Pięciolatek do konkretnego przedszkola podlega rekrutacji, ale jego wiek nie może być dodatkowo punktowanym kryterium - wyjaśnia MEN
Pięciolatek do konkretnego przedszkola podlega rekrutacji, ale jego wiek nie może być dodatkowo punktowanym kryterium - wyjaśnia Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Wbrew poprzednim informacjom, dziecko pięcioletnie, któremu gmina ma obowiązek zapewnić wychowanie przedszkolne, również podlega rekrutacji – do konkretnego przedszkola. Oczywiście tylko, jeśli w tym przedszkolu chętnych jest więcej niż miejsc.
Zasady przyjmowania pięciolatków do przedszkoli na konferencji zorganizowanej przez Ośrodek Rozwoju Edukacji wzbudziły wiele emocji, a nasz artykuł w tej sprawie - wiele komentarzy.
Sprawę wyjaśniliśmy u źródła - publikujemy wywiad z pracownikami MEN: Emilią Różycką, naczelnik Wydziału Organizacji Kształcenia Ogólnego i Aleksandrem Tynelskim, naczelnikiem Wydziału Edukacji Przedszkolnej i Wychowania.
Rekrutacja, zgodnie z wyjaśnieniami MEN, rozpoczyna się dopiero w momencie, gdy miejsc w przedszkolach jest mniej niż chętnych. Jak jest z pięciolatkami – podlegają rekrutacji, czy nie, skoro i tak z mocy prawa muszą mieć zapewnione miejsce w przedszkolu?
A.T.- Stwierdzenie, że pięciolatek nie podlega rekrutacji jest skrótem myślowym. Rzecz polega na tym, że mówimy o dwóch znaczeniach rekrutacji – jedna rekrutacja jest związana z zapewnieniem dziecku miejsca wychowania przedszkolnego na terenie gminy. W odniesieniu do wszystkich pięciolatków już od 2011 roku samorząd ma taki obowiązek.
Natomiast jest jeszcze rekrutacja do konkretnego przedszkola. Rodzicie, również rodzice pięciolatka, mogą przecież chcieć, by ich dziecko chodziło do przedszkola A, a nie do przedszkola B.
A więc pięciolatek miejsce ma zapewnione, ale w toku ewentualnej rekrutacji walczy o miejsce wymarzone?
E.R.- Dzieci pięcioletnie są przyjmowane do przedszkoli z mocy prawa. Nie oznacza to jednak, że zawsze dostaną się do tego przedszkola, które wskazują rodzice.
Dzieci te mają zagwarantowane miejsce w wychowaniu przedszkolnym, natomiast rekrutacja pozwoli na wskazanie miejsca w konkretnym przedszkolu, innej formie wychowania przedszkolnego lub oddziale przedszkolnym w szkole podstawowej. Tu zastosowanie mają wszystkie kryteria rekrutacyjne – zarówno ustawowe, jak i gminne.
A.T. - Musi tak być - przedszkole nie jest z gumy, więc nie dla wszystkich pięciolatków z terenu gminy znalazłoby się w nim miejsce. W związku z tym pojawiłoby się pytanie, dlaczego odpadł akurat Jasio, a nie Krzyś. Dlatego właśnie potrzebne jest stosowanie kryteriów.
Mało tego - może być tak, że po zastosowaniu kryteriów to czterolatek będzie w bardziej uprzywilejowanej sytuacji i to jemu będzie przysługiwało pierwszeństwo do tego konkretnego przedszkola. Z tym że jeśli pięciolatek nie dostanie się tutaj, na pewno zostanie mu wskazane inne miejsce edukacji przedszkolnej na terenie gminy.
Należy jednak pamiętać, że większość pięciolatków uczęszczała do danego przedszkola, czy oddziału przedszkolnego jako czterolatki i trzylatki. Zgodnie z obowiązującymi przepisami rodzice tych dzieci, składają jedynie deklarację o kontynuowaniu wychowania przedszkolnego na kolejny rok szkolny. Jest wtedy oczywiste, że dziecko pozostaje w tym samym przedszkolu czy oddziale przedszkolnym, którym było dotychczas.
Czyli najpierw gminy sondują liczbę pięciolatków…
E.R. - Trzeba pamiętać, że dziecko przyjmowane jest do przedszkola na wniosek rodziców. To ważne, bo gmina wie o czterolatkach, które będą kontynuować wychowanie przedszkolne, ale to najpewniej nie są jeszcze wszystkie pięciolatki mieszkające na jej terenie. Jest nie za wielki procent dzieci, które ujawnią się dopiero w momencie rekrutacji – bo wcześniej nie korzystały z przedszkola publicznego lub właśnie się przeprowadziły. I o tych dzieciach gmina musi się dowiedzieć.
A.T. - Zwracam uwagę, że gmina ma obowiązek zapewnienia wychowania przedszkolnego pięciolatkowi, który mieszka na jej terenie - mieszka, a nie jest zameldowany. W związku z tym może być tak, że gmina nie ma świadomości, że pojawiło się na jej terenie nowe pięcioletnie dziecko. Dlatego rodzice dzieci pięcioletnich, które do tej pory nie uczęszczały do przedszkoli publicznych, składają wnioski w „terminie rekrutacyjnym”.
Pięciolatki się ujawniają i rywalizują o miejsce na równi z czterolatkami?
E.R. - Reszta to jest procedura, którą uruchamia gmina. Samorząd na podstawie wniosków rodziców wie, ile miejsc w skali gminy musi zarezerwować dla pięciolatków, a ile będzie miał dla młodszych dzieci.
W sytuacji gdy miejsc w danym przedszkolu jest mniej niż chętnych, wtedy odbywa się rekrutacja.
Czy w ramach tzw. kryteriów gminnych samorząd może nadać dodatkowe punkty dla pięciolatków?
A.T. - Nie może. Nie można przyjąć, że np. dziecko samotnej matki może w rekrutacji liczyć na 5 punktów, a pięciolatek z racji swojego wieku ma przyznanych 10 punktów. To byłoby bardzo łatwe do zaskarżenia i przegrania przez gminę, więc myślę, że nikt nie będzie w ten sposób ryzykował.
Problem ten podnosiły samorządy, które mają elektroniczny system rekrutacji…
E.R. - Ależ one mają jeszcze łatwiej, bo system sam wyłowi dzieci pięcioletnie, które zajmują pewną pulę miejsc z mocy prawa.
Dla mnie pomysł przyznawania punktów w ogóle jest nielogiczny, bo pięciolatek i tak musi mieć miejsce w wychowaniu przedszkolnym. Musi. W kryteriach wymienionych w ustawie nie zamieściliśmy preferencji dla pięciolatków, ponieważ one wynikają z innych przepisów (art. 14 u.s.o.). Nie chcieliśmy doprowadzić do sytuacji, że przedszkole, które jest bardzo popularne, musi de facto przyjmować same pięcioletnie dzieci.
A co jeśli wniosek rodziców nie wpłynie w terminie?
E.R.- Obowiązkiem dyrektora szkoły obwodowej jest skontrolowanie, i to do końca września, realizacji przez dziecko obowiązku przedszkolnego. Jeżeli rodzice się z tego nie wywiązują, może być na nich nałożona grzywna, ale w pierwszej kolejności dyrektor wzywa ich do zapisu. A gmina w takiej sytuacji również jest zobligowana, by zapewnić miejsce takiemu pięciolatkowi.
Samorząd musi przewidzieć takie sytuacje, to jest oświata publiczna. Zresztą gminy liczą się z tym, że dzieci się przeprowadzają, zmieniają miejsce zamieszkania, wyjeżdżają za granicę czy właśnie wracają do Polski.
Miejsce zamieszkania to sprawa trudna do zweryfikowania…
A.T. - Zmiany w obowiązującym prawie w ogóle zniosą obowiązek meldunkowy. Ponadto, każdy rodzic ma prawo do wyboru miejsca edukacji dziecka tam, gdzie chce.
Na naszym forum pojawiło się pytanie o sens rekrutacji do oddziałów przedszkolnych, skoro przyjmowane są tam tylko pięcio- i sześciolatki...
A.T. - Nie wiem, skąd się wzięło sformułowanie, że oddziały przedszkolne są przeznaczone tylko dla dzieci pięcio- i sześcioletnich. To jest nieprawda. Tam mogą być przyjęte również dzieci młodsze. Żaden przepis nie reguluje liczby oddziałów przedszkolnych w szkołach - może ich być więc tyle, ile kto chce; można stworzyć oddział i dla dzieci młodszych (3-4-latków), i dla starszych (5-6-latków). Oddziały te mogą pracować nawet 10 godzin. To jest sprawa gminy.
Jeżeli rodzice chcieli, żeby dziecko chodziło do przedszkola, a zabraknie w nim dla niego miejsca, gmina może wskazać oddział przedszkolny przy szkole?
E.R. - W sytuacji gdy rodzice starali się o miejsce w przedszkolu na 10 godzin dziennie, ale w wyniku rekrutacji dziecko nie dostało się do tego przedszkola, wójt (burmistrz, prezydent miasta) może wskazać oddział przedszkolny. Ale musi to być oddział, który pracuje właśnie 10 godzin.
Czy sześciolatek z drugiego półrocza 2008 r., który nie ma obowiązku iść we wrześniu do szkoły, a odbył już roczne przygotowanie przedszkolne, musi je powtórzyć, czy może zostać w domu?
A.T. - Dzieci nie powtarzają przygotowania przedszkolnego, ale je kontynuują. Powtarzanie kojarzy się z ponownym przepracowaniem tego samego materiału. W wychowaniu przedszkolnym dziecko cały czas się rozwija, lepiej poznaje świat, staje się jeszcze lepiej przygotowane do wejścia do szkoły.
To prawda. Ale oznacza to też, że samorządy dwa razy ponoszą koszt utrzymania tego dziecka w przedszkolu…
A.T. - Niech to będzie dla gmin dodatkowy bodziec do zachęcania rodziców, by posłali sześciolatki do szkół. Samorządowcy dużo zrobili, żeby przygotować szkoły na przyjęcie młodszych dzieci. Szkoły są gotowe!
Dziękuję za rozmowę.
Anna Banasik
Serwis Samorządowy PAP
a.banasik@pap.pl