Zarząd Dróg Wojewódzkich jest nieprzejednany. Nie chce "międzypowiatowych" przejść dla pieszych łączących Nową Gorzelnię z Nową Szarlejką. Ilona Grzelińska jest sołtysem Nowej Gorzelni. Po drugiej stronie biegnącej przy domach ulicy znajduje się miejscowość Nowa Szarlejka. Przejścia dla pieszych, o które walczy Grzelińska, miałyby więc połączyć dwie wsie - wyjaśnia "Gazeta Wyborcza Częstochowa".
- Jest tu bardzo niebezpiecznie, ponieważ samochody pędzą jak oszalałe. Myślałam o zebrach przy dwóch przystankach autobusowych, jakie tu mamy. Jeden znajduje się pod wzniesieniem, więc widoczność jest ograniczona. A drugi w dołku i tu auta jadą jeszcze szybciej - tłumaczy Grzelińska.
Zarząd Dróg Wojewódzkich odpowiedział nie: - "Warunkiem koniecznym są chodniki po obu stronach drogi, a co najmniej utwardzone pobocza. Ponadto wizja lokalna nie wykazała wzmożonego ruchu pieszego" - napisał wicedyrektor Jerzy Machowski.
- W następnej wsi Wydra pasy przecież są, a to ta sama droga - nie daje za wygraną sołtys Nowej Gorzelni.
- Tyle że tam zabudowa ciągnie się przy bocznej drodze. Strumień ruchu pieszego jest więc ukierunkowany na skrzyżowanie z drogą główną. I tam jest przejście. Natomiast w Nowej Gorzelni [zarazem i Nowej Szarlejki - przyp. red.] mieszkańcy przechodzą przez jezdnię najczęściej na wysokości swoich posesji - odpowiedzieli drogowcy.
Pani sołtys przekonuje, że gdyby pasy były, to znaczna część mieszkańców - wysiadłszy z autobusu, bądź idąc na przystanek - korzystałaby z nich. - Zrobiłoby się bezpieczniej, a wypadków u nas jest bardzo dużo - tłumaczy Grzelińska.
O zmuszeniu kierowców do wolniejszej jazdy mówi też sołtys z naprzeciwka, czyli z Nowej Szarlejki, Danuta Brożyna. - Choć nie wiem, czy wymalowanie pasów to najlepsza metoda - kręci sceptycznie głową. Nowa Szarlejka nie wspiera więc "prozebrowej" kampanii Nowej Gorzelni, a tylko się jej przygląda.
Tymczasem sołtys Grzelińska uzyskała deklarację od burmistrza Blachowni, że zapłaci za farbę i znaki potrzebne do urządzenia zebr. Zarząd Dróg Wojewódzkich jest jednak nieprzejednany i "międzypowiatowych" przejść dla pieszych nie chce. Ale dodaje, że może z gminą wybudować chodnik.
Tomasz Haładyj
Źródło:
"Gazeta Wyborcza Częstochowa"