Jestem optymistą. W powiecie nie boimy się kryzysu>>
- W gospodarce nastawienie przekłada się na ludzi. Nie siejmy defetyzmu. Kryzys rozgrywa się w dużej mierze w sferze psychicznej, ludzie mówią nie kupuję towarów, bo idzie kryzys i wtedy nie ma popytu i rzeczywiście mamy kryzys – skomentował doniesienia prasowe dotyczące kryzysu w Polsce Maciej Urmanowski, starosta wołomiński. - Jestem optymistą. W powiecie nie boimy się kryzysu – dodał.
Jak ocenił w rozmowie z Serwisem Samorządowym PAP starosta Maciej Urmanowski, w powiecie wołomińskim nie są jeszcze odczuwalne skutki światowego kryzysu gospodarczego.
– Szacuje się, że kryzys potrwa do końca roku, nie sądzę, aby odbiło się to znacząco na sytuacji finansowej powiatu. Gdyby miał potrwać pięć lat, to wówczas dojdzie i do nas – powiedział.
Podkreślił, że światowy kryzys nie będzie zwalczany na poziomie powiatu.
– To zadanie dla rządu. Rola gmin i powiatów jest tutaj nieznaczna. My możemy się tylko zastanawiać, czy obniżka dochodów może wpłynąć na wykonanie inwestycji, a jeśli wpłynie, to w jaki sposób możemy zareagować – tłumaczył starosta.
Powiat wołomiński planuje w stosunku do ubiegłego roku wzrost inwestycji o 100 proc.
- Powiat jest przygotowany i ma plan na wypadek kryzysu – powiedział Urmanowski. Podkreślił, że przeanalizowano pod tym kątem budżet i „są nieliczne miejsca, w których mogą wystąpić kłopoty z dochodami budżetowymi".
- Ale mamy „wentyle bezpieczeństwa”, które uwzględniają ewentualne pogorszenie koniunktury. Jesteśmy przygotowani i inwestycje, które zaplanowaliśmy przeprowadzimy – podsumował starosta wołomiński.
Pytany o sytuację na wołomińskim rynku pracy, przyznał, że liczba bezrobotnych w Powiatowym Urzędzie Pracy nieznacznie wzrosła.
- Wskaźnik bezrobocia nadal mamy bardzo dobry. Jeśli będzie więcej bezrobotnych, na pewno mogą oczekiwać pomocy – powiedział starosta. Jego zdaniem, bezrobocia na pewno nie będzie w zawodach, gdzie są wymagane jakieś kwalifikacje.
- Natomiast należy spodziewać się pewnego wzrostu bezrobocia wśród osób nie posiadających żadnych kwalifikacji. I po to są szkolenia – dodał.
Jego zdaniem oznaki kryzysu, jeśli są widoczne, to w nieznacznym stopniu tylko w branży developerskiej.
/amk/