Ireneusz Dąbrowski został wicewojewodą opolskim z nadania PiS, choć nie jest członkiem tej partii. We wtorek wieczorem odebrał nominację od premiera. Zapowiada odchudzenie i odmłodzenie urzędu - pisze Joanna Pszon w "Gazecie Wyborczej Opole".
Wojewoda Bogdan Tomaszek chciał mieć zastępcę obytego i ze znajomościami w stolicy. Dąbrowski w ten schemat wpisuje się jak ulał. Ma 32 lata i zdaniem młodych polityków PiS same zalety.
- To bardzo dobrze wykształcony prawnik i ekonomista, znający trzy języki, świetnie orientuje się w sprawach regionu. I jest uczciwy - słyszymy. Nasi rozmówcy podkreślają też, że nowy wicewojewoda tworzył program gospodarczy PiS zna więc osobiście Jarosława Kaczyńskiego i Ludwika Dorna oraz wielu wpływowych polityków. - To człowiek byłego posła Diakonowa, a więc tym samym Kaczyńskich - komentują. Nie jest więc uwikłany w żaden układ: ani skupiony wokół szefa opolskiego PiS Sławomira Kłosowskiego, ani wokół sekretarza Przemysława Gudańca i senatora Jarosława Chmielewskiego tworzących tzw. spółdzielnię.
Dąbrowski związany jest z Warszawą na równi z Opolem, gdyż tu się urodził, tu ma rodzinę (jego mama jest opolską radną) i tu prowadzi działalność polityczną, kandydując do europarlamentu. W Warszawie z kolei jest radnym (zrezygnuje z mandatu), wykłada w Szkole Głównej Handlowej oraz w Wyższej Szkole Ubezpieczeń i Bankowości.
Do partii jednak nie należy. - Jestem, owszem, związany z działalnością aparatu partyjnego, byłem ekspertem PiS, ale nie przewiduję zapisać się do partii, bo chyba lepiej, gdy wicewojewoda nie jest politykiem - mówi.
Przypomnijmy, że nazwisko Dąbrowskiego pojawiło się na giełdzie jako pewny kandydat na wojewodę. Wicepremier wybrał jednak związanego z regionem Bogdana Tomaszka, forowanego przez lidera PiS w regionie posła Kłosowskiego.
Zdaniem opolskich polityków Dąbrowski za słabo o tę posadę zabiegał. - Jak może przed komisją mówić, że widzi się nie tylko na stanowisku wojewody? - pyta jeden z polityków, który jednak pragnie zachować anonimowość.
- Rzeczywiście, mówiłem, że także widziałbym się w sektorze gospodarczym - przyznawał nam wtedy Dąbrowski. Nieoficjalnie wiemy, że taką propozycję otrzymał, ale z niej nie skorzystał.
Odchudzanie i odmładzanie urzędu
Joanna Pszon: Czym Pana przekonał wojewoda, że został Pan jego zastępcą?
Ireneusz Dąbrowski: Po półtoragodzinnej rozmowie wiedziałem, że powinienem z nim wrócić do Opola, byśmy razem próbowali ratować region przed odpływem ludzi.
Mówi się, że jest Pan niezależny, nie da sobą sterować. Nie będzie zatem Panu łatwo być tym drugim.
- Moje stanowisko zakłada posłuszeństwo premierowi i wojewodzie. To służba i uznano, że się do tego nadaję.
Ma Pan już wyznaczone jakieś zadania?
- Myślę, że na razie zajmiemy się reorganizacją urzędu, jego odchudzaniem oraz odmładzaniem. I pewnie to będzie moja rola, by młodzi, prężni ludzie się w nim znaleźli.
Dwa dni przed stawieniem się przed komisją MSWiA ożenił się Pan. To przypadek?
- Planowaliśmy termin dwa miesiące wcześniej, ale, rzeczywiście, zbiegło się to potem w czasie [śmiech].
Cieszy się Pan, że wraca do Opola?
- Jasne. Tu spędziłem 20 lat życia, a nawet więcej, bo często przyjeżdżałem tu z Warszawy.
Joanna Pszon