Zajęcia wykonywanie przez urzędnika poza stosunkiem pracy można uznać za sprzeczne z jego obowiązkami służbowymi, nawet sporadycznymi
Zajęcia wykonywanie przez urzędnika poza stosunkiem pracy można uznać za sprzeczne z jego obowiązkami służbowymi, nawet jeśli te wykonywane są sporadycznie. W orzecznictwie przyjmowana jest „dość szeroka interpretacja” zakazu.
Zgodnie z przepisami pracownik samorządowy zatrudniony na stanowisku urzędniczym, w tym kierowniczym stanowisku urzędniczym, nie może wykonywać zajęć pozostających w sprzeczności lub związanych z zajęciami, które wykonuje w ramach obowiązków służbowych, wywołujących uzasadnione podejrzenie o stronniczość lub interesowność oraz zajęć sprzecznych z obowiązkami wynikającymi z ustawy.
W przypadku stwierdzenia naruszenia przez pracownika samorządowego któregokolwiek z zakazów niezwłocznie rozwiązuje się z nim, bez wypowiedzenia, stosunek pracy (w trybie art. 52 § 2 i 3 Kodeksu pracy) lub odwołuje się go ze stanowiska.
Jak zauważa dr Krzysztof Stefański z Uniwersytetu Łódzkiego, w doktrynie podkreśla się, że nie jest istotne czy zajęcia te świadczone są odpłatnie.
„Nie ma także znaczenia rodzaj podmiotu, na którego rzecz te zajęcia są wykonywane, podstawa prawna, czas trwania czy ich charakter, jak również intensywność czy częstotliwość. Co więcej, zastosowanie przepisu nie wymaga wykazania konkretnych przykładów stronniczości lub interesowności” – podkreśla prawnik.
Stefański dodaje, że sprzeczność zajęć wykonywanych przez urzędnika samorządowego z obowiązkami służbowymi dotyczy wszelkich obowiązków urzędnika, zarówno bezpośrednio wynikających z treści umowy o pracę, z pełnionej funkcji, jak i takich, które mogą być wykonywane sporadycznie na polecenie przełożonych.
„Zajęcia wykonywanie przez urzędnika poza stosunkiem pracy można uznać za sprzeczne z jego obowiązkami służbowymi, jeżeli np. pokrywają się czasowo, mają taki sam lub podobny zakres przedmiotowy czy też prowadzą do kolizji interesów pracownika wykonującego zajęcia poza stosunkiem pracy z interesami pracodawcy, u którego jest on zatrudniony” – uważa prawnik.
Natomiast za zajęcia związane z obowiązkami wynikającymi ze stosunku pracy, zdaniem Stefańskiego, można uznać wszelkie rodzaje aktywności, które pokrywają się chociażby częściowo przedmiotowo, funkcjonalnie czy celowościowo z tymi obowiązkami.
Jak zauważa dr Stefański, w doktrynie przyjmuje się, że podejrzenie nie musi mieć podstawy w realnych wydarzeniach, bowiem i bez nich może być zasadne. Przepis ma przede wszystkim charakter profilaktyczny, a zatem może i powinien wyprzedzać realne zdarzenia. Jednak - jak zaznacza prawnik - musi być to podejrzenie uzasadnione.
Stefański podkreśla, że w orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego oraz Sądu Najwyższego przyjmowana jest „dość szeroka interpretacja” tego zakazu. Wychodzi się bowiem z założenia, że ograniczenia swobody wykonywania innych zajęć nakładane na osoby pełniące funkcje publiczne zmierzają do ochrony interesu publicznego.
Według prawnika ma to zapobiegać zaangażowaniu się takich osób w sytuacje mogące nie tylko podawać w wątpliwość ich osobistą bezstronność czy uczciwość, ale także podważać autorytet organów władzy publicznej oraz osłabiać zaufanie wyborców i opinii publicznej do ich prawidłowego funkcjonowania.
Krzysztof Stefański jest ekspertem resortu administracji i cyfryzacji w ramach projektu „Dobre prawo - sprawne rządzenie".
/kic/Serwis Samorządowy PAP