Policjanci z CBŚ do końca świąt wielkanocnych będą patrolować Warszawę. Zamiast rozpracowywać najgroźniejsze gangi, mają łapać kieszonkowców, sprawców ulicznych rozbojów i pilnować banków - zapowiada "Życie Warszawy".
"Od minionego piątku codziennie ubrani po cywilnemu musimy patrolować ulice. Nikogo nie obchodziło, że mamy na głowie poważne śledztwa i terminy wykonania konkretnych czynności" - mówi jeden z oficerów warszawskiego CBŚ.
Na stołeczne ulice trafiło kilkudziesięciu funkcjonariuszy tej elitarnej formacji. "Rozdysponowano ich w newralgicznych punktach miasta, w miejscach, gdzie najczęściej przed świętami działają kieszonkowcy, złodzieje torebek" - mówi rzecznik komendy stołecznej nadkom. Mariusz Sokołowski.
Jak twierdzą policjanci, patrole to zwykła fikcja, a nawet chęć upokorzenia funkcjonariuszy. "Tym bardziej że wielu z naszych po dniu służby na ulicy odbiera sobie dzień wolny. W sumie w czasie tej akcji nie zajmujemy się poważnymi śledztwami" - twierdzi inny z rozmówców gazety z CBŚ.
Policjanci z CBŚ nie zostali przez swoich przełożonych poinformowani, dlaczego wysłano ich na patrole. W Komendzie Głównej Policji dziennik dowiedział się, że akcja ta jest efektem porozumienia między komendantem stołecznym a szefem stołecznego CBŚ.
"Dla CBŚ ważna jest pomoc lokalnej policji w rekrutacji najlepszych funkcjonariuszy, którzy mogliby zasilić tą formację. Komendant stołeczny obiecał pomoc, w zamian jednak poprosił o wsparcie w sprawach, którymi zajmuje się warszawska policja" - tłumaczy rzecznik Komendy Głównej Policji podinsp. Zbigniew Matwiej.
W efekcie cichego porozumienia agenci polskiego odpowiednika FBI mają dyskretnie obserwować także okolice banków. "Pomoc ze strony CBŚ w okresie przedświątecznym wiąże się także z tym, że analizy kryminalne wyraźnie pokazują wzrost zagrożeń w tym okresie. To po prostu dobra sąsiedzka pomoc, a po świętach wszystko będzie po staremu" - dodaje w rozmowie z "Życiem Warszawy" Matwiej. (PAP)