Nie planujemy poszerzenia definicji drogi publicznej o ciągi piesze, drogi rowerowe, bulwary i promenady – poinformował wiceszef MIiR Artur Soboń.
Nie planujemy poszerzenia definicji drogi publicznej o ciągi piesze, drogi rowerowe, bulwary i promenady – poinformował wiceszef MIiR Artur Soboń.
W odpowiedzi na poselską interpelację Soboń poinformował, że „Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju nie przewiduje wprowadzenia zmian w przepisach ustawy o gospodarce nieruchomościami, które miałyby polegać na dopisaniu jako celu publicznego – wydzielania gruntów pod publicznie dostępne samorządowe ciągi pieszo-jezdne i drogi pożarowe, a także ich urządzanie, budowę, przebudowę”.
Wiceminister dodał przy tym, że resort nie planuje również wprowadzenia zmian do ustawy o drogach publicznych, polegających na poszerzeniu definicji drogi publicznej o ciągi piesze, drogi rowerowe, bulwary i promenady.
Według Sobonia, wprowadzenie w życie proponowanych rozwiązań pociągałoby za sobą szereg skutków, między innymi w postaci konieczności redefinicji pojęcia drogi wewnętrznej, ponadto kosztami wynikającymi z tych zmian obciążone zostałyby najprawdopodobniej nowi zarządcy dróg tj. jednostki samorządu terytorialnego.
Na problem finansowania z budżetów samorządowych dróg nie spełniających parametrów technicznych zwróciła uwagę poseł Małgorzata Pępek.
Zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami wyznaczona w planie miejscowym droga publiczna musi mieć szerokość w liniach rozgraniczających nie mniejszą niż 10 m (droga klasy „dojazdowa”). Jeśli tej szerokości nie ma, to staje się drogą wewnętrzną. W planie miejscowym można wyznaczać drogi wewnętrzne, ale wykup terenu pod te drogi i ich budowa mogą nie zostać uznane jako cel publiczny. Tym samym finansowanie takich dróg nie powinno się odbywać z budżetów samorządów.
W swojej interpelacji Pępek zwróciła uwagę, że problem ten dotyczy głównie gmin, gdzie istnieją drogi niespełniające powyższych parametrów, o nieuregulowanym stanie własności gruntu albo tylko we fragmentach będące własnością samorządu, ale używane przez wszystkich i w powszechnym rozumieniu uważane za drogi publiczne. „Jeśli chce się, żeby takie drogi stały się drogami publicznymi w rozumieniu prawa, to w planach miejscowych należałoby je poszerzyć przynajmniej do 10 m lub 15 m, w zależności od tego, gdzie są położone. Jednak ze względu na istniejące zainwestowanie może to być niewykonalne lub koszt poszerzenia będzie niewspółmierny do uzyskanego efektu” – zauważyła poseł.
Według parlamentarzystki żeby umożliwić prawidłowe finansowanie dróg, które nie posiadają parametrów technicznych, a są niezbędne dla mieszkańców, należy znowelizować ustawy o gospodarce nieruchomościami i o drogach publicznych. Jej zdaniem wystarczyłoby w ustawie o gospodarce nieruchomościami „dopisać, że celami publicznymi są: wydzielanie gruntów pod publicznie dostępne samorządowe ciągi pieszo–jezdne i drogi pożarowe, a także ich urządzanie, budowa lub przebudowa”.
Zdaniem Pępek w ustawie o drogach publicznych należałoby z kolei przyjąć, że ciągi pieszo–jezdne i drogi pożarowe oraz uznane już w ustawie o gospodarce nieruchomościami za cel publiczny ciągi piesze, drogi rowerowe, bulwary i promenady, to drogi o charakterze publicznym, jeśli są publicznie dostępne.
mp/