Mam wrażenie, że do kampanii wyborczej podeszłyśmy po kobiecemu, czyli wrażliwiej - mówi Magdalena Sałek, jedna z najmłodszych wójtów w Polsce
Mam wrażenie, że do kampanii wyborczej podeszłyśmy po kobiecemu, czyli wrażliwiej - mówi Magdalena Sałek, jedna z najmłodszych wójtów w Polsce.
W Jabłonnej (woj. lubelskie) o fotel wójta ubiegały się trzy kobiety.
Pierwszy raz ubiegała się pani o fotel wójta i zwyciężyła w pierwszej turze. Skąd tak dobry wynik?
Magdalena Sałek, wójt gminy Jabłonna: - Do tej pory swoją pracę zawodową wiązałam z organizacjami pozarządowymi. Od pięciu lat działam na terenie gminy razem z mieszkańcami. Nasza organizacja stara się pobudzać społeczność do aktywności w różny sposób. Najpierw w Czerniejowie powstała świetlica, w której prowadziliśmy różne projekty dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Później założyliśmy stowarzyszenie, m.in. wspierające lokalnych animatorów i liderów.
Zaczęło się o tego, że widzieliśmy potrzebę zmiany, potrzebę włączania ludzi w podejmowanie decyzji dotyczących samorządu. Staramy się pokazywać, że można wspólnie z wójtem i z radnymi brać udział w tym, co dzieje się na terenie gminy. To chyba skłoniło wyborców, by oddali na mnie głos.
Duży sukces upatruje również w kampanii od drzwi do drzwi, którą prowadziłam razem z kandydatami na radnych. Przeszliśmy ponad 2 tys. domów, odwiedziliśmy wszystkich mieszkańców, prowadząc rozmowy, rozmawiając o wizji zmian. Prowadziliśmy też kampanie w Internecie, która dotarła w szczególności do ludzi młodych. Był to strzał w dziesiątkę. Mieszkańcy gminy bardzo się zmobilizowali, z czego jestem dumna.
Oprócz pani o fotel wójta ubiegały się jeszcze dwie inne kandydatki, nie było żadnego kandydata.
- Podejrzewam, że może nie w całym kraju, ale w województwie nie zdarzyło się, żeby kandydatami na stanowisko wójta były same kobiety. Dla nas trzech było to duże zaskoczenie. Myślę, że przez to kampania, którą prowadziłyśmy miała też trochę inny charakter i różniła się od tych, które były prowadzone w innych gminach.
Czym?
- Myślę, że kampania kobiet nie jest aż tak agresywna. Biorąc pod uwagę doświadczenia moich znajomych wójtów, którzy w innych gminach ubiegali się o to stanowisko, to kampania w Jabłonnie była na przyzwoitym i dość etycznym poziomie. Mam wrażenie, że podeszłyśmy do tego po kobiecemu, czyli wrażliwiej.
Czy w urzędzie postawi pani na współpracę z kobietami?
- Obecnie w urzędzie pracuje zdecydowanie więcej kobiet. Na 25 pracowników sześciu to mężczyźni, jak na urząd jest to myślę dość dobry wynik. Dla przykładu moim zastępcą jest mężczyzna.
Dlaczego zdecydowała się Pani kandydować?
- W poprzedniej kadencji byłam radną i postanowiłam, że muszę coś zrobić, żeby mieć większy wpływ, na włącznie ludzi w podejmowanie decyzji dotyczących gminy. Prowadząc szkolenia z animacji na terenie województwa lubelskiego, czy u nas w gminie starałam się zachęcać ludzi, by włączali się czynnie w to, co dzieje się na ich podwórkach, we wsiach. Bardzo ważne jest dla mnie uświadomienie mieszkańcom, że mogą mieć wpływ na swoją gminę.
Chcę pokazać, że samorząd nie musi być oddzielony grubą kreską od społeczności lokalnej, że wójt i radni nie muszą zwracać się do mieszkańców raz na cztery lata, a kampania może być podsumowaniem działań, a nie agitacją.
Jaki model zarządzania urzędem ma zamiar pani wprowadzić?
- Mam dziesięcioletnie doświadczenia zawodowe w budowaniu i kierowaniu zespołem. W ciągu tego czasu zarządzałam dużymi projektami i dużymi grupami osób, m. in. byłam Koordynatorem Krajowym w projekcie SZLACHETNA PACZKA.
Spróbuję taki model zarzadzania przenieść do samorządu. Chciałabym zbudować zespół ludzi zaangażowany, pełnych pasji i odpowiedzialności za zadania, które stoją przed urzędem gminy.
Czy wykorzysta pani swoje doświadczenie zawodowe w pracy wójta?
- Na czas urzędowanie będę musiała pożegnać się z pracą w organizacji, w takim sensie, że nie będę jej prezesem. Jednak nie wyobrażam sobie działania na rzecz mieszkańców bez inicjatyw oddolnych i wolontariatu.
Kończymy projekt z Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej, który ma na celu wzmocnić lokalnych animatorów i liderów. W tych ludziach upatruję bardzo dużą szansę na zmiany w naszej gminie i nie wyobrażam sobie pracy na rzecz mieszkańców bez ich pomocy.
Jakie będą pani pierwsze decyzje dotyczące gminy?
- Najważniejsza dla mnie jest Strategia Rozwoju Jabłonny. Jesteśmy przed nowym okresem programowania. Wyznaczamy kierunki działań i pokazujemy, jak nasza gmina powinna się rozwijać. Chciałabym, żeby to wszystko działo się przy współudziale radnych, sołtysów i przedstawicieli jednostek organizacyjnych oraz mieszkańców. To punkt wyjścia dla tych czterech lata.
Dla mnie bardzo ważną kwestią jest również edukacja. Wspólnie z radnymi chcę podjąć problem wydłużenia czasu funkcjonowania oddziałów przedszkolnych. Niektórzy rodzice nie mają możliwości powrotu do aktywności zawodowej, bo nasze oddziały przedszkolne obecnie są czynne do godziny 13.30.
Czy zaangażowanie w pracę koliduje z pani życiem osobistym?
- Ja bardzo dużo pracuję. Kiedy działałam w organizacji trudno mi było o 15.00 wyłączyć komputer i iść do domu. Wójt również ma nienormowany czas pracy. Jednak zarówno praca w organizacji pozarządowej, jak i na stanowisku wójta to spełnienie moich pasji. Pracuję z ludźmi, działam na rzecz mieszkańców i to jest dla mnie bardzo ważne.
A co na to rodzina?
- Jeszcze nie wiem jak to będzie, jeśli chodzi o pogodzenie życia zawodowego z osobistym. Najważniejsze, by mieć oparcie w najbliższych. Bez tego trudniej było by podjąć decyzję o kandydowaniu.
Dziękuję za rozmowę.
Magdalena Sałek ma 28 lat, jest jedną z najmłodszych kobiet na stanowisku wójta. Została wybrana w pierwszej turze wyborów samorządowych, uzyskała prawie 52 proc. poparcie mieszkańców.
jc/Serwis Samorządowy