Na zaproszenie burmistrza Bogumiła Czubackiego 36 dzieci z Białorusi i Ukrainy przebywało nad jeziorem w miejscowości Łąkie, w stanicy Hufca ZHP Sochaczew
W lipcu, na zaproszenie burmistrza Bogumiła Czubackiego, w Polsce wypoczywały dzieci z Białorusi i Ukrainy. Ratusz zaprosił 36 dzieci wraz z 4 opiekunami na obóz harcerski. Przez dwa tygodnie maluchy i młodzież przebywały nad jeziorem (12-27 lipca) w miejscowości Łąkie, w stanicy Hufca ZHP Sochaczew.
Młodzież z Białorusi przyjechała do nas w ramach akcji "Lato z Polską" prowadzonej przez stowarzyszenie „Wspólnota Polska" i Senat RP. Na wakacje do ojczyzny przodków zapraszane są maluchy wychowujące się w polskich rodzinach rozrzuconych po całym świecie. W tym roku władzom Sochaczewa zaproponowano, by także przyjęły kilkanaścioro dzieci na wakacyjny wypoczynek i Bogumił Czubacki chętnie wyraził zgodę. 18 dzieci z Białorusi i dwóch opiekunów spotkało się na obozie harcerskim z taką samą grupą ukraińskich dzieci, pochodzących z zaprzyjaźnionego Gródka Podolskiego.
- Pogoda płatała figle, były i bardzo ciepłe i deszczowe dni. W te słoneczne dzieci kąpały się w jeziorze, opalały, a w pochmurne kadra organizowała rozrywki pod dachem - konkursy piosenki, turnieje karaoke itp. Nikt się nie nudził. Młodzież, która pierwszy raz odpoczywała w stanicy ZHP przeszła chrzest obozowy. Były też wycieczki. Dzieci pojechały do Ustki, do trójmiasta, odwiedziły muzeum w Szymbarku, gdzie znajduje się m.in. dom zbudowany „do góry nogami" i prawie 37 metrowa, najdłuższa deska świata. Naszych gości zabraliśmy też do Bytowa, do tamtejszego zamku i muzeum - mówi z-ca Komendant Hufca ZHP Julian Tasiecki.
Dzieci bardzo szybko nawiązały wspólny język, zintegrowały się, niektóre nawet zaprzyjaźniły.
- Opiekunki grupy z Białorusi wiedziały, że dzieci będą mieszkać w lesie, ale nie przypuszczały, że w namiotach. Po pierwszych wątpliwościach, czy to się uda, dzieciaki same przekonały wychowawców, że to ogromna frajda. Podobnie na propozycję hufca ZHP zareagowała kilka lat temu, gdy przyjechała pierwszy raz, grupa z ukraińskiego Gródka. Od tego czasu lista dzieci chcących przyjechać na nasz obóz co roku się wydłuża - dodaje J. Tasiecki.
Po dwóch tygodniach goście odjeżdżali bardzo zadowoleni. Były łzy wzruszenia, wymiana adresów mailowych i numerów telefonów. Niemal każdy deklarował, że chciałby przyjechać do Łąkie jeszcze raz za rok.
/aba/