Po pierwszym dniu pracy na plantacji truskawek w Norwegii Stanisław Dunaj, burmistrz Sompolna, trafił do szpitala - relacjonuje "Gazeta Poznańska".
Szef sompoleńskiego samorządu wyjechał do Norwegii z żoną w poniedziałek i już we wtorek zebrał pierwsze kilkanaście kilogramów truskawek, czym się pochwalił "GP" w rozmowie telefonicznej. - Żadna praca nie hańbi, a wstydzić powinien się tylko ten, kto kradnie - stwierdził.
Samorządowcy, których "GP" pytała o zdanie, jednoznacznie jednak stwierdzili, że urlop należy przeznaczyć na wypoczynek. Tomasz Nuszkiewicz z Towarzystwa Samorządowego wyraził opinię, że burmistrz ma prawo dorobić, ale powinien w tym celu wziąć urlop bezpłatny.
Sprawą zainteresowały się również norweskie media. Dziennikarze pojawili się na truskawkowym polu pod Minesundem. Widać tego było już Stanisławowi Dunajowi za dużo, bo kiedy wczesnym popołudniem "GP" wystukała numer jego telefonu komórkowego, odezwała się jego żona i poinformowała, że mąż jest u lekarza.
Ta część mieszkańców Sompolna, której wyjazd burmistrza na saksy się nie podoba, powołuje się na przyzwoity stan majątkowy Stanisława Dunaja. W ubiegłym roku zarobił on brutto ponad 110 tys. zł. Do tego trzeba doliczyć 10 tys. dochodu z 18-hektarowego gospodarstwa. Najwyższy urzędnik Sompolna ma spory dom i auto, które jeszcze spłaca.
W Sompolnie, gminie, której dochody spadają, bo odchodzi największy płatnik podatków i pracodawca - kopalnia węgla brunatnego - rośnie oburzenie mieszkańców, przekonanych, że zadaniem burmistrza jest pozyskiwanie inwestorów, którzy dadzą im pracę, a nie szukanie dodatkowych zarobków dla siebie za granicą. (PAP)