W projekcie nowelizacji Kodeksu wyborczego przeważają rozwiązania, które mogą zakłócić, czy nawet zdestabilizować prawidłowy proces wyborczy - ocenił przewodniczący PKW
W projekcie nowelizacji Kodeksu wyborczego przeważają rozwiązania, które mogą zakłócić, czy nawet zdestabilizować prawidłowy proces wyborczy - ocenił w czwartek przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej sędzia Wojciech Hermeliński.
Na konferencji prasowej Hermeliński zaznaczył, że PKW zależy na tym, aby proces wyborczy przebiegł płynnie. „Po analizie przedstawionego projektu doszliśmy do wniosku, że takiego zapewnienia dać nie możemy. Nie możemy wykluczyć zaburzeń, czy nawet destabilizacji procesu wyborczego. Nie znaczy to oczywiście, że krytykujemy wszystko, co jest zawarte w projekcie. Są tu pewne rzeczy, które z zadowoleniem można przyjąć” – podkreślił.
W ocenie przewodniczącego PKW pozytywnie należy ocenić m.in. odejście od sztywnego terminu przeprowadzania wyborów samorządowych oraz przepisy regulujące status mężów zaufania i kształt kart do głosowania. „Niestety przeważają te rozwiązania, które budzą nasze poważne zaniepokojenie z uwagi na to, że nagłość wprowadzenia tych instytucji i jakościowa zmiana może w naszym mniemaniu zakłócić czy wręcz zdestabilizować prawidłowy proces wyborczy” – ostrzegł.
Hermeliński wskazał, że uchwalony w 2015 r. Kodeks wyborczy nie wprowadzał tak radykalnych zmian, jakie zakłada projekt jego nowelizacji, a mimo to vacatio legis wynosiło pół roku. „W zasadzie wszystkie instytucje zostały przejęte z dotychczasowych ordynacji, żadnych zmian jakościowych nie było, a mimo wszystko był sześciomiesięczny termin wejścia w życie. Projektowane przepisy mają wejść w życie w ciągu 14 dni” – powiedział.
Niepokój przewodniczącego PKW wzbudza m.in. zmiana dotycząca instytucji komisarzy wyborczych. „Nie będzie komisarzy sędziów, tylko będą komisarze wojewódzcy i powiatowi. Na ich powołanie PKW będzie miała 60 dni. To będzie prawie 400 komisarzy. Komisarze wojewódzcy będą mieli 3 miesiące na określenie nowych okręgów” – wyjaśnił.
Jak dodał, zgodnie z obowiązującym Kodeksem komisarze wojewódzcy mieli na to 15 miesięcy, a powiatowi – rok.
Hermeliński stwierdził, że projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego odbiera gminom tradycyjne kompetencje. „Tylko gminy miały prawo dokonywać podziału na okręgi wyborcze. Wydaje się, że to rozwiązanie było jak najbardziej słuszne, bo gmina ma lepsze rozeznanie co do sytuacji konkretnych miejscowości i okręgów w obwodzie. Natomiast teraz to uprawnienie przejęli komisarze, którzy są osobami zupełnie świeżymi, bez żadnego doświadczenia w odróżnieniu od sędziów, którzy od lat są komisarzami” – ocenił.
Zastrzeżenia przewodniczącego PKW wzbudziła także kwestia zawiadomień o utworzeniu komitetów wyborczych. „Te zawiadomienia będą składane do komisarzy wyborczych wojewódzkich. Będzie ich 16. Obecnie jest tych komisarzy 51, więc proszę pomyśleć, jak będzie wyglądał sposób zgłaszania tych komitetów do komisarzy, jeżeli trzykrotnie zmniejszy się liczba komisarzy” – podkreślił.
Hermeliński zwrócił uwagę, że proponowane przepisy wprowadzają w każdej gminie instytucję urzędników wyborczych, którzy mają być powoływani przez szefa KBW. „Jeżeli mówi się, że to urzędnicy wyborczy, czyli trzeba przyjmować, że co najmniej dwóch. Przemnożywszy liczbę gmin przez dwie osoby to jest 5 tys. osób. Nie mogą to być ludzie z łapanki, więc podejrzewam, że będzie więcej niż dwóch kandydatów na jedną gminę. Nie bardzo sobie wyobrażam, jak w krótkim terminie szef KBW miałby wybrać spośród tych 5, 6 lub 7 tys. urzędników” – powiedział.
Jego zdaniem wprowadzenie drugiej komisji wyborczej do ustalania wyników wyborów przedłuży czas liczenia głosów. „Można się obawiać zakłócenia przekazywania dokumentacji przez komisję, która przeprowadziła głosowanie komisji, która głosy będzie liczyć. Mogą wystąpić jakieś błędy” – stwierdził.
Obecna na konferencji szefowa Krajowego Biura Wyborczego Beata Tokaj poinformowała, że jeśli projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego wejdzie w życie, koszt wyborów wzrośnie dwukrotnie. „Diety dla członków komisji KBW zaplanowało na 95 mln zł. Po nowelizacji te koszty wzrosłyby do 190 mln zł. Obecnie diety komisarzy wyborczych to kwota 3 mln zł. Po nowelizacji ta kwota wzrośnie do ok. 25 mln zł” – wskazała.
Według Tokaj, wynagrodzenie korpusu urzędników wyborczych to koszt minimum 67 mln zł, wyposażenie lokali w komputery wyniesie ok. 100 mln zł., koszty kamer i transmisji w lokalach wyborczych – 30 mln zł, a uzupełnienie wyposażenia lokali - ok. 1 mln zł. „W związku z tym koszt wyborów po nowelizacji wyniósłby ponad 600 mln zł” – podsumowała.
Szefowa KBW podkreśliła także, że budowany od 2015 r. system informatyczny do wyborów samorządowych jest gotowy. „Jesteśmy po dwukrotnych pozytywnych testach. Gdyby się okazało, że Kodeks wyborczy zostanie znowelizowany w takim kształcie, KBW nie da gwarancji zbudowania nowego systemu informatycznego, a tym bardziej zabrakłoby nam czasu na testy wdrożeniowe” – ostrzegła.
W ubiegłym tygodniu PiS złożyło w Sejmie projekt nowelizacji Kodeksu wyborczego, który przewiduje m.in. wprowadzenie od wyborów w 2018 roku zasady dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do rad gmin i uelastycznienie terminu wyborów samorządowych oraz zmianę sposobu wybierania PKW.
Zgodnie z proponowanymi przepisami siedmiu członków PKW powoływałby Sejm, przy czym największy klub parlamentarny wskazywałby trzech. Po jednym wskazałyby Trybunał Konstytucyjny i Naczelny Sąd Administracyjny. W projekcie wskazano, że obecna kadencja PKW wygasłaby wraz z końcem kadencji Sejmu, a wyboru nowej Komisji dokonaliby posłowie kolejnej kadencji.
dap/ woj/