Nie będzie nagłego wzrostu liczby tajnych informacji - uspokaja sekretarz Kobylnicy Jan Plutowski. Na przełomie roku nowe przepisy pozwolą na ograniczenie dostępu do informacji publicznych
Nie będzie nagłego wzrostu liczby tajnych informacji - uspokaja sekretarz gminy Kobylnica Jan Plutowski. Na przełomie roku zaczną obowiązywać przepisy pozwalające na ograniczenie dostępu do informacji publicznych
Wprowadzająca taką możliwość nowelizacja ustawy o dostępie do informacji publicznej wzbudziła wiele kontrowersji. Największe obawy wzbudza art. 5a, który zezwala na ograniczenie prawa do informacji ze względu na "ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa".
W rozmowie z radiową Trójką Paweł Poncyljusz stwierdził np., że "pomysłowość urzędnicza nie zna granic". - Z czasem okaże się, że tak naprawdę mieszkańcy nie mogą dowiedzieć się w swoim urzędzie, co planuje się w ich najbliższej okolicy. A wszystko będzie pod hasłem: mamy taką ustawę, Sejm to zmienił, ja jako urzędnik mam prawo, a nawet obowiązek strzec tej informacji, bo ona jest ważna z punktu widzenia interesów lokalnej społeczności lub państwa i do widzenia - przewidywał poseł.
Odmiennego zdania jest sekretarz gminy Kobylnica Jan Plutowski. - Krytyka nowelizacji jest mocno przesadzona. Tych informacji, które nie będą podlegać upublicznieniu będzie, w moim odczuciu bardzo niewiele - stwierdza.
- Wszystko to gdzie znajdzie się chociaż złotówka publicznych pieniędzy, musi stanowić informację podaną publicznie. Wszystkie przetargi, budżety gmin, umowy dzierżawy, umowy sprzedaży nieruchomości komunalnych, do tych informacji jest swobodny dostęp, gdyż społeczeństwo ma prawo wiedzieć. Wątpię by miało się to teraz zmienić - dodaje Plutowski.
Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP zaapelowały w poniedziałek do pracowników administracji publicznej o niekorzystanie z możliwości ograniczania dostępu do informacji publicznej. Zwróciły uwagę w oświadczeniu przesłanym PAP na "szeroki, niedookreślony i rodzący pole do nadużyć" zapis.
Inaczej widzi ten zapis zastępca burmistrza Sandomierza Marek Bronkowski. - Myślę, że ten zapis dotyczy tylko tych sytuacji, gdzie nie ma rozstrzygnięcia. Bo jeżeli sytuacja uległa zakończeniu to informacje muszą być ujawnione. W moim przekonaniu wszystkie działania samorządu powinny być transparentne, ale nie na etapie uzgodnień czy rozmów. Po tym czasie jednak nie ma powodu do utajnienia.
I podaje sytuację w której brak przepisów byłby niekorzystny dla samorządów: - Weźmy przykład rozstrzygania przetargu, gdzie miasto ma informacje, odnośnie wartości inwestycji. Gdyby wszystko miało być jawne, to musiałbym podać jaka jest kwota w kosztorysie, jaka kwota jest przewidywana, a to dopiero przetarg weryfikuje i ustala cenę końcową. Pewne wyceny, wartości które miasto przygotowuje, nie mogą być ujawnione wcześniej.
Bronkowski wskazuje, też ryzyko jakie niosłoby nadmiernie utajnianie informacji. - Myślę, że sprawy mogą być na tyle dwuznaczne, że niejednokrotnie sąd będzie musiał rozstrzygać - dodaje.
Jego zdaniem ustawa nie zmienia wiele jeśli chodzi o faktyczną sytuację. - Ustawa doprecyzowuje, że pewne rzeczy można utajniać, aczkolwiek docelowo informacje mają być jawne - konkluduje.
Prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację ustawy o dostępie do informacji publicznej 25.09.2011. Po ogłoszeniu ustawy w Dzienniku Ustaw prezydent wystąpi do Trybunału Konstytucyjnego, w trybie kontroli następczej. Ustawa wejdzie w życie w 3 miesiące od ogłoszenia.
/kp/