Zieloną Górę promowała maskotka Bachusa, Nową Sól - krasnale i dukaty, a Słubice serwowały tradycyjną kuchnię - tak wyglądały Dni Województwa Lubuskiego
Zieloną Górę promowała maskotka Bachusa, Nową Sól - krasnale i dukaty, a Słubice serwowały tradycyjną kuchnię. Słabiej wypadła północ, która przyjezdnym oferowała jedynie smaczne cepeliny i ulotki - informuje "Gazeta Wyborcza Gorzów Wlkp."
Dni Województwa obchodzone są co roku w różnych miastach regionu. W ub. roku świętowaliśmy je w Gorzowie, w tym roku wypadło na Zieloną Górę. Oprócz koncertów odbywa się Lubuski Jarmark Turystyki i Gospodarki.
Dwa lata temu Dni Lubuskiego w zielonogórskim amfiteatrze przypominały raczej święto namiotów. Jedyną atrakcją były ulotki i balony rozdawane przez biura promocji poszczególnych starostw. Tegoroczne święto województwa wypadło dużo lepiej. Niestety, pogoda skutecznie zniechęciła wiele osób do wyjścia z domu, a w niedzielę wręcz odstraszyła popołudniowa burza.
Ci, którzy mimo kiepskiej aury zdecydowali się wyjść na zielonogórski deptak, mogli liczyć na kilka atrakcji. Dzieci mogły wygrać małą maskotkę Bachusa lub zrobić sobie zdjęcie z jej żywą wersją.
Zieloną Górę promowały też stoiska winiarskie, na których oficjalnie nie można było kupić wina (jedynie spod lady). Jako że winnice mieszczą się również na terenie powiatu nowosolskiego, o akcenty winiarskie zadbała też Nowa Sól. Uczniowie tamtejszego "elektryka" przebrali się za winogrona i pszczoły, promując lubuski szlak wina i miodu. Andrzej Lopko, uczeń "elektryka", przebrany za zielone winogrono, częstował gości owocami.
- Oryginalne, nowosolskie - zachęcał i przekonywał, że sam został wyhodowany na nowosolskim balkonie. Nowa Sól postawiła przede wszystkim na świeżo wyemitowane dukaty i na figurki ogrodowe, z których słynie miasto. Dzieci robiły sobie zdjęcia z dużym dinozaurem, a dorośli chętnie próbowali bułek solnych, które będzie można kupić podczas nadchodzącego Święta Solan.
Mniej atrakcyjnie zaprezentowała się północ województwa. Powiat strzelecko-drezdenecki oferował jedynie długopisy i ulotki, Międzyrzecz zachęcał turystów plakatami i folderami, a Gorzów zdjęciami z Zoo Safari w Świerkocinie. Duże stoisko miał za to powiat sulęciński, który serwował miód z Gospodarstwa Pszczelarskiego "Dutkowiak" i różne gatunki chleba. Największą furorę robiły jednak potrawy Stowarzyszenia Kobiet Wiejskich w Grzmiącej w powiecie słubickim. Sołtys Janina Klimczak głośno zachwalała pierogi i cepeliny, w końcu w wąskim przejściu od strony ul. Masarskiej zrobiło się bardzo tłoczno. - Oprócz cepelinów mamy zupę serową. Wyjątkowa, proszę spóbować - zachęcała. Grzmiąca prezentowała też hafty i koronkowe serwetki.
Województwo lubuskie uderza brakiem jednej marki. Nad nią marszałek i jego ekipa pracują od pół roku. Na razie wspólnej marki południa z północą nie udało się znaleźć. Kolejna szansa pojawi się za rok.
Źródło: "Gazeta Wyborcza Gorzów Wlkp."