Nie wierzę, że uda się w Polsce stworzyć scentralizowany systemu kontroli prędkości pojazdów
O gminnych fotoradarach rozmawiamy z Waldemarem Wujczykiem, komendantem Straży Miejskiej w Krotoszynie.
Kto zakupił fotoradar dla gminy i z jakich funduszy zakup został sfinansowany?
- W 2006 roku został zakupiony przez gminę Krotoszyn fotoradar. Sfinansowany był całkowicie ze środków własnych gminy. Zdjęcia wpływają do Straży Miejskiej, my zajmujemy się dalszymi działaniami - albo wystawiamy mandat, albo kierujemy sprawę do sądu.
Jakie były powody, dla których postanowiono zakupić fotoradar i kto był pomysłodawcą?
- To był mój pomysł, niektóre straże posługiwały się już takim sprzętem, były także dostępne dobre fotoradary. Głównym celem była poprawa bezpieczeństwa na drogach poprzez zmniejszenie prędkości pojazdów.
Czy wpływy z mandatów zasilają budżet gminy?
- Tak, jeśli jest wystawiany mandat, wpływy są dla budżetu gminy, jeśli natomiast sprawa trafia do sądu - wtedy do budżetu państwa. Około 10 proc. spraw trafia do sądu, większość to mandaty.
Jak duże są to dochody dla gminy?
- Żaden radny nie liczył na to, że fotoradar będzie maszyną do nabywania środków dla gminy, jest to raczej znikoma część dochodów, wynosi ok. 300 tys. zł rocznie.
Czy rzeczywiście zmniejszyła się ilość wypadków na drogach na terenie gminy?
- Na terenie gminy jest faktycznie mniej wypadków.
Wiadomo coś o planach zakupu przez gminę kolejnych fotoradarów?
- Nie, gmina nie będzie kupowała następnego fotoradaru, nie ma takiej potrzeby. Nasz fotoradar jest przenośny, stoi po kilka godzin dziennie w różnych miejscach i jest w stanie zaspokoić nasze potrzeby.
Co sądzi Pan o projekcie tzw. ustawy fotoradarowej, której celem jest stworzenie scentralizowanego systemu kontroli prędkości pojazdów?
- Jestem sceptyczny - nie wierzę, że uda się w Polsce taki system stworzyć, to bardzo duże przedsięwzięcie. Wszystkie fotoradary miałyby się stać częścią tego systemu, podejrzewam więc, że większość gmin odstawiłaby swoje fotoradary gdzieś w zaciszne miejsce, jeśli dochody z nich miałyby trafiać do państwowej kasy. Samorządy nie miałyby w tym interesu, zwłaszcza te, które zakupiły już takie urządzenia z własnych środków. Poza tym, jeśli za przewinienie odpowiadałby właściciel pojazdu, a nie kierowca, byłoby to znacznym utrudnieniem. Często samochody są leasingowane, dużo czasu zajęłoby zdobycie informacji na temat firmy użytkującej pojazd.
A jak jeszcze gmina może dbać o bezpieczeństwo na drogach?
- Prowadzimy zajęcia z dziećmi uświadamiające zagrożenia na drogach, wyposażamy dzieci w elementy odblaskowe. Myślę, że przede wszystkim gminy powinny zadbać o inżynierię drogową i poprawę stanu dróg. Niestety, większość gmin w Polsce, w tym również Krotoszyn, zarządza tylko drogami gminnymi. Zdecydowana większość wypadków zdarza się natomiast na drogach powiatowych, wojewódzkich lub krajowych, którymi zarządzają inne organy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Katarzyna Kubicka-Żach