Jeśli żyje się dłużej, jest się powiązanym z różnymi ludźmi. To, że jestem wolny i bezpartyjny, pomaga mi - mówi Paweł Szczepankiewicz, najmłodszy wójt w Polsce, szef gminy Wierzbinek
Najmłodszy wójt w Polsce ma 25 lat. Jak mówi już od dziecka interesował się polityką i sprawami społecznymi, a zamiast dobranocek oglądał wiadomości. Poznajmy Pawła Szczepankiewicza, wójta gminy Wierzbinek (powiat koniński, województwo wielkopolskie).
Anna Śliwka, Serwis Samorządowy PAP: Czy złożył Pan w terminie oświadczenie majątkowe?
Paweł Szczepankiewicz, wójt gminy Wierzbinek, powiat koniński, województwo wielkopolskie. Tak. Po 30 dniach od ślubowania, w 28 dniu wysłałem oświadczenie do wojewody.
Jak to się stało, że został Pan wójtem? Skąd zainteresowanie polityką samorządową?
Jestem z wykształcenia politologiem. Od dziecka miałem we krwi to, że interesowałem się wszystkimi sprawami społecznymi: w dzieciństwie zamiast dobranocek oglądałem wiadomości, już w szkole podstawowej wygrywałem konkursy i olimpiady wiedzy o samorządzie terytorialnym, a w liceum również o Uniii Europejskiej. Studiowałem na trzech uczelniach jednocześnie - wszystkie trzy kierunki w trybie dziennym: nauki polityczne na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy (spacjalizacja: współpraca europejska), studia europejskie na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu i Międzywydziałowe Studium Pedagogiczne na Akademii Bydgoskiej Kazimierza Wielkiego. Gdy miałem 20 lat, zostałem najmłodszym radnym w powiecie konińskim i przewodniczącym jednej z komisji.
W czasie studiów byłem też prezesem klubu sportowego oraz członkiem ochotniczej straży pożarnej. W międzyczasie zostałem przewodniczącym komitetu budowy pomnika Powstańców Styczniowych w Ruszkowie - w związku z tym wydałem też książkę pod tytułem "Pomniki dają żywym moc czynu". Było to 2 lata temu. Tak więc jeszcze na studiach zacząłem działalność społeczną - organizowałem różne rzeczy, w tym również charytatywne. Założyłem Komitet Wyborczy Wyborców Pawła Szczepankiewicza, z którego 11 osób startowało do rady gminy, a 9 dostało się (w radzie jest 15 osób). W jesiennych wyborach uzyskałem 95,23% głosów. Miałem tylko jednego konkurenta, człowieka z LPR, który zgarnął pozostałe głosy. Tak duże poparcie, jakie uzyskałem, nie bierze się z dnia na dzień.
Czy ukończył Pan już studia?
Mam już dwa dyplomy, a pozostał mi jeszcze egzamin magisterski ze studiów europejskich. Być może od października rozpocznę studia doktoranckie.
Czy młody wiek przeszkadza Panu czy raczej pomaga w sprawowaniu funkcji wójta?
Dla niektórych mój wiek był zaskoczeniem i myśleli, że sobie nie poradzę. Mój poprzednik zmarł w styczniu 2006 r., w kwietniu były przedterminowe wybory i już wtedy zostałem najmłodszym wójtem w Polsce. W wyborach jesiennych miałem rekordowe poparcie. Myślę, że mój młody wiek pomaga mi w tym sensie, że nie jestem uwikłany w żadne układy, jestem wolny, nie mam zobowiązań. Wiadomo, że jeśli żyje się dłużej na tym świecie, jest się powiązanym z różnymi ludźmi. Ja bardzo dobrze czuję się w samorządowym labiryncie - mogę swobodnie podejmować decyzje i nikt nie wywiera na mnie nacisku, staram się zgodnie z prawem wykonywać moją fukcję. Oczywiście, są trudności - na szczeblu powiatu są jakieś tam powiązania międzyludzkie - ale myślę, że to, iż jestem wolny i bezpartyjny, pomaga mi, a ludzie w Polsce są pełni uznania dla mojej osoby i mojego młodego wieku.
Jakie są Pańskie zainteresowania?
Interesuje mnie głównie filozofia i historia polityczna - głównie czasy PRL - jestem w pewnym sensie lustratorem. Myślę, że w tym roku zamknę i wydam książkę - biografię o biskupie Andrzejewskim, duszpasterzu rolników. Jestem politologiem, stąd też sprawy polityczne na bieżąco śledzę i analizuję. Swego czasu prowadziłem wykłady o UE oraz zakładałem w szkołach kluby europejskie, bo to mnie fascynowało. Trenowałem też dżudo i zostałem vice-mistrzem Pomorza szkół wyższych w dżudo. Pisałem do studenckiej gazety "Homopoliticus" - pisemko na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Moje zainteresowania zawsze były wszechstronne. W każdej wolnej chwili robiłem, co mogłem. Nie marnuję czasu.
Czy sprawowanie funkcji wójta to dla Pana szczyt kariery? O czym Pan marzy?
Na pierwszym miejscu stawiam samorządność i dobro mojej gminy, tym bardziej, że tworzę projekty z odnowy wsi i chciałbym pozyskać jak najwięcej środków. Kwestia mojej przyszłości zawodowej, jeśli chodzi o wymiar naukowy, jest planem drugorzędnym - podstawą jest moja praca jako wójta gminy Wierzbinek. Nie ukrywam, że jeśli w przyszłości nadarzy się okazja, będę mierzył wyżej - zawsze uważałem, że jeśli człowiek ciężko pracuje, to jego marzenia spełnią się. Przyznam, że moim marzeniem jest być posłem na Sejm RP. Nie stanę się jednak posłem tylko przez to, że powiem dzisiaj "chcę być posłem". Muszę na to zapracować i na przykładzie tej gminy muszę pokazać, że jestem wartościowym człowiekiem. Chcę, by społeczeństwo doceniło, że jestem w stanie zrobić coś więcej jeszcze gdzieś indziej.
Czy założył Pan już rodzinę?
Nie mam żony. Z racji wielu zajęć nie zdążyłem jeszcze ożenić się.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Śliwka
a.sliwka@pap.pl