Gminy wprowadzają limity na odpady przyjmowane do punktów selektywnej zbiórki. Chcą ograniczyć rosnące koszty i uniemożliwić firmom podrzucanie gruzu, starych mebli i opon - informuje Dziennik Gazeta Prawna.
Jak czytamy, coraz większym obciążeniem dla gmin są ilości oddawanych przez mieszkańców odpadów wielkogabarytowych, czyli mebli, pozostałości budowlanych i remontowych. Sęk w tym, że nie wszystkie odpady, które trafiają do PSZOK-ów, faktycznie należą do mieszkańców; w PSZOK-ach odpadów rozbiórkowych pozbywają się również nieduże lokalne firmy. Oczywiście bezkosztowo. "Oddawanie przez firmę odpadów na konto sąsiada będącego osobą fizyczną jest niezgodne z prawem, ale trudne do zweryfikowania. Jeśli mieszkaniec przewiezie do PSZOK takie odpady za rzeczywistego ich wytwórcę, weryfikacja jest w zasadzie niemożliwa" - tłumaczy gazecie Mateusz Karciarz z Kancelarii Radców Prawnych Jerzmanowski i Wspólnicy.
Dlatego też część gmin chce uszczelnić system i wprowadza limity na odpady remontowe, opony i wielkie gabaryty. W ostatnim czasie zrobiła to gmina Świecie (woj. kujawsko-pomorskie), gdzie w PSZOK można zostawić rocznie tonę gruzu i osiem opon. Mieszkańcy gminy Cmolas (woj. podkarpackie) w ciągu roku będą mogli oddać 120 kg odpadów wielkogabarytowych, cztery sztuki zużytych opon i 200 kg odpadów budowlanych i rozbiórkowych. Regulamin doprecyzowuje, że do odpadów wielkogabarytowych nie należą belki, panele, ramy okienne, płoty, wanny, umywalki, części samochodowe i grzejniki.
Do takiego rozwiązania przymierza się także gmina Kolbuszowa (woj. podkarpackie). Na jedną deklarację śmieciową mieszkańca miałoby przypadać rocznie maksymalnie 8 opon, 200 kg mebli i innych wielkich gabarytów i do 500 kg odpadów rozbiórkowych i poremontowych. Po przekroczeniu tego limitu trzeba będzie zapłacić.
"Jak to sprawdzać?" - zastanawia się gazeta i pisze, że "niektóre nowoczesne PSZOK-i, które powstają z dofinasowaniem unijnym, będą wyposażone w czytniki kart mieszkańców uprawnionych do oddawania określonych ilości odpadów".
nmk/ woj/