W małych gminach komunikacja z urzędnikami nie powinna być utrudniana - uważa wójt Konopisk Jerzy Socha, do którego interesant przyszedł z włączoną piłą mechaniczną
W małych gminach komunikacja z urzędnikami nie powinna być utrudniana - uważa wójt Konopisk Jerzy Socha, do którego interesant przyszedł z włączoną piłą mechaniczną.
Czuje się Pan bezpieczny w urzędzie?
- W tej chwili tak. Kilka lat temu miałem przykry incydent - byłem chyba pierwszym wójtem, do którego petent przyszedł i chciał rozmawiać z włączoną piłą mechaniczną. Po tym zajściu zdecydowaliśmy, żeby założyć na terenie urzędu gminy i wokół niego monitoring.
Jak udało się poradzić z niebezpiecznym interesantem?
- Ten człowiek był pod wpływem alkoholu. Udało się go przy pomocy rozmowy uspokoić. Sam później oddał się policji, która zabrała go na komisariat. Wszystko działo się bezpośrednio u mnie w pokoju.
Co się zmieniło jeżeli chodzi o bezpieczeństwo w urzędzie od tamtego czasu?
- Założyliśmy monitoring, żeby mieć później ewentualnie możliwość odtworzenia zdarzeń. To było też ważne dla bezpieczeństwa pracowników, ponieważ ten człowiek groził nie tylko mi, ale był również w innych pokojach.
Kamery dobrze się sprawdzają - te umieszczone na zewnątrz urzędu już sprawiły, że jest mniej aktów wandalizmu. Sam widok kamery odstrasza od dewastacji mienia publicznego. Chcemy, żeby również centrum Konopisk, szkoły i drogi wjazdowe były objęte monitoringiem.
Ile pieniędzy gmina przeznaczyła na zwiększenie bezpieczeństwa w urzędzie?
- Instalacja monitoringu, zakup kamer i wszystkich potrzebnych urządzeń kosztowały około 18 tys. zł. Jeżeli chodzi o bieżące utrzymanie, to informatyk w ramach swojego etatu zajmuje się serwerem i podglądem obrazu.
Teraz taki przypadek nie mógłby się powtórzyć?
- Myślę, że już sama nazwa "obiekt monitorowany" dla wielu potencjalnych sprawców jest barierą, która odstrasza. Na pewno taka osoba, która do tej pory mogła wejść do urzędu jako nierozpoznawalna, teraz musi się zastanowić, czy warto.
Myśli Pan o jakichś jeszcze procedurach?
- Z biegiem czasu urząd będzie posiadał punkt przyjęcia interesantów - w biurze podawczym będzie pierwszy kontakt z klientami urzędu. Każdy będzie kierowany do odpowiedniego urzędnika lub pracownik do niego zejdzie, by nie trzeba było błądzić po budynku.
Został wypracowany w urzędzie system na takie kryzysowe sytuacje?
- Po tamtym zajściu troszeczkę dreszczyku było. Pierwsza decyzja to właśnie monitoring. Doszliśmy do wniosku, że to dla nas ważne od strony psychologicznej.
Daleko jest komisariat?
- Komisariat jest zlokalizowany w innej gminie, odległej od nas o 7 km. Natomiast udało nam się dojść do porozumienia z firmą ochroniarską. Otrzymała lokal, za który oczywiście płaci, ale w gminie jest stały patrol firmy ochroniarskiej. To też działa prewencyjnie.
Pan spotyka się bezpośrednio z interesantami - nie ma Pan obaw?
- W małych gminach komunikacja z urzędnikami powinna być prosta. Monitoring nikomu nie przeszkadza, ale zamknięte drzwi urzędnika już tak. Absolutnie do tego nie dążymy.
Kto zamyka urząd?
- Są wyznaczone osoby, które mają kod dostępu i one odpowiadają za zamknięcie urzędu.
Dziękuję za rozmowę.
/aba/
Mężczyzna, który z piłą wszedł do Urzędu Gminy w Konopiskach jest mieszkańcem gminy. Za swój czyn odpowiedział finansowo.