Usatysfakcjonuje mnie 80 procent poparcia - mówi wójt, autor poradnika dla starających się o reelekcję szefów gmin. Książka kosztuje 1200 zł
Kluczem do sukcesu są nie tylko statutowe działania, ale również te pozornie niewidoczne - mówi Dariusz Woźniak, wójt Ruśca, autor książki, która ma zapewnić sukces w wyborach samorządowych.
Napisał Pan poradnik dla samorządowców o tym jak wygrać wybory - na czym polega wyjątkowość tej książki?
Dariusz Woźniak, wójt Ruśca: Jest to strategia wyborcza dla wójtów, burmistrzów i prezydentów. Przyciągający jest jeden z podtytułów - jak na pewno wygrać następne wybory.
W książce opisuję moje kilkunastoletnie doświadczenie, jakie zdobyłem prowadząc kilka własnych kampanii: dwie zwycięskie na wójta, jedną zwycięską na radnego, jedną przegraną do Sejmu. Startowałem jednak z ostatniego miejsca, a mimo wszystko byłem drugi, zabrakło tylko dwieście głosów, więc byłem o włos od sukcesu. Miałem też przyjemność być w składzie innych zwycięskich kampanii m.in. jednego z prezydentów RP.
Przez te lata wszystko sobie notowałem. Oprócz własnych doświadczeń, obserwowałem też doświadczenia innych. Podglądałam sposoby prowadzenia różnych kampanii - analizowałem te zwycięskie i te przegrane, wyciągałem wnioski i spisywałem. To wszystko znajduje się w mojej książce.
Zainteresowanie jest duże? Kto kupuje tę książkę?
- Jestem bardzo zadowolony ze sprzedaży. Książkę odsprzedałem firmie, która zajmuje się jej dystrybucją, bo jako wójt nie mogę prowadzić działalności gospodarczej. Nakład wynosił na początku 500 egzemplarzy, ale były dwa dodruki po 500 kolejnych sztuk. Z mojej wiedzy wynika, że rozprowadzono ponad tysiąc egzemplarzy. Podręcznik kupują głównie wójtowie, w drugiej kolejności burmistrzowie. Kupiło też kilku prezydentów.
Można go kupić w księgarni?
- Firma, która zajmuje się dystrybucją książki ma swoją strategię i stawia na sprzedaż bezpośrednią. Dociera do wójtów, burmistrzów i prezydentów, umawia się z nimi, przedstawia, reklamuje. Wójt analizuje - jeżeli uznaje, że wiedza jest tyle warta - kupuje.
„Tyle warta"? To znaczy, że ile kosztuje książka?
- 1200 zł.
To przystępna cena?
- W mojej ocenie jest to niedrogo. Na tę cenę składa się kilkanaście lat pracy i doświadczenia. Wcześniej napisałem książkę „Autostradą do źródła szczęścia" - zastosowanie choć połowy zawartych tam wskazówek daje gwarancję bycia szczęśliwym człowiekiem. W przypadku książki o zwycięstwie w wyborach samorządowych będzie podobnie.
Wiedza kosztuje. Prezydenci dają godzinne wykłady za kilkaset tysięcy złotych, tylko dlatego, że byli prezydentami. Ja jako wójt też cenię swoją wiedzę.
Startuje Pan w tegorocznych wyborach?
- Tak.
Sprzeda Pan książkę konkurentom?
- Mam jednego kontrkandydata, ale książka nie jest przeznaczona dla niego. To jest strategia dla wójtów, burmistrzów i prezydentów - czyli dla tych, którzy pełnią obecnie te funkcje i chcą wygrać kolejne wybory.
Nie jest to książeczka, o tym, jaki krawat dobrać na spotkanie lub jak uścisnąć dłoń wyborcy. To jest strategia dla ważnych i doświadczonych ludzi, którzy są już przynajmniej po jednej kadencji. Oni nie mogą obiecywać gruszek na wierzbie, tak jak debiutanci.
Podpowiadam, jak trzeba przez cztery lata ciężko pracować, żeby zasłużyć na reelekcję. Bo trzeba pamiętać, że następna kampania zaczyna się już dzień po wyborach.
Uchyli Pan rąbka tajemnicy - jak Pana zdaniem odnieść sukces w wyborach?
- Oprócz dużej pracy wkładanej w różnego rodzaju inwestycje, konieczne są jeszcze działania społeczne - niewidoczne, niekrzykliwe. To są zadania niestatutowe, ale gwarantują dotarcie do mieszkańców - wyborców. Np. moi pracownicy w kwietniu i maju jeżdżą do okolicznych miejscowości i pomagają rolnikom wypełniać wnioski o dopłaty bezpośrednie. Ludzie tego nie potrafią robić, więc trzeba im pomóc. Nie muszę tego organizować, ale jako wójt chcę ludziom pomagać. Trzeba nastawiać się właśnie na takie indywidualne, bezpośrednie podejście.
Kandydaci ubiegający się o reelekcję mają z zasady łatwiej?
- Na pewno tak. Ale tylko Ci, którzy się nie wywyższają. Ważne jest, by wójt traktował wszystkich ludzi jednakowo - nieważne czy rozmawia z dyrektorem szkoły czy z robotnikiem.
Skoro tacy kandydaci mają łatwiej, to czy potrzebne są im jeszcze specjalne rady?
- Jak mówi przysłowie, człowiek całe życie się uczy i głupi umiera. Nie ma takiego człowieka, który by wszystko wiedział. Ten, który powie, że już niczego nie może się nauczyć - jest najgłupszy na świecie. Mimo że miałem wiedzę do napisania takiego podręcznika, nadal korzystam z doświadczeń innych, jeżdżę na szkolenia. Trzeba stosować zasadę, co dwie głowy to nie jedna - wtedy kampanie będą skuteczniejsze. A skuteczna kampania oznacza przecież wygraną.
Czy można będzie zadzwonić do Pana po wyborach?
- Bardzo proszę. Jeżeli chodzi o mój wynik - usatysfakcjonuje mnie dopiero 80-procentowe poparcie.
Dziękuję za rozmowę.
/aba/