Tytuł Wójta Roku 2006 zdobyła - w plebiscycie Redakcji Audycji Rolnych TVP - Kazimiera Tarkowska, wójt gminy Kleszczów. W głosowaniu czytelników naszego serwisu zwyciężył Jerzy Adamski, wójt Dydni
Znamy już Wójta 2006 Roku. W plebiscycie Redakcji Audycji Rolnych I Programu Telewizji Polskiej zwyciężyła Kazimiera Tarkowska - wójt Kleszczowa w Łódzkiem. Natomiast czytelnicy Serwisu Samorządowego PAP wybrali Jerzego Adamskiego - wójta Dydni na Podkarpaciu.
W sobotę podczas uroczystej gali w Nałęczowie (Lubelskie) wicepremier Andrzej Lepper wręczył Kazimierze Tarkowskiej dyplom i statuetkę w postaci podkowy z różą, wykonaną przez artystę-kowala Romana Czernieca z pobliskiego Wojciechowa.
Lepper podkreślił, że konkurs jest świętem polskiego samorządu i polskiej wsi. "Po wstąpieniu Polski od Unii Europejskiej są inne szanse i inne środki, z których mogą skorzystać gminy, niż było to wcześniej. Ale wszystko zależy od ludzi, którzy się poświęcają i pracują dla społeczności lokalnej" - powiedział Lepper.
Konkurs, organizowany od 2001 r., ma na celu wyróżnienie wójtów, którzy wykazali się najlepszymi osiągnięciami w pracy na rzecz swojej gminy. Ze zgłoszonych kandydatur kapituła konkursu wybiera dziesięciu finalistów, z których najlepszego wybierają widzowie głosując w systemie audiotele.
Cieszę się bardzo ze zwycięstwa w konkursie "Wójt Roku 2006" - mówi Kazimiera Tarkowska. - Jest to ocena pracy mojej, moich pracowników, jak również mieszkańców. Każdy, kto startuje, chce wygrać.
- Nie zwyciężyłam co prawda w ankiecie Serwisu Samorządowego PAP, chcę jednak zauważyć, że jestem jedyną startującą w konkursie kobietą - dodaje pani wójt.
Kazimiera Tarkowska jest wójtem Kleszczowa od 14 lat. Gmina od 2002 roku utrzymuje pozycję najbogatszej w Polsce, na jej terenie znajduje się Kopalnie Węgla Brunatnego i Elektrownia Bełchatów. Pani wójt podkreśliła, że duże środki finasowe w gminie to także większą odpowiedzialność za ich właściwe wykorzystanie. "To są pieniądze przejściowe. Mamy węgiel, który się około 2015 roku skończy, dlatego sposób zagospodarowania dzisiaj posiadanych pieniędzy musi być taki, aby one służyły w przyszłości" - podkreśla Kazimiera Tarkowska.
Większość pieniędzy z budżetu w gminie Kleszczów przeznaczana jest na inwestycje m.in. poprawę infrastruktury drogowej, modernizacje szkół, budowę nowej hali sportowej. Gmina stara się sprzyjać inwestorom m.in. poprzez zwolnienia podatkowe. "Dzięki nowym inwestycjom są nowe miejsca pracy. Bezrobocie w 2006 roku w naszej gminie nie przekroczyło siedmiu procent" - dodała Tarkowska.
O tytuł "Wójta Roku 2006" rywalizowali jeszcze: Jerzy Adamski z Dydni (Podkarpackie), Marian Buras z Morawicy (Świętokrzyskie), Ryszard Giszczak z Raciąża (Mazowieckie), Ryszard Gliwiński z Zamościa (Lubelskie), Mariusz Grygieńć z Szypliszek (Podlaskie), Ryszard Guzik z Gorlic (Małopolskie), Andrzej Pulit ze Skarbimierza (Opolskie), Andrzej Strażyński z Dopiewa (Wielkopolskie) i Jerzy Szydłowski z Lelowa (Śląskie). Wszyscy otrzymali pamiątkowe dyplomy.
Plebiscyt odbył się także na łamach Serwisu Samorządowego PAP. Nasi Czytelnicy typowali na Wójta 2006 Roku Jerzego Adamskiego, wójta Dydni - pan Adamski zdobył 36,79% głosów. Drugie miejsce zajął Ryszard Gliwiński, wójt Zamościa uzyskując 26,69%, a na trzecim uplasował się Ryszard Guzik, wójt Gorlic - uzyskał on 12,73% głosów. Kazimiera Tarkowska zajęła u nas 4. miejsce z 10,93% głosów.
Super! Bardzo się cieszę, że Czytelnicy Serwisu Samorządowego PAP mnie wybrali - mówi Jerzy Adamski.
- Nasza działalność w gminie jest wielopłaszczyznowa - od bardzo dobrej promocji gminy po świetne inwestycje. Moim założeniem jest, by gmina nie bała się świata. Nie można mieć kompleksów - mówi wójt gminy Dydnia. - Trzeba robić 1000 wniosków, z których 10-20 przejdzie, a jak się nie zrobi 1000, to nic nie przejdzie.
- W ubiegłym roku wygrała kobieta, w tym także. Co pan na to?
- Ale w plebiscycie czytelników Serwisu Samorządowego wygrał mężczyzna. I to wyróżnienie zostało przyznane mi przez szczególnie surowych i wymagających jurorów - moich kolegów i koleżanki po fachu, samorządowców. Ale mówiąc poważnie, jest znamienne, że ze ściany wschodniej jeszcze żaden wójt nie wygrał w plebiscycie. Większość gmin w województwach podkarpackim, lubelskim, podlaskim to są małe środowiska, ale bardzo aktywne, działające w zupełnie innych warunkach niż gminy w sąsiedztwie aglomeracji lub w okręgach przemysłowych. My, w tych niedużych gminach, mamy często o wiele trudniejszą drogę do rozwiązania problemów naszych mieszkańców. Życzyłbym sobie, żeby w przyszłych latach wygrał wójt z tych regionów.
- A więc walka o zwycięstwo w plebiscycie jest nierówna?
- Ja patrzę na sprawę inaczej. Wiadomo, że gmina Kleszczów jest najbogatsza w Polsce. Ma inne problemy niż mała gmina podkarpacka, inny wymiar spraw, które wójt rozwiązuje. Poza tym, gminy z Polski centralnej są bardziej aktywne. Takie są fakty. Ale co jest znamienne, w wielu wypadkach aktywność mieszkańcowi tych właśnie niedużych gmin jest szczególnie cenna. To, co oni robią dla swoich małych ojczyzn, jest wielokrotnie trudniejsze niż dokonania mieszkańców gmin zamożnych. Dlatego dla nas udział w plebiscycie, zmierzenie się z Kleszczowem jest już swoistym sukcesem. I chcę podkreślić - jest to nie tylko mój sukces, ale także sukces wszystkich pracowników urzędu, którym kieruję.
Wszystko szło zgodnie z planem - mówi zwycięzczyni ubiegłorocznej edycji konkursu, Krystyna Mikołajczuk-Bohowicz, wójt gminy Repki
- Jak minął rok? Czy tytuł „Wójt roku” pomaga?
- Domyślam się, że w podtekście jest pytanie: czy łatwiej jest załatwiać rożne sprawy?
- Przecież po to staruje się w plebiscycie, żeby mieć z tego jakieś korzyści.
- Więc jeśli chodzi o gospodarkę gminy - wszystko szło zgodnie z planem, jego założeniami na czteroletnią kadencję. Natomiast jeśli chodzi o marketing - na pewno stałam się bardziej znana, powiedzmy - rozpoznawalna, znają mnie ludzie nie tylko w mojej gminie.
- Może dzięki temu łatwiej wydębić potrzebne decyzje w starostwie lub województwie?
- Realizowanie planów inwestycyjnych, występowanie o środki unijne opiera się na precyzyjnych założeniach, decydują przyznawane oceny i punkty, nazwisko lub lokalna popularność nie odgrywa roli. Oczywiście tytuł „Wójt roku” nie przeszkadza. Natomiast jeśli chodzi o sprawy, które muszę załatwić w gminie - na pewno jest bardzo pomocny. Przecież w plebiscycie z ubiegłego roku poparli mnie mieszkańcy mojej gminy. Dlatego ten tytuł zobowiązuje zarówno ich, jak i mnie.
- Jakiej rady udzieliłaby pani laureatom edycji „Wójt roku 2006”?
- Myślę, że są bardzo dobrzy w tym, co robią i nie potrzebują moich rad. Natomiast chciałabym życzyć wszystkim wójtom, moim koleżankom i kolegom po fachu, żeby byli zgłaszani do plebiscytu „Wójt roku”. To jest dla nas, wójtów, sprawdzian, jakie mamy poparcie wśród mieszkańców. Jeśli to poparcie jest duże - to znaczy, że jesteśmy tym dobrze oceniani za nasza pracę.
PAP, Anna Śliwka
a.sliwka@pap.pl