U nas jest jeszcze gorzej - tak przedstawiciel wojewody polemizuje z burmistrzem Brzegu, który z braku środków na zadanie zlecone ograniczył działalność USC. Nie twierdzimy, że burmistrz nie ma racji. Tyle, że zamykanie urzędu jest najbardziej uciążliwym dla mieszkańców sposobem dochodzenia swoich racji – zaznacza dyrektor biura wojewody opolskiego
U nas jest jeszcze gorzej - tak przedstawiciel wojewody polemizuje z burmistrzem Brzegu, który z braku środków na zadanie zlecone ograniczył działalność USC.
- Mamy urzędników, którzy zarabiają 2 tys. zł. brutto – stwierdza dyrektor biura wojewody opolskiego. W ten sposób odpiera zarzuty burmistrza Brzegu o zbyt niskim dofinansowaniu zadań zleconych. Wylicza, że jedno miejsce pracy w USC kosztuje w gminie blisko 5,5 tys. zł.
W zeszłym tygodniu informowaliśmy, że z powodu braku pieniędzy Wojciech Huczyński, burmistrz Brzegu postanowił ograniczyć godziny otwarcia dla klientów USC do 2,5 godziny dziennie. Winą za taki stan rzezy burmistrz obarcza wojewodę opolskiego.
Wyliczenia wojewody
- Nie twierdzimy, że burmistrz nie ma racji. Generalnie wiadomo, że te zadania są słabo dofinansowane. My jako administracja rządowa doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, ponieważ u nas wszystko jest tak finansowane – mówi Szymon Ogłaza, dyrektor biura wojewody opolskiego.
Wyjaśnia, że w urzędzie wojewódzkim jest wydział paszportów, który funkcjonuje na tej samej zasadzie co USC. – Mamy urzędników, którzy zarabiają 2 tys. zł. brutto – stwierdza dyrektor biura wojewody opolskiego. Zwraca uwagę, że do niedawna etat kalkulacyjny w urzędzie miasta w Brzegu wynosił 5,8 tys. zł. Zaznacza jednak, że w przypadku samorządu suma uwzględnia koszty rzeczowe oraz koszty wynagrodzenia.
Zdaniem Ogłazy obecnie kwota dotacji na utrzymanie 1 stanowiska pracy w urzędzie miasta w Brzegu nieco się obniżyła i wynosi miesięcznie blisko 5,5 tys. zł Podczas gdy w Krapkowicach jest to ok. 1,8 tys. zł, w Strzelcach Opolskich mniej niż 2 tys. zł, a w Kędzierzynie-Koźlu, Głuchołazach, Opolu i Prudniku nieco ponad 2 tys. zł.
– Te obiektywne dane pokazują, że sposób gospodarowania przez gminę Brzeg rządową dotacją odbiega od reszty gmin Opolszczyzny – podtrzymuje w piśmie urząd wojewody.
Zdaniem gminy
Inne wyliczenia przedstawia Tomasz Dragan, rzecznik prasowy urzędu miasta w Brzegu. Przekonuje, że urząd wojewódzki nie uwzględnił faktu, że jeszcze w tym roku liczba etatów USC była w Brzegu prawie dwukrotnie wyższa. Ponadto, jak wskazuje rzecznik, w 2010 r. Brzeg został zobowiązany do obsługi mieszkańców sąsiedniej ponad 7-tysięcznej gminy Skarbimierz, co także nie zostało uwzględnione w obliczeniach wojewody.
Zdaniem rzecznika urzędu miasta w Brzegu, inne gminy z województwa opolskiego również zmuszone są dopłacać do funkcjonowania USC. Dragan uważa, że w przypadku Kluczborka rządowe środki pokrywają jedynie połowę kosztów. Według tych samych wyliczeń Prudnik do działania urzędu stanu cywilnego dopłaca 45 proc., a Krapkowice 40 proc. środków. Na tę chwilę gminie Brzeg udało się zejść do poziomu 30 proc. udziału środków własnych.
Dragan podkreśla, że ilość etatów przeliczeniowych, na których opiera się wojewoda, nie ma znaczenia, bo –jak pyta – który etat można utrzymać wraz z kosztami funkcjonowania stanowiska pracy i innymi pochodnymi za 1,9 tys. – 2 tys. zł?
Wszędzie tak samo
Szymon Ogłaza, dyrektora biura wojewody opolskiego odpowiada, że kryterium przeliczenia dotacji jest stałe. - Burmistrz dostaje pieniądze tak jak 70 innych włodarzy gmin w województwie opolskim. Dokładnie według tego samego algorytmu – zaznacza Ogłaza.
Według niego, w tym przypadku zawiniła kwestia gospodarowania pieniędzmi. – Pan burmistrz ma dobrze opłaconych pracowników. Natomiast niekoniecznie dobrze wykonywane zadania. – zastrzega dyrektor biura wojewody. Dodaje, że w innych gminach w Polsce te pieniądze wystarczają, bo samorządowcy potrafią sobie poradzić.
Podkreśla, że jedyne, co może w takiej sytuacji zrobić wojewoda to wnioskować do ministra finansów o zwiększenie dotacji, co uczyniono. – Napisaliśmy, że ta sytuacja jest zatrważająca i może skutkować roszczeniami dla skarbu państwa – deklaruje Ogłaza.
Zdaniem dyrektora biura wojewody, skoro burmistrz ma wątpliwości co do słuszności decyzji oragnów państwowych, powinen skierować sprawę do sądu. – To jest właściwa droga dla burmistrza – dochodzenie roszczeń na drodze sądowej – uważa Ogłaza.
Wyjaśnia, że jeżeli roszczenia burmistrza zostałyby uznane przez sąd za zasadne, wówczas skarb państwa musiałby zrekompensować koszty.
– Zamykanie urzędu jest najbardziej uciążliwym dla mieszkańców sposobem dochodzenia swoich racji – zaznacza.
Ogłaza odniósł się też do słów burmistrza, który zarzucał opolskiemu urzędowi wojewódzkiemu brak zainteresowania danymi o realnych kosztach realizacji zadań zleconych. Ogłaza tłumaczy, że takie zainteresowanie byłoby nieuzasadnione, gdyż jedyną przesłanką do przyznania gminie środków na funkcjonowanie USC jest ilość załatwianych tam spraw.
Dyrektor biura wojewody nie dopatrzył się też łamania przez organy wykonawcze, które dokładają pieniądze do zadań zleconych z zakresu administracji rządowej ustawy o dyscyplinie finansów publicznych
W jego ocenie, gdyby dochodziło do naruszenia przepisów zostałoby to zakwestionowane przez regionalne izby obrachunkowe.
/kic/