Dwa referenda w trakcie kadencji, łatwiejsze złożenie wniosku, mniejsze progi frekwencyjne dla ważności głosowania - to niektóre ze zmian, jakie znalazły się w poselskim projekcie zmian ustawy o referendum lokalnym. Projekt wywołał ostry sprzeciw organizacji samorządowych: niepotrzebny, antysamorządowy, generujący konflikty społeczne - zarzucano w Sejmie.
Projekt zgłosiła grupa posłów PiS i Kukiz'15.
Istota zmian, jakie zakłada propozycja to:
- wprowadzenie reguły, że referenda miałyby się odbywać dwukrotnie w trakcie kadencji samorządowej (z wyjątkiem referendów za odwołaniem organów JST) w terminie ujednoliconym dla całego kraju;
- zmniejszenie o połowę liczby obywateli niezbędnych do zainicjowania referendum;
- wydłużenie do sześciu miesięcy (z 60 dni) czasu na zebranie podpisów pod wnioskiem o referendum;
- dłuższy termin na zaskarżenie do sądu administracyjnego uchwały organu stanowiącego JST odrzucającej wniosek mieszkańców o przeprowadzenie referendum;
- dłuższy termin na usunięcie braków formalnych we wniosku o referendum;
- dłuższy termin na złożenie w sądzie administracyjnym skargi na decyzję komisarza wyborczego odrzucającą wniosek o przeprowadzenie referendum;
- możliwość fotografowania i nagrywania prac komisji wyborczej;
- zwiększenie liczby mężów zaufania w komisji;
- zmniejszenie progu frekwencji od którego zależy ważność referendum.
Jak wyjaśniał w imieniu wnioskodawców poseł Jarosław Sachajko, w tej chwili przy referndach dotyczących kwestii merytorycznych do uznania ich za ważne potrzeba by wzięło w nich udział 30 proc. uprawnionych do głosowania, propozycja zakłada, by było to 15 proc. W przypadku referendów za odwołaniem wójtów, burmistrzów, prezydentów do ważności miałyby wystarczyć trzy piąte liczby głosów oddanych za danym włodarzem. Obecnie jest to trzy piąte wszystkich, którzy brali udział w danych wyborach.
Projekt wywołał burzliwą dyskusję wśród uczestników posiedzenia połączonych komisji sejmowych: Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej.
Ostry sprzeciw zgłosili przedstawiciele samorządów.
Ekspert Związku Powiatów Polskich Adrian Pokrywczyński ocenił, że propozycja to nie drobna, ale wręcz ustrojowa zmiana.
W jego ocenie, niższe progi ważności referendów spowodowałyby, że "mniejszość zaczęłaby rządzić większością", a "błahe" sprawy byłyby wykorzystywane przez różne frakcje opozycyjne do blokowania działań w samorządzie.
Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich nazwał projekt niepotrzebnym. Jak mówił, co roku mamy w Polsce kilkadziesiąt różnych referendów, które najczęściej są przeciw, a nie za. W ocenie Wójcika, projekt jest propozycją zmiany ustroju samorządu lokalnego i budowy demokracji lokalnej oraz nie szanuje art. 170 Konstytucji i Europejskiej Karty Samorządu Lokalnego.
Według Wójcika, być może niektóre elementy zawarte w projekcie - jak wydłużenie czasu na zbieranie podpisów - należałoby poddać pod rozwagę, ale cały projekt w tym kształcie co do zasady nie powinien być w ogóle procedowany.
"Nie może być tak, że niewielka grupa wyborców będzie mogła przewrócić wybór większej grupy wyborców, wbrew jej woli" - argumentował.
Zdecydowanie przeciwko projektowi był też Krzysztof Wójtowicz z Unii Miasteczek Polskich. W jego ocenie, projekt jest "antyobywatelski" i powinien nosić nazwę o "generowaniu konfliktów społecznych i destabilizowaniu władz samorządowych". Jak tłumaczył, obniżenie progu ważności referendum doprowadzi do zalewu
referendów pod różnymi pretekstami, np. by śmieci, czy woda były "za darmo". "Kto nie pójdzie na takie referendum?" - pytał Wójtowicz.
"Wybrani na pięć lat chcą mieć pięć lat spokoju" - odpierał krytykę projektu przedstawiciel wnioskodawców, poseł Sachajko. "Więcej zaufania do wyborców" - apelował, mówiąc, że argumenty, iż będą referenda ws. darmowej wody, czy śmieci to "traktowanie obywateli jako osób, które nie znają się na niczym i same sobie krzywdę zrobią".
Połączone sejmowe komisje: Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej odrzuciły wniosek o zorganizowanie wysłuchania publicznego projektu w Sejmie. Dokument trafił do dalszych prac w Sejmie.
js/