Kluczem do powstania koalicji PO-PiS jest założenie, że partie delegują na najważniejsze stanowiska tych polityków, którzy są sobie najbliżsi - pisze publicysta "Dziennika" Michał Karnowski. Analizuje pięć wariantów tego, co może się wydarzyć po 21 października.
Spójrzmy najpierw, jakimi dysponujemy danymi - zaznacza Karnowski. Po pierwsze - mamy sondaże. Tendencja jest wyraźna. Do Sejmu na pewno wejdą trzy partie: PO, PiS, LiD. W tym trójkącie po 21 października wykluje się nowa koalicja rządowa.
Po drugie, przez co najmniej kolejne trzy lata prezydentem będzie związany z PiS Lech Kaczyński. I można założyć, że gdy powstanie rząd bez udziału jego brata, prezydent będzie aktywnie korzystał z wszelkich możliwości, jakie daje mu konstytucja. Czyli przede wszystkim z możliwości weta.
I wreszcie po trzecie, wiemy, jakie pokłady emocji drzemią w poszczególnych liderach. Pragnienie odwetu, chęć ochrony stworzonych instytucji, a czasami także uniknięcia odpowiedzialności - to wszystko będzie miało znaczenie.
Z tych właśnie kostek możemy ułożyć najbardziej prawdopodobne scenariusze - zaznacza "Dziennik".
Scenariusz gnilny, czyli Sejm nadal bezpłodny, władzy nie ma. Załóżmy, że układ sił wygląda tak, jak prognozuje sondaż dla "Dziennika". Platforma ma 208 miejsc w Sejmie, PiS - 185, a Lewica i Demokraci - 65. W czasie wieczorów wyborczych każda z tych formacji ogłasza triumf. Partia Donalda Tuska wygrywa. Zaczyna dyktować warunki potencjalnym koalicjantom.
Scenariusz kompromisu - rządzi PO-PiS. A może jednak PO i PiS będą zdolne do samoograniczenia? Oba polityczne środowiska mają całkiem sporo polityków umiarkowanych, zdolnych do osiągnięcia kompromisu z obozem partnera. Jan Rokita dogadałby się z Pawłem Zalewskim, a także (jeśli PiS znów by mu zaufało) z Kazimierzem Marcinkiewiczem. To jest chyba klucz do PO- PiSu - świadome założenie, że obie partie delegują na najważniejsze stanowiska tych polityków, którzy są sobie najbliżsi.
Scenariusz odwetu. Odbudowa Rywinlandii, czyli rządzi PO-LiD. Są w Platformie politycy, dla których to wręcz oczywistość.
Scenariusz sułtański, czyli samodzielna większość dla PO lub PiS. Przy małej liczbie partii wchodzących do Sejmu kilka zaledwie punktów procentowych przekłada się na kilkadziesiąt mandatów. To dlatego wystarczy, że w przedwyborczych symulacjach Platforma odskakuje od PiS na 8 punktów, a już dostaje 231 mandatów. To wystarcza do samodzielnego rządzenia.
Scenariusz kompromitacji, czyli PiS znowu z Samoobroną. Najmniej prawdopodobny, ale teoretycznie możliwy - uważa Michał Karnowski.