Dorobek współczesnych polskich literatów rozrzucony jest po całym świecie. Trzeba stworzyć mapę literatury emigracyjnej - mówi Janusz Odrowąż – Pieniążek, dyrektor Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie
Trzeba stworzyć mapę literatury emigracyjnej - mówi Janusz Odrowąż – Pieniążek, dyrektor Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie.
- 13 września przedstawiciele Ministerstwa Kultury i Zarządu Województwa Mazowieckiego podpisali umowę w sprawie wspólnego prowadzenia Muzeum Literatury jako instytucji o charakterze narodowym. Czy ta decyzja zmieniła życie codzienne placówki?
- Na razie życie toczy się starymi koleinami. Owszem, wiemy już, jakie uzyskamy dotacje, ale są to jeszcze sumy wirtualne. Co prawda pracownicy muzeum już ucieszyli się z planowanych podwyżek, ale będą musieli na nie jeszcze trochę poczekać.
- W ramach muzeum powstać mają nowe placówki, w tym Instytut Dokumentacji nad Literaturą Polską. Będzie to – cytuję – „profesjonalne centrum informacyjno – badawcze, dokumentujące dzieła, postacie i instytucje literatury polskiej po 1939 roku”. Brzmi to bardzo podniośle…
- W rzeczywistości Instytut będzie spełniał rolę informacyjną. Każdy historyk, badacz literatury, student czy dziennikarz uzyska w nim informację, gdzie znajdują się oryginały poszukiwanych dzieł. Dziś wygląda to w ten sposób, że mamy dużo wiadomości na ten temat, ale nie jest to wiedza usystematyzowana, nie mamy profesjonalnej bazy danych. Szczególny nacisk chcemy położyć na literaturę emigracyjną.
Dorobek współczesnych polskich literatów rozrzucony jest bowiem po całym świecie, np. dzieła Miłosza znajdują się w Berkeley, w Krakowie, w naszym muzeum …Taka szczegółowa„mapa” literatury emigracyjnej jest niezbędna.
-Jak będzie wyglądała praca Instytutu „od kuchni”?
- Te wszystkie chaotyczne informacje trzeba będzie zarchiwizować w kartotekach i spisach komputerowych. Pracą tą zajmie się kilkuosobowy zespół pod kierownictwem Piotra Kłoczowskiego. Należy także stworzyć odpowiednie warunki do korzystania z tych baz danych. Nasze muzeum wynajmie na ten cel 2 pokoje w Domu Literatury, Piotr Kłoczowski zaś toczy boje z Ministerstwem Kultury o komputery. Działalność Instytutu nie ograniczałaby się tylko do roli „przewodnika” – jeśli dowiemy się o możliwości sprzedaży jakichkolwiek cennych dzieł – będziemy starali się zakupić je i przywieźć do Polski.
- Inną podległą placówką miało być Herbertianum – Archiwa i Biblioteka Zbigniewa Herberta, utworzone w mieszkaniu zmarłego poety.
- Uważam, że pomysł był godny wsparcia, ponieważ w ten sposób cenne pamiątki po wielkim poecie zostałyby w Polsce. Wolałbym, co prawda, żeby twórczość Zbigniewa Herberta trafiła do Muzeum Literatury – są tu wystarczająco dobre warunki do przechowywania cennych zbiorów, mamy np. rękopisy Mickiewicza – ale prywatne mieszkanie po odpowiedniej adaptacji (klimatyzacja, zabezpieczenia przeciwpożarowe itp.) też nadawałby się do tego celu. Sam przechowuję w domu listy Zbyszka, z którym przyjaźniliśmy się za młodu… Odrzucenie projektu Herbertiarum przez Katarzynę Herbert oznacza, że los archiwum Herberta, które jest własnością spadkobierców poety, nie jest jeszcze przesądzony. Obawiam się, że powróci pomysł wywiezienia herbertianów do Biblioteki Rzadkich Druków i Rękopisów Beinecke Uniwersytetu Yale w USA.
- Muzeum Literatury prowadzi placówki muzealne w prywatnych mieszkaniach.
- Mamy trzy takie oddziały: w domu przy ul. Dąbrowskiego w Warszawie, w którym Władysław Broniewski spędził ostatnie dziewięć lat życia, zachowano autentyczne wyposażenie wnętrz. Obok rękopisów znajdują się tu także mało znane materiały z archiwum literackiego pisarza. Z kolei w mieszkaniu przy ul. Polnej, w którym Maria Dąbrowska przeżyła 37 lat (1917-1954) i napisała większość swoich dzieł, w tym powieść „Noce i dnie”, zaprezentowano spuściznę literacką i publicystyczną pisarki, jej prace plastyczne oraz pamiątki osobiste, w tym bogaty księgozbiór. Z kolei w przedwojennym mieszkaniu Andrzeja Struga przy Al. Niepodległości przypomniano nie tylko działalność prozatorską i publicystyczną pisarza, ale także jego udział w życiu politycznym i społecznym przedwojennej Polski. Wszystkie te mieszkania są naszą własnością, zapisane nam zostały w testamentach.
- Od zawsze walczy Pan o gromadzenie w Polsce literackiej i historycznej spuścizny – dotyczy to również twórców emigracyjnych.
- Jestem przeciwnikiem wywożenia rękopisów po Herbercie za granicę. Mam nadzieję, że kolejny minister kultury zaproponuje rozwiązanie, satysfakcjonujące spadkobierców. Uważam, że trzeba robić wszystko, by herbertiana zachować w kraju. Dla historyka kserokopia czy skan to nie to samo, co oryginał. Dotyczy to wszystkich cennych woluminów. Polska kultura, by przetrwać w europejskim tyglu, musi podpierać się jak największą ilością cennych, autentycznych pamiątek.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Anna Poppek
Kancelaria Marszałka