Wybory samorządowe powinny odbywać się w czerwcu, by nowa władza miała czas na przygotowanie projektu budżetu; prezentujemy przegląd komentarzy
Wybory samorządowe powinny odbywać się w czerwcu, aby nowa władza miała czas na przygotowanie swojego projektu budżetu; prezentujemy cotygodniowy przegląd komentarzy czytelników.
W minionym tygodniu poinformowaliśmy, że zgodnie z Kodeksem wyborczym termin wyborów samorządowych przypada 11 listopada. Zdaniem socjologa dra hab. Jarosława Flisa wzór wyznaczania terminu ten jest nieszczęśliwy, a wybory powinny zostać przesunięte na październik, tak aby druga tura odbyła się przed pierwszym listopada (czytaj:
Wybory wcześniej. Ekspert: trzeba zmienić Kodeks wyborczy).
Państwa zdaniem termin wyborów należy przełożyć na okres wiosenno-letni.
„Wybory samorządowe powinny odbywać się w czerwcu, aby nowa władza, zarówno ustawodawcza jak i wykonawcza, miała czas na przygotowanie swojego projektu budżetu, a nie realizowanie budżetu poprzedników” – uważa
Jarek.
Jego opinię popiera
stary wójt: „Kiedyś wybory odbywały się właśnie w połowie roku i to było ok. Był czas na wdrożenie nowego +włodarza+, był czas na nowy budżet, nie było więc możliwości zrzucania winy za wszystko na poprzednika… Mądry prezydent i mądry rząd tymi kryteriami powinien się kierować, a nie partyjnymi interesikami (…)”.
Samorządowiec dodaje: „(…) wybory zapisane sztywno w miesiącach maj-czerwiec, przecież to ma wpływ ogromny na frekwencję, a o to chyba chodzi, choć jak słucha się polityków, to chodzi o wszystko tylko nie o to, czego oczekują wyborcy”.
Komentowali Państwo również wypowiedź przewodniczącego sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej Andrzeja Maciejewskiego, który w rozmowie z Serwisem Samorządowym PAP podkreślił, że jednomandatowe okręgi wyborcze powinny być w wyborach do rad wszystkich gmin oraz powiatów i sejmików wojewódzkich. Zdaniem posła Kukiz’15 należy wprowadzić także bezpośrednie wybory starostów i marszałków wojewódzkich (czytaj:
Potrzeba zmian. Maciejewski: JOW-y i bezpośrednie wybory szansą na odpartyjnienie samorządu).
Dziwny pisze: „Zgadzam się z Panem Maciejewskim w pełni. Co mnie, jako mieszkańca gminy (…) obchodzi z jakiej jest partii kandydat na radnego? Ważne jakim jest człowiekiem, jakim gospodarzem, jak będzie mnie reprezentował w radzie, a nie naciskom którego szefa partii będzie ulegał. Nie wypowiadam się na temat wyboru starostów czy marszałków, bo te szczeble władzy są wg mnie zbędne i tylko tworzą biurokratyczne stołki (…).
„(…) Należałoby połączyć wybory organu wykonawczego z wyborami organu stanowiącego. Powinny być tylko jedne wybory na radnych, a ten z kandydatów, który otrzymałby największą liczę głosów powinien z mocy prawa (i głosów wyborców) zostać wójtem, burmistrzem, prezydentem, starostą. My, mieszkańcy gminy, wybieramy do samorządu swego przedstawiciela, a ten z kandydatów, który zyskuje największą liczbę głosów, zostaje wójtem, oczywiście w JOW. To byłaby demokracja w prawdziwym tego słowa znaczeniu” – twierdzi
Tomasz Wojtania.
Polityk kwituje: „JOW-y i bezpośrednie wybory szansą na odpartyjnienie samorządu... najpierw wprowadza się politykę wszędzie, ze wszystkiego robi się politykę, a teraz próbuje się odpartyjniać”.
dap/ woj/