Władze gminy złamały prawo, bez przetargu użyczając prywatnym firmom wodociągów i kanalizacji - uważa Urząd Zamówień Publicznych. Postępowanie wyjaśniające w tej sprawie ma się zakończyć w tym tygodniu - pisze Jacek Krzemiński na łamach "Rzeczpospolitej".
Piaseczno podpisało umowę z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska na dofinansowanie programu modernizacji i rozbudowy oczyszczalni oraz gminnej kanalizacji. To będzie jedna z największych inwestycji tego typu w kraju - ma kosztować 200 mln zł, z czego prawie 150 mln zł wyłoży UE, a 25 milionów NFOŚ. Okazuje się jednak, że w najbliższych latach na dofinansowywanych przez UE inwestycjach najbardziej skorzystają prywatne firmy.
Półtora roku temu gmina podpisała bowiem umowę o bezpłatnym użyczeniu gminnej kanalizacji i wodociągów firmom Elmar i Aquarius.
- To było bulwersujące - opowiada Mariusz Słowik, piaseczyński radny niezależny. - Ludzie budowali te wodociągi i kanalizację w czynie społecznym, a gmina użyczyła ich na 10 lat bez przetargu prywatnym firmom.
Oficjalnym powodem takiego posunięcia było to, że wcześniej gmina dokładała kilka milionów złotych rocznie do wodociągów i kanalizacji. Opozycja twierdzi, że powodem takiego stanu rzeczy były niegospodarność i marnotrawstwo przy ich eksploatacji. Na dodatek gminne wodociągi i kanalizację eksploatowały wtedy te same firmy, którym później ich użyczono.
- Jakim cudem opłacało im się brać oczyszczalnię w użyczenie, skoro wcześniej gmina tyle do niej dokładała? - zastanawia się Leszek Rościszewski, właściciel firmy Budwod spod Piaseczna i miejscowy działacz społeczny. - Mogło im się opłacać tylko pod warunkiem, że wcześniej źle ją eksploatowali albo zawyżali koszty.
Część radnych bała się też, że użyczenie doprowadzi do znacznych podwyżek opłat za wodę i ścieki. Zawiadomili o sprawie posła PiS Artura Zawiszę. Ten z kolei zwrócił się do Urzędu Zamówień Publicznych.
Jerzy Dolecki, wiceprezes UZP, stwierdził, że gmina nie miała prawa użyczyć swej infrastruktury bez przetargu.
- Prowadzimy w tej sprawie postępowanie wyjaśniające - mówi Anita Wichniak-Olczyk, rzecznik UZP.
Jeśli postępowanie potwierdzi, że władze Piaseczna złamały prawo, UZP skieruje sprawę do rzecznika dyscypliny finansów publicznych. - Dlaczego do tej instytucji? Bo jeśli gmina oddaje w bezpłatne użyczenie coś, na czym mogłaby zarabiać, to jest uszczerbek gminnych dochodów - tłumaczy Anita Wichniak-Olczyk. - Takie działanie może być potraktowane jako niegospodarne.
Jeśli rzecznik dyscypliny uzna, że gmina złamała przepisy, może ukarać burmistrza Piaseczna upomnieniem, naganą, grzywną, a nawet odwołać go ze stanowiska i zakazać mu sprawowania stanowisk publicznych przez pięć lat.
Co ma do powiedzenia sam burmistrz Piaseczna?
- Gdy zakończy się postępowanie UZP i otrzymam jego stanowisko, to się do niego odniosę - mówi Józef Zalewski. - Nie mogę komentować opinii wiceprezesa tej instytucji, bo jej nie widziałem.
Jacek Krzemiński