrzany miał ograniczoną poczytalność" - oznajmiła prokurator Wawryniuk.
W październiku ub.r. prokuratura otrzymała już jedną opinię dotyczącą stanu zdrowia psychicznego Stefana W. Sporządzono ją po kilkutygodniowej obserwacji mężczyzny. Po zapoznaniu się z analizą prokuratorzy uznali jednak, że jest ona niekompletna i niejasna. Wątpliwości nie rozwiały dodatkowe wyjaśnienia udzielone ustnie przez biegłych.
W grudniu ub.r. prokuratura powołała więc drugi zespół biegłych, który przeprowadził kolejną kilkutygodniową obserwację Stefana W. W skład zespołu wchodził m.in. psycholog śledczy, którego zadaniem było zbadanie motywów, jakimi kierował się Stefan W.
Ten ekspert sporządził swoją opinię, a prokuratura dostarczyła ją psychiatrom przygotowującym analizę stanu zdrowia psychicznego Stefana W. i jego poczytalności. To właśnie ta opinia psychiatryczna dotarła w sierpniu do gdańskiej prokuratury i jest obecnie przedmiotem analiz.
13 stycznia ub.r. wieczorem 27-letni Stefan W. podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wtargnął na scenę i zaatakował nożem prezydenta Adamowicza. Na nagraniach pokazujących zdarzenie widać jak napastnik przebiega przez scenę, podbiega do prezydenta Gdańska i uderza go nożem. Później, chodząc po scenie, podnosi w górę ręce w geście zwycięstwa. "Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz" – krzyczał ze sceny, zanim został obezwładniony – wynika z filmów, na których zarejestrowano zdarzenie.
Jeszcze w nocy ugodzony kilkukrotnie nożem Adamowicz przeszedł w szpitalu pięciogodzinną operację. Następnego dnia zmarł. Sekcja zwłok wykazała na jego ciele m.in. trzy głębokie rany – jedną zadaną w okolicy serca i dwie w brzuch.
Stefan W. został zatrzymany tuż po ataku na samorządowca. Postawiono mu zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Czyn ten jest zagrożony karą co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocia. Stefan W. nie przyznał się do jego popełnienia. W chwili zdarzenia był trzeźwy, nie był także pod wpływem środków odurzających ani leków.
Wcześniej Stefan W. był karany za napady z bronią w ręku na placówki bankowe. W tej sprawie zatrzymano go w czerwcu 2013 r., a rok później sąd skazał go na 5,5 roku więzienia. Odbywanie kary skazany skończył 8 grudnia 2018 r.
anm/ mp/