Zdaniem kandydatów Ligi Polskich Rodzin w wyborach do parlamentu w okręgu łódzkim, na ich liście znajduje się najwięcej samorządowców, co - według nich - jest olbrzymim atutem.
"To samorząd jest szkołą polityki" - ocenił Michał Król podczas piątkowej prezentacji części kandydatów łódzkiej LPR. Król startuje w wyborach do Sejmu z czwartego miejsca. Liderem listy jest posłanka Ewa Sowińska, drugie miejsce przypadło działaczowi Młodzieży Wszechpolskiej Arkadiuszowi Miksie, a trzecie - obecnemu wiceprezydentowi miasta Mirosławowi Orzechowskiemu.
Działacze LPR liczą na bardzo dobry wynik w Łodzi i jak twierdzą - mają do tego podstawy. "Okazuje się, że ostateczne wyniki naszego ugrupowania są zawsze prawie dwa razy większe, niż wskazywały na to sondaże" - mówił Król. Poza tym - jak dodał - Liga liczy, iż partię poprą ludzie młodzi.
W trakcie prezentacji każdy z kandydatów mówił o tym, czym chciałby zająć się w przyszłym parlamencie, prezentowano też program wyborczy LPR.
Jan Libera powiedział, iż "nadszedł czas, aby Polską rządzili Polacy, a nie Polacy przebierani". Pytany, co miał na myśli, odwołał się do przykładu Jacka Kuronia, który według niego nie był Polakiem, a tylko "obywatelem polskim". "Myślę, że zostałem dobrze zrozumiany" - dodał. Kilka miesięcy temu Libera, który jest radnym Rady Miejskiej w Łodzi sprzeciwiał się, aby jedna ze szkół została nazwana imieniem Jacka Kuronia.
Zaskoczeni jego wypowiedzią partyjni koledzy zaznaczyli, że jeśli LPR dojdzie do władzy, to nie będzie się liczyć metryczka urodzenia. "Istotna jest nie metryczka człowieka, jego rodziców, dziadków czy pradziadków. Dla nas oceniać go będziemy po jego owocach pracy" - oświadczył Król. (PAP)
jaw/ par/ itm/