Zawieszony burmistrz Helu Mirosław Wądołowski będzie musiał zwrócić dwie pensje. Chodzi o ok. 9 tysięcy złotych - wynagrodzenie za czas, kiedy przebywał w areszcie
Zawieszony burmistrz Helu Mirosław Wądołowski będzie musiał zwrócić dwie pensje, wypłacone mu pod koniec ub.r. przez magistrat.
Chodzi o ok. 9 tysięcy złotych - wynagrodzenie za czas, kiedy przebywał w poznańskim areszcie.
Burmistrz Helu oraz była posłanka Beata Sawicka zostali zatrzymani we wrześniu ubiegłego roku przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Są podejrzani o przyjęcie łapówek za ustawienie przyszłego przetargu na atrakcyjną nadmorską działkę. Wądołowski został zwolniony z aresztu po dwóch miesiącach z zakazem sprawowania swego urzędu.
Wądołowski teraz pensji nie dostaje, ale za październik i listopad wypłacono mu ją, bez dodatku funkcyjnego, na podstawie opinii radcy prawnego urzędu - informuje "Dziennik Bałtycki".
Tadeusz Klajnert, były przewodniczący Rady Miasta, napisał do magistratu, załączając opinie m.in. Państwowej Inspekcji Pracy oraz Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Wynika z nich, że pracownikowi samorządowemu pochodzącemu z wyboru (jak burmistrz) za czas jego pobytu w areszcie nie należy się żadne wynagrodzenie.
K. Miśdzioł, R. Kościelniak
więcej: "Dziennik Bałtycki"