- Dzięki turystyce nasza gmina przeżywa gospodarczy boom – mówi w wywiadzie dla PAP burmistrz nadbałtyckiego Mielna, Olga Roszak-Pezała.
- Dzięki turystyce nasza gmina przeżywa gospodarczy boom – mówi w wywiadzie dla PAP burmistrz nadbałtyckiego Mielna, Olga Roszak-Pezała.
PAP: - Mielno jest znaną gminą turystyczną, żyje głównie z turystyki. Jak to przekłada się na jej rozwój?
Olga Roszak-Pezała, burmistrz Mielna: - Należymy do najbogatszych gmin w Polsce. Pod względem wielkości dochodów samorządu na jednego mieszkańca Mielno zajmuje 6. miejsce w kraju. Pierwszy gospodarczy boom, dzięki turystyce, mieliśmy jeszcze przed 2008 r. Od 2013 r. mamy kolejny. Mógł on być jeszcze większy, gdyby nie to, że kilka lat temu firma PGE ogłosiła, iż na terenie naszej gminy, w miejscowości Gąski, chce budować elektrownię atomową. Gdy dowiedzieliśmy się o tym, przez pięć lat walczyliśmy o to, żeby tej inwestycji u nas nie było.
- Dlaczego? Wiele gmin zabiegałoby o taki obiekt, widząc w nim źródło pokaźnych dochodów.
- 95 proc. naszych mieszkańców żyje z turystyki. Dlatego nie umieliśmy sobie wyobrazić, że powstaną u nas odstraszające turystów wielkie przemysłowe budowle, z wielkimi kominami. Warto podkreślić, iż dla nas, samorządowców, rozwój nie jest celem samym w sobie. Dla nas najważniejsi są mieszkańcy, zarówno ci obecni, jak również przyszli. Stawiamy, więc na prężną transformację, ale nie może się ona odbywać kosztem mieszkańców. Dobrym przykładem jest planowana prywatna inwestycja na kanale jamneńskim. Będzie to całoroczna i luksusowa oferta dla zamożnego turysty. Jest to więc poszerzenie oferty gminy. Nie stracą na tym właściciele kwater, jak i dotychczasowi turyści, gdyż inwestycja powstaje przy mało uczęszczanej plaży daleko od centrum Mielna. Ponadto zachęcamy naszych przedsiębiorców do tworzenia produktów turystycznych, całorocznych ofert, jak też do pozyskiwania środków zewnętrznych. Takie działania pozwolą wykreować nową jakość naszego regionu.
- Na czym polega boom gospodarczy w Mielnie?
- Przede wszystkim na tym, że dużo u nas się buduje, co napędza też inne branże. Np. transportową. Buduje się przede wszystkim obiekty noclegowe. Gdy poszła w świat informacja o tym, że w Gąskach PGE chce budować elektrownię atomową, te inwestycje trochę wyhamowały, szczególnie w zachodniej części gminy. Jednak odkąd Gąski wykreślono z listy potencjalnych lokalizacji budowy siłowni jądrowej, liczba inwestycji znów bardzo u nas wzrosła. W pierwszych sześciu miesiącach tego roku wydaliśmy więcej decyzji o warunkach zabudowy niż w całym 2016 r.
- Jacy inwestorzy dominują?
- Teraz najwięcej buduje się domków rekreacyjnych pod wynajem. Ale mamy też apartamentowce czy hotele. Budują u nas deweloperzy z dużych polskich miast, ale także inwestorzy zagraniczni.
- W ślad za coraz większym zapleczem noclegowym przybywa turystów?
- Tak. Zaczęli się też pojawiać turyści z zagranicy.
- Jak to się udaje, przy tak dużej konkurencji, dziesiątkach miejscowości na całym polskim wybrzeżu i dużej popularności w Polsce wczasów nad cieplejszymi niż Bałtyk morzami, oferującymi „gwarantowaną pogodę”?
- Nasza gmina wyróżnia się już samym swoim położeniem, mieszcząc się w dużej części na przesmyku między jeziorem a Bałtykiem. Jest u nas co robić w razie kiepskiej pogody. Są baseny i sauny, ośrodki spa, hotel z basenem solankowym, z zasoleniem takim, jak w Morzu Martwym. Z roku na rok odwiedza nas coraz więcej turystów poszukujących aktywnych form wypoczynku, „wracają” do nas rodziny z dziećmi. Te zmiany cieszą, gdyż staramy się zabiegać także o tego typu wczasowiczów i dla nich modyfikujemy ofertę. Oferujemy bezpieczeństwo, czyste plaże, czystą wodę. Stawiamy na ekologię, promujemy rekreację, modernizujemy infrastrukturę drogową, wiaty przystankowe, chodniki, ścieżki rowerowe. Inwestujemy w wizerunek, intensywnie się reklamujemy, organizujemy liczne imprezy kulturalne. Nawiązaliśmy współpracę z Federacją Nordic Walking, która rozpoczęła u nas swój tegoroczny sezon. Tworzymy bazę do aktywnego wypoczynku. Będziemy budować trasę rowerową, które będzie biec wzdłuż brzegu Bałtyku, łącząc zachodni i wschodni kraniec naszej gminy. Chcemy też lepiej wykorzystać potencjał naszego jeziora. Po jego rekultywacji zamierzamy urządzić tam kąpielisko, dzięki czemu nasi goście będą mogli popływać i w słonym Bałtyku, i w słodkiej wodzie jeziora.
Mamy wytyczoną długofalową misję opartą na rozwoju turystyki, którą sukcesywnie realizujemy.
- Gmina inwestuje tylko „pod turystów”?
- Nie, bo chcemy być nie tylko atrakcyjnym miejscem do wypoczynku, ale i do życia, jak i terenem przyjaznym inwestorom. Skupiamy się na poprawie komfortu życia lokalnej społeczności, jak i budowaniu wizerunku gminy atrakcyjnej turystycznie. Inwestujemy w remonty i budowę dróg, chodników, przejść na plażę, obiektów sportowych, zagospodarowanie terenów publicznych, ale także dostosowujemy zapisy w planach zagospodarowania przestrzennego do oczekiwań inwestorów. Poprzez plany staramy się otworzyć nowe tereny inwestycyjne np. na obrzeżach Mielna i Unieścia.
- Skoro mowa o planach, to Mielno zasłynęło z tego, że - korzystając z nich - postanowiło wyeliminować ze swego centrum budy i stragany. Te stragany i budy, które są zmorą wielu turystycznych miejscowości w Polsce, upodabniając je do bazarów.
- Rzeczywiście uchwaliliśmy taki plan dla centrum Mielna, który zakazywał ustawiania w nim tymczasowych obiektów: drewnianych budek czy namiotów. Chcieliśmy w ten sposób wyeliminować sezonową działalność w takich obiektach, zaprowadzić porządek i ład architektoniczny. Tego typu obiekty nie tylko szpecą centra, ale i w niezdrowy sposób konkurują z całorocznymi restauracjami i obiektami handlowymi, których właściciele, nasi mieszkańcy, tworzą stałe miejsca pracy i pozasezonową ofertę turystyczną. Zainwestowali spore środki, żeby ich obiekty estetycznie wyglądały. Tych przedsiębiorców należy za to docenić.
- Wasza walka z budami i straganami w centrum Mielna jest skuteczna, rzeczywiście one zniknęły?
- Efekty już widać, bo oto w centrum Mielna powstaje coraz więcej trwałej zabudowy, co tworzy uporządkowaną przestrzeń publiczną. Budek i straganów jest już o połowę mniej, a po sezonie nie ma ich wcale.
- Dlaczego nie zniknęły całkowicie, jak zakładał plan zagospodarowania dla centrum?
- Budki i stragany, które się pojawiają, stoją nielegalnie. Prowadzimy wobec osób, które je prowadzą, postępowania, zgłaszamy organom nadzoru. Ale to ich nie odstrasza.
- Bo przewidziane prawem sankcje są zbyt lekkie?
- Tak. I zbyt proste. Dlatego próbujemy doprowadzić do zmiany przepisów prawa w tym zakresie. Tak, żeby można je było wyegzekwować. Problem polega też na tym, że przebiegające przez nadmorskie miejscowości naszej gminy główne drogi to drogi powiatowe. I jeśli powiat pozwala stawiać przy nich, w „pasie drogowym”, stragany czy budki, to jedynym dla nas rozwiązaniem jest uchwalenie planu zagospodarowania, który tego zabrania. Jednak niektórzy sezonowi przedsiębiorcy nie stosują się go jego zapisów i świadomie łamią prawo.
- Pani Burmistrz, głównym problemem nadbałtyckich miejscowości wypoczynkowych jest krótki, trwający w zasadzie tylko dwa miesiące sezon turystyczny. Jak radzi sobie z tym gmina Mielno, z czego żyje poza sezonem?
- Sezon już udało się u nas wydłużyć. Zaczyna się od majówki, a kończy we wrześniu, a nawet – przy ładnej pogodzie – w październiku. Choć, oczywiście, nie przyjeżdża do nas wtedy tylu gości, co w wakacje. Wszystko zależy od pogody, bo jeśli ona nie dopisuje, to mamy mniej gości nawet w wakacje. W naszej gminie jest już niemało ośrodków całorocznych. Poza tym w związku z licznymi inwestycjami prężnie rozwija się u nas także branża budowlana, w której pracuje się przynajmniej od wiosny do jesieni.
- Państwa obecne sztandarowe gminne inwestycje to…
- Chcemy, żeby nasze inwestycje prowadziły do zrównoważonego rozwoju całej gminy. Stąd staramy się tak je planować, aby w miarę możliwości zadowolić mieszkańców wszystkich naszych miejscowości. Największe nasze wyzwania na najbliższe dwa lata to projekty – wizytówki. Na ich realizację pozyskaliśmy zewnętrzne środki w wysokości ponad 4,4 mln zł, z czego 2,5 mln zł to pieniądze unijne. Łączny koszt tych przedsięwzięć wynosi ok. 10 mln zł.
Pierwsze to budowa centrum przesiadkowego w Mielnie, będącego nowym węzłem komunikacyjnym. Drugi projekt, pod nazwą „Skarbnica wioski rybackiej w Chłopach”, będzie nowoczesnym, multimedialnym obiektem łączącym funkcje muzealne i edukacyjne. Trzeci projekt – najbardziej oczekiwany od wielu lat przez mieszkańców i turystów – zakłada odbudowę promenady w Mielnie. Połączymy – kładkami na stalowych palach - dwa istniejące odcinki, przecięte przez żywioł w latach 80-tych minionego wieku, w jedną całość. Dzięki temu promenada wydłuży się do ok. 1600 m i stanie się ważnym elementem integrującym Mielno. Termin zakończenia tych inwestycji to wrzesień 2018 r., ale zrobimy wszystko, aby część była gotowa już na przyszłoroczny sezon.
- Mielno wciąż musi walczyć o pozycję na rynku turystycznym?
- Myślę, że marka naszej gminy, która budowana jest od lat, dzisiaj broni się sama. Bo oto jesteśmy postrzegani nie tylko jako atrakcyjnie położony kurort z nowoczesną, całoroczną bazą hotelarską, rehabilitacyjną czy gastronomiczną, ale także, jako bezpieczne i przyjazne miejsce do życia, pracy oraz wychowania dzieci.
- Ten sukces może mieć jednak też gorzki smak. Mielno jest dziś bogate, a rząd zapowiedział niedawno, że zmieni kryteria przyznawania rządowych dotacji na drogi lokalne. Tak, żeby było o nie łatwiej biedniejszym gminom, a trudniej bogatszym.
- To nas zabolało, bo to de facto jest zwiększenie „janosikowego”, ciąg dalszy zabierania pieniędzy lepiej radzącym sobie gminom po to, żeby dać je biedniejszym. Kryteria powinny być inne, nie demotywować do rozwoju, osiągania wyższych dochodów, uwzględniać przede wszystkim potrzeby poszczególnych gmin. Nasza gmina tak szybko się rozwija, tyle się u nas buduje, że na obecne i potrzebne nowe drogi będziemy musieli wydać około 100 mln zł. Mimo zamożności gminy nie stać nas na taki wydatek. Nasz cały roczny budżet wynosi 52 mln zł. Jeśli po zmianie kryteriów nie będziemy mogli skorzystać z rządowych dotacji na budowę dróg lokalnych, nie będzie to fair, uniemożliwi nam na lata sprostanie najważniejszym potrzebom naszych mieszkańców i przedsiębiorców.
Rozmawiał: Jacek Krzemiński