Aż 27 proc. Polaków zagłosuje w najbliższych wyborach negatywnie, czyli przeciwko komuś – wynika z badania Centrum im. A. Smitha przeprowadzonego na panelu Ariadna.
Aż 27 proc. Polaków będzie głosować w najbliższych wyborach negatywnie, czyli przeciwko komuś – wynika z badania Centrum im. A. Smitha przeprowadzonego na panelu Ariadna.
Podejmując decyzję, na kogo głosować, najczęściej bierzemy pod uwagę opinie rodziny (31 proc. respondentów) i przyjaciół (28 proc.). 53 proc. badanych stwierdza, że ma niewielką wiedzę na temat kandydatów. Informacje o nich i ich programach czerpiemy przede wszystkim z ulotek (47 proc.) i mediów społecznościowych (44 proc.).
Badanie Centrum im. Adama Smitha na Ogólnopolskim Panelu Badawczym Ariadna zostało przeprowadzone w dniach 12-15 października. Na pytanie, „czy zamierzasz wziąć udział w najbliższych wyborach samorządowych”, 23 proc. respondentów wybrało odpowiedź „zdecydowanie tak”, 41 proc. – „raczej tak”, 13 proc. – „zdecydowanie nie”, 12 proc. – „raczej nie”, a 11 proc. – „trudno powiedzieć”.
Badanych pytano także o główny powód udziału w wyborach samorządowych. 60 proc. opowiedziało, że „chce wybrać kandydata, który w ich opinii najbardziej nadaje się do objęcia funkcji”, 27 proc. chce zagłosować przeciwko komuś (żeby kandydat, którego nie akceptują, nie został wybrany), a 13 proc. wskazało opcję „trudno powiedzieć”.
- Kampanie samorządowe powinny być dedykowane tematom lokalnym i problemom społeczności, jednakże trwające w tle a właściwie na pierwszym planie boje partyjne, które obserwowaliśmy szczególnie na arenach dużych miast sprawiły, że atmosfera tej walki jest bardzo widoczna w motywacjach wyborczych do głosowania negatywnego – komentuje Anna Gołębicka, ekspert Centrum im. Adama Smitha.
- Zwolennicy dwóch najpopularniejszych partii myślą identycznie o przeciwnikach i dlatego ich motywacja do udziału w głosowaniu jest podobna - dodaje Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. A. Smitha. – Dla elektoratu tych partii mniej ważne jest, co kandydat sobą reprezentuje niż to, że jest na liście popieranego przez nich ugrupowania lub na liście jego głównego oponenta.
„Głosowanie na listę” wydaje się być jednak zjawiskiem szerszym, bo z badania wynika, że aż 53 proc. Polaków ma niewielką wiedzę na temat kandydatów, a 6 proc. nie ma jej wcale (38 proc. ma „dobrą wiedzę”, a jedynie 3 proc. – „bardzo dobrą wiedzę”).
- Taki wynik świadczy o słabej skuteczności prowadzonych działań lokalnych. Nie jesteśmy taką krainą małych ojczyzn, jakby się wydawało. Szum medialny wokół tych wyborów zdominowała walka na poziomie największych miast i kandydatów największych partii politycznych. Kampania wyborcza Koalicji Obywatelskiej i Zjednoczonej Prawicy przyćmiła mniejsze ugrupowania i lokalny charakter tych wyborów - mówi Anna Gołębicka.
Potwierdzeniem takiej tezy jest to, że tylko 39 proc. respondentów odpowiedziało, iż ma dobrą lub bardzo dobrą wiedzę na temat programów kandydatów (51 proc. – że ma niewielką wiedzę, a 10 proc. – że nie ma jej wcale).
Wiedzę na temat kandydatów i ich programów badani czerpali przede wszystkim z ulotek (47 proc.), mediów społecznościowych (44 proc.), plakatów i bilbordów (34 proc.), z doniesień medialnych (30 proc.) i od znajomych (28 proc.).
Podejmując decyzję na kogo głosować, najczęściej biorą pod uwagę opinie rodziny (31 proc. odpowiedzi), przyjaciół (28 proc.), opinie w mediach społecznościowych i tradycyjnych (po 18 proc.) oraz znajomych z pracy (16 proc.). - Jesteśmy krajem bardzo rodzinnym, większość badań wskazuje, że dla Polaków rodzina ma duże znaczenie i dlatego także w tematach wyborczych liczymy się z jej zdaniem - tłumaczy Anna Gołębicka.
Na pytanie, „co jest w stanie najbardziej przekonać cię do zagłosowania na danego kandydata”, 63 proc. odpowiedziało: „program wyborczy”, 25 proc. – partia, z którą jest związany, 22 proc. – osobiste spotkanie z kandydatem, 17 proc. – opinie rodziny lub przyjaciół, 14 proc. – „opinie osób medialnych, którym ufam”, 10 proc. – media, po 8 proc. – „uczciwy wygląd”, „dobra prezencja” i „wygląd wzbudzający zaufanie”, 7 proc. – kampania reklamowa, a jedynie 6 proc. – hasło wyborcze.
- Zamierzający głosować przyznają się, że w większości (59 proc.) nie mają wiedzy na temat kandydatów startujących w najbliższych wyborach samorządowych, ani nie orientują się w ich programach, czyli obietnicach wyborczych (61 proc.). A jedocześnie w większości (63 proc.) twierdzą, że do głosowania na „swojego” kandydata jest ich w stanie głównie przekonać program wyborczy. To ciekawy paradoks i de facto racjonalizacja decyzji podjętych w oparciu o pozaracjonalne przesłanki – mówi dr Tomasz Baran z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Zaskakujące w wynikach badań im. Centrum A.Smitha jest także to, że odsetek respondentów czerpiących wiedzę o kandydatach z mediów społecznościowych jest wyższy wśród mieszkańców wsi (33 proc.) niż dużych i wielkich miast (31 proc.).
Niespodzianką jest również to, że i osoby starsze (55+) czerpią z mediów społecznościowych wiedzę o kandydatach częściej niż młodsze grupy wiekowe (34 proc. w grupie 55+, 18 proc. – w grupie wiekowej 45-54 lata, 16 proc. – 35-44 lata, 19 proc. – 25-34 lata i 13 proc. – 18-24 lata). - Nie doceniamy elektoratu 55+, a a wbrew pozorom jest to duża, aktywna, świadoma i silna grupa - przekonuje Anna Gołębicka.
To o tyle istotne, że z tego badania, ale i z innych, wynika, iż im starsza grupa wiekowa, tym większy odsetek deklarujących udział w wyborach i faktycznie głosujących.
Jacek Krzemiński