Dzięki tegorocznej podwyżce wysokość wynagrodzenia nauczycieli początkujących oderwie się od wynagrodzenia minimalnego, a wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego oderwie się od średniej krajowej - zapowiedziała wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer w rozmowie z PAP. Zapowiada też, że zmiany w zakresie obowiązkowych prac domowych są powiązane z odchudzaniem podstawy programowej.
W piątek 19 stycznia do konsultacji publicznych skierowany został projekt nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji w sprawie minimalnych stawek wynagrodzenia nauczycieli. Z projektu wynika, że minimalne wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela z tytułem zawodowym magistra i przygotowaniem pedagogicznym, w zależności od stopnia awansu zawodowego, ma wzrosnąć o kwotę od 1167 zł brutto do 1365 zł brutto. Wywołało to kontrowersje. Gwałtownie zareagowała m.in. wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Urszula Woźniak.
"Rzeczywiście pani wiceprzewodnicząca ZNP dość nerwowo zareagowała, potem na następnych nagraniach wyjaśniała, że to, co budzi pewne wątpliwości ZNP - podobny jest też tłit przewodniczącego ZNP pana Sławomira Broniarza - to nie jest skala podwyżek, bo to są najwyższe historycznie podwyżki. ZNP przyznaje, że właściwie od pierwszego rządu Donalda Tuska, czyli od 2009 r., nigdy nie było takich podwyżek rok do roku. Przykładowo: płaca nauczyciela dyplomowanego, ta średnia wynikająca z Karty Nauczyciela, wzrasta o 2198 zł – dla porównania - kiedy przez 8 lat poprzednich rządów PiS wzrosła o 2300 zł z drobnymi" - powiedziała wiceminister Katarzyna Lubnauer w rozmowie z PAP. Według niej to tak, jakby w obecnej rocznej podwyżce dla nauczycieli było osiem lat podwyżek za rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Lubnauer wskazała, że to, co budzi wątpliwości w ZNP, to zmniejszenie różnicy między wynagrodzeniem nauczyciela początkującego a nauczyciela mianowanego, z tym, że tylko jeśli chodzi o płacę zasadniczą. Poinformowała, że zapewne ten temat będą poruszać związkowcy. Jednocześnie zauważyła, że każdy nauczyciel mianowany dostaje do płacy zasadniczej dodatek za wysługę lat, który jest naliczany od czwartego roku pracy nauczyciela i wzrasta z każdym rokiem. Realnie więc różnica wzrasta do ponad 1100 zł.
Podkreśliła, że wynagrodzenie nauczycieli początkujących wzrośnie o 33 proc. po to, by zachęcić dobrych absolwentów szkół wyższych, żeby przychodzili do tego zawodu. "Nie będzie dobrych nauczycieli, jeżeli młodzi, ambitni ludzie nie będą chcieli wybierać tego zawodu" - powiedziała.
Wiceszefowa MEN wskazała, że tak, jak wynagrodzenie nauczyciela początkującego oderwie się od płacy minimalnej, tak "również średnia płaca nauczyciela dyplomowanego oderwie się od średniej krajowej i będzie wyższa od średniej krajowej". "Będzie o 22 proc. wyższa od przewidywanej na rok 2024 płacy średniej" - podała.
Wiceminister zapytana została, czy MEN planuje zmiany w skomplikowanym systemie wynagrodzeń nauczycieli wynikającym z konstrukcji ich płac.
"Żeby nie było wątpliwości: oczywistym jest, że płaca nauczyciela to jest bardzo skomplikowany konstrukt. Na pewno kwestią do przepracowania jest dodatek za wychowawstwo. Dlatego, że rola wychowawcy jest bardzo ważna, musimy więc bardzo poważnie tę kwestię przemyśleć" - przyznała Lubnauer.
Zmiany w podstawie programowej Koalicja Obywatelska zapowiadała już w kampanii wyborczej i wymieniła je wśród "100 konkretów na 100 dni". Minister edukacji Barbara Nowacka, zaraz po objęciu urzędu, zapowiedziała "odchudzenie" podstawy programowej. Wskazała, że jest to jednym z priorytetów rządu.
"Już pracują zespoły przedmiotowe" - powiedziała wiceminister Katarzyna Lubnauer w rozmowie z PAP. Poinformowała, że zespoły jeszcze w pierwszej połowie lutego powinny przygotować projekty odchudzonych podstaw programowych dla danych przedmiotów.
"Ważne jest, by nauczyciel miał większą autonomię. Nauczyciel musi mieć na lekcjach czas, żeby powtarzać, rozwijać pewne tematy, a inne omówić dwukrotnie jeżeli oceni, że jest taka potrzeba. Miejscem zdobywania wiedzy z zakresu podstawy programowej powinna być szkoła" - powiedziała wiceminister tłumacząc, dlaczego działania w tym zakresie są takie ważne. Wskazała też na zapowiedziane odejście od obowiązkowych prac domowych w szkole podstawowej. Jak wyjaśniła, nauczyciele nierzadko nie są w stanie zrealizować materiału na lekcji, w związku z czym muszą go realizować w postaci prac domowych. Jak podkreśliła, na problem zbyt obciążających uczniów prac domowych już dawno uwagę zwrócili Rzecznik Praw Obywatelskich oraz Rzecznik Praw Dziecka.
Wiceminister podkreśliła, że nie każdy uczeń – a mowa o najmłodszych - ma w domu wystarczającą pomoc w odrabianiu prac domowych. Zauważyła, że jeden uczeń ma dobrze wykształconego rodzica, który mu pomoże, inny ma rodzica, którego stać na opłacenie korepetycji, ale są też uczniowie, którzy nie mają wsparcia, są zostawieni sami sobie z zadaniami trudniejszymi, niż były w szkole. "Dlatego w tym zakresie konieczne są zmiany, które przygotowujemy" – wyjaśniła minister Lubnauer.
Podkreśliła, że to szkoła ma być podstawowym miejscem zdobywania wiedzy.
Zapytana, czy odchudzanie podstawy programowej będzie polegało na ograniczeniu materiału, który uczeń musi opanować w szkole, odpowiedziała, że tak.
Katarzyna Lubnauer poinformowała, że MEN zależy na szybkim wprowadzeniu odchudzonej podstawy programowej by móc przystąpić do drugiego etapu zmian, czyli przygotowania nowej podstawy programowej, która wprowadzona ma być z rokiem szkolnym 2026/2027 w szkołach podstawowych, a z rokiem 2028/2029 w szkołach ponadpodstawowych.
"Świat się zmienia. Musimy odpowiedzieć sobie - i to będziemy robić wspólnie z Instytutem Badań Edukacyjnych - jakiego profilu absolwenta polskiej szkoły będziemy potrzebowali w 2038 r." - zauważyła Lubnauer. Wyjaśniła, że edukacja szkolna trwa zwykle 12 lat, stąd uczeń, który rozpocznie naukę w 2026 r., skończy ją właśnie w 2038 r. "To będą już zupełnie inne czasy: czasy sztucznej inteligencji, czasy robotyzacji, czasy innych wyzwań. Jeżeli mamy inne wyzwania, to potrzebujemy innego profilu absolwenta. Ci, którzy wierzą, że szkoła może zatrzymać czas, mylą się, szkoła musi przygotowywać do zmieniającego się świata" - podkreśliła.
Podała, że w nowej podstawie położony zostanie nacisk - obok wiedzy - na tzw. umiejętności miękkie, m.in. na umiejętność pracy w grupie, komunikatywność, umiejętność pracy pod wpływem stresu, kreatywność, krytyczne myślenie, asertywność i empatię.
Wiceminister poinformowała, że obecne odchudzanie podstawy programowej będzie dotyczyło wszystkich przedmiotów egzaminacyjnych, które są na egzaminie ósmoklasisty i na maturze, czyli kilkunastu.
dsr/ mir/ js/