Legnica leży w niecce i dlatego należy do najbardziej zagrożonych smogiem polskich miast. Jak radzi sobie z tym zagrożeniem?
Legnica leży w niecce i dlatego należy do najbardziej zagrożonych smogiem polskich miast. Jak radzi sobie z tym zagrożeniem?
Tadeusz Krzakowski, prezydent Legnicy, w wywiadzie dla PAP mówi jednak nie tylko, jak skutecznie walczyć z niską emisją, ale o i tym, jak rewitalizować zaniedbane obszary, przeciwdziałać wyludnianiu się miast i tworzyć kadry na potrzeby firm.
PAP: - Panie Prezydencie, Legnica była wielokrotnie wyróżniana za swoje działania na rzecz ochrony środowiska, także za walkę z niską emisją. Dlaczego ta dziedzina jest dla Państwa taka ważna?
Tadeusz Krzakowski, prezydent Legnicy: - Stan środowiska ma wpływ na stan zdrowia naszych mieszkańców. Skupiamy się szczególnie na poprawieniu czystości powietrza, bo z ekologicznych problemów ten najbardziej nam doskwiera. Legnica leży w niecce, przez co wymiana powietrza w naszym mieście jest utrudniona i jesteśmy bardziej, niż wiele innych miast, narażeni na występowanie smogu.
- Co Państwo robią, żeby powietrze w mieście było czystsze?
- To są działania wielokierunkowe. Największym źródłem zanieczyszczenia powietrza jest u nas niska emisja z budynków, czyli ich ogrzewanie. W tej kwestii zrobiliśmy już bardzo wiele. Zlikwidowaliśmy kotłownie węglowe w naszych instytucjonalnych budynkach, przechodząc na ogrzewanie gazowe lub podłączając je do sieci ciepłowniczej. Wprowadzamy też w obiektach użyteczności publicznej alternatywne, czyste źródła ogrzewania, takie, jak np. kolektory słoneczne czy pompy ciepła. Robią to też nasze spółki komunalne i nasi mieszkańcy – w swoich budynkach. Przy składowisku odpadów komunalnych prowadzonym przez spółkę gminną LPGK od lat działa instalacja biogazowa (była jedną z pierwszych w Polsce takich instalacji), produkująca energię cieplną i elektryczną. Kiedyś w oczyszczalni ścieków Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji mieliśmy problem z „zapachami”, których przyczyną były osady ściekowe. Teraz zbiorniki z tymi osadami są zakryte, a same osady przetwarzamy na biogaz. Czyli funkcjonuje to już w obiegu zamkniętym.
O środowisko dbamy wieloaspektowo. Nasze działania dotyczą np. zieleni, utrzymania stanu czystości w mieście. Mamy zautomatyzowane systemy segregacji odpadów, biokompostownię. Określiliśmy strefy hałasu, mamy mapę hałasu. Jesteśmy w grupie 44 miast w Polsce, objętych programem adaptacji do zmian klimatycznych…
- A wracając do niskiej emisji…
- Jesteśmy współinicjatorami uchwały antysmogowej sejmiku województwa dolnośląskiego. Jesteśmy też w alercie smogowym. Sukcesywnie przeprowadzamy termomodernizację wszystkich naszych budynków, m.in. szkół, dzięki której obniżamy zużycie energii, co oznacza nie tylko czystsze powietrze, ale i niższe koszty ich utrzymania. Dofinansowujemy termomodernizację budynków mieszkalnych zarządzanych przez wspólnoty mieszkaniowe. Dofinansowujemy wymianę pieców i kotłowni, zarówno mieszkańcom, jak podmiotom instytucjonalnym. Wydaliśmy na to dotychczas prawie 3 mln zł. I będziemy ten program w najbliższych latach kontynuować. Dzięki takim działaniom nowe, czystsze źródło ogrzewania ma już kilkaset mieszkań i wszystkie obiekty instytucjonalne.
Zinwentaryzowaliśmy też wszystkie źródła ogrzewania w mieście, wiemy, czym się pali we wszystkich budynkach. Na powstałej dzięki temu mapie można zobaczyć, gdzie jest emisja z pieców opalanych węglem, gdzie są piece gazowe, gdzie kominki, gdzie emisja ze źródeł ogrzewania jest największa.
W oparciu o dane z tej inwentaryzacji prowadzimy swoje działania związane z niską emisją. Monitorujemy też cały czas, czym mieszkańcy palą w swoich domach. Straż miejska prowadzi kontrole pod tym kątem, łącznie z wchodzeniem do mieszkań i sprawdzaniem palenisk, do czego ma moje upoważnienie. Takie kontrole były dotąd skuteczne, straż nałożyła liczne mandaty, były też pouczenia. Mieliśmy przykłady palenia meblami, butelkami plastikowymi, oponami, butami. Tego rodzaju sytuacje są eliminowane.
- A jeśli ktoś pali odpadami z biedy?
- Niektórzy rzeczywiście palą z biedy, ale są i tacy, którzy robią tak z wygodnictwa i źle pojmowanej przedsiębiorczości, takiego kombinatorstwa. Myślę, że tę mentalność też trzeba zmieniać. Jeśli jednak palenie odpadami spowodowane jest trudną sytuacją materialną, to wówczas proponujemy wszelką możliwą pomoc z naszej strony – przez nasze służby opieki społecznej.
- Drugim największym źródłem zanieczyszczenia powietrza, niskiej emisji, w polskich miastach, są samochody.
- To także uwzględniamy w swoich działaniach. Wymieniamy autobusy komunikacji miejskiej na takie, które spełniają najnowsze unijne normy emisji spalin. Kupujemy też pojazdy hybrydowe.
Wprowadziliśmy system zarządzania ruchem drogowym. Z punktu widzenia kierowców on ma dobre i złe strony, bo nie wszyscy mają zawsze lub szybko zielone światło, tak, jak niektórym wydawało się, że będzie. Niektórzy muszą stać na skrzyżowaniu dłużej i nie są z tego zadowoleni. To jest dynamiczny system, który reaguje na natężenie ruchu. Na wszystkie sygnały ze strony mieszkańców odpowiadamy, usuwamy niedomagania. Jednak w skali całego miasta ten system bardzo poprawił sytuację, bo dzięki niemu przepustowość ruchu na naszych ulicach wzrosła o 30 proc.
Wprowadziliśmy też bezpłatne miejsca parkingowe dla samochodów hybrydowych i elektrycznych. Przebudowujemy ulice, a na zmodernizowanych, czyli równiejszych drogach, spala się mniej paliwa. Przebudowujemy także układ komunikacyjny. W poprzednich latach wybudowaliśmy obwodnicę zachodnią miasta, dzięki której wyprowadziliśmy z Legnicy cały ruch tranzytowy z północy na południe Europy i kraju, w ciągu drogi krajowej nr 3. By ograniczyć pozostały tranzyt, zmieniamy też kategoryzację dróg. Teraz chcemy to zrobić w odniesieniu do drogi krajowej nr 94. Po to, żeby zmienić jej przebieg, wyprowadzając go z centrum miasta.
- Zachęcają Państwo mieszkańców do korzystania z innych środków lokomocji, niż własne auto?
- Tak, oczywiście. Mamy zintegrowany bilet w komunikacji miejskiej, na którym można korzystać z komunikacji miejskiej w Legnicy i z połączeń kolejowych Kolei Dolnośląskich, np. dojeżdżać pociągiem do Wrocławia. Można dzięki temu biletowi sporo zaoszczędzić i dlatego mieszkańcy chętnie z niego korzystają.
Dwa lata temu wprowadziliśmy rower miejski – jako jedno z pierwszych miast tej wielkości w Polsce. Próbowaliśmy to zrobić wiele lat wcześniej, ale firmy-operatorzy wypożyczalni rowerów nie były zainteresowane miastem takiej wielkości, jak Legnica, nie widząc w tym dla siebie szansy biznesowej. Cieszę się, że w końcu to się zmieniło. Tym bardziej, że rower miejski doskonale u nas się sprawdza i cieszy się dużą popularnością. Bardzo chętnie korzysta z niego młodzież.
- Mimo opłat?
- Legnica to nieduże powierzchniowo miasto, liczące sobie 56 km2 , a pierwsze 15 minut jazdy rowerem miejskim jest bezpłatne. W tym czasie można przejechać z jednego końca miasta do centrum. Dzięki temu 60 proc. przejazdów jest za darmo. Nie martwimy się z tego powodu, bo to nie miał być dla nas biznes, ale udogodnienie dla mieszkańców - przyświecał nam cel stworzenia im alternatywnej formy transportu.
- Kolejnym wielkim wyzwaniem dla Legnicy jest rewitalizacja. Mają Państwo bardzo dużo mieszkań komunalnych, 30 proc. miasta do 1993 r. zajmowały wojska radzieckie.
- Tę zajmowaną przez nie część Legnicy udało się nam już w całości zagospodarować. Mieszkań komunalnych mamy jeszcze ponad 5,5 tysiąca, ale mieliśmy ich 16 tysięcy. Podjęliśmy decyzję o ich prywatyzacji, zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców. Legniczanie mogli je kupić za 3-5 proc. wartości. Dzięki temu, że zostali właścicielami, postanowili swoje budynki wyremontować. Efekt jest taki, że wyremontowanych budynków mamy dużo więcej, niż gdybyśmy na tę prywatyzację się nie zdecydowali, bo miasta nie byłoby stać, by remontować ich tyle własnymi siłami.
- Będą Państwo dalej prywatyzować mieszkania komunalne?
- Tak. Po to, żeby jak najwięcej tych mieszkań zeszło z zasobów komunalnych. Żeby mieszkańcy mieli swój majątek, rozporządzali nim i o niego dbali. Poza tym nasze miasto nie jest w stanie utrzymać tylu mieszkań komunalnych. Tym bardziej, że czynsze nie pokrywają kosztów ich utrzymania i remontów. My musimy się skupić na najbiedniejszych i im zabezpieczyć mieszkania socjalne, co jest obowiązkiem samorządu. Wszystkie lokale, które nie są socjalnymi, będziemy chcieli sprzedać na rzecz zajmujących je lokatorów. Dziś jednak mamy taką sytuację, że zostały wykupione najlepsze lokale, przez najbardziej rzetelnych lokatorów, a zostali nam ci mieszkający w najgorszych zasobach. Na dodatek, jeśli budynek jest zarządzany przez wspólnotę mieszkaniową, ale lokator znajdującego się w nim mieszkania komunalnego nie płaci czynszu czy za media, to miasto musi płacić wspólnocie za niego i później samo dochodzić od takiego dłużnika należności. To bardzo obciąża koszty.
- Z drugiej jednak strony takie mieszkania, o niższym od rynkowego czynszu, są bardzo potrzebne.
- Staramy się tworzyć w Legnicy jak najszerszą ofertę mieszkań, dla wszystkich. Komunalnych, socjalnych, deweloperskich. Jesteśmy też największym udziałowcem TBS, w którego ramach budujemy mieszkania na wynajem dla tych, których nie stać na zakup mieszkania na rynku, na kredyt. Oferujemy działki budowlane pod budynki mieszkalne. Zastanawiamy się też nad ofertą dla młodych małżeństw, żeby zapewnić im mieszkanie na start.
- Niektóre samorządy oferują działki pod budowę domów po bardzo obniżonej cenie – po to, żeby ściągnąć nowych mieszkańców, zahamować ubytek ludności.
- Zastanawiam się, jak można te ceny obniżać, czy to zgodne z prawem. Ustawa o gospodarce nieruchomościami stawia tę sprawę jasno: dokonuje się wyceny rynkowej i według niej sprzedaje, a nie wg ceny uznaniowej.
- Jednak zjawisko zwane suburbanizacją, czyli masowe przenoszenie się mieszkańców miast na tereny podmiejskie, dotyka w Polsce już także mniejsze miasta. Ludzie chcą wyprowadzić się z bloku do domku, ale działki w mieście są za drogie, więc wyprowadzają się pod miasto, bo tam taniej.
- Tam jednak nie ma infrastruktury. I efekt jest taki, że ci ludzie tylko tam nocują, a u nas pracują, robią zakupy, posyłają dzieci do szkoły, spędzają wolny czas itd. To są rezydenci spędzający wolny czas w samochodach – na dojazdach. Ale problem ma charakter ogólnoświatowy i różne przyczyny. U nas dominującym powodem jest faktycznie chęć posiadania tego własnego domku, działki.
Jest jednak nieuchronne, że administracja rządowa i samorządowa będzie musiała zmierzyć się z tym problemem. To stanie się prędzej czy później. Dlatego, że koszty funkcjonowania zarówno gmin podmiejskich, jak i tych miejskich, wyludniających się, będą olbrzymie. W podmiejskich trzeba budować infrastrukturę dla nowych mieszkańców, a w miejskich – infrastrukturę będzie utrzymywało coraz mniej ludzi.
Naturalnym rozwiązaniem wydaje się włączenie tych obrzeży, terenów podmiejskich, w granice miast i zapewnienie im dzięki temu pełnej obsługi, pełnej infrastruktury.
- Legnica była kiedyś kojarzona jako miasto z problemami, m.in. przez wysoką stopę bezrobocia. Jak jest dziś? Co miastu dała specjalna strefa ekonomiczna?
- W latach 2002-2004, gdy obejmowałem funkcję prezydenta, bezrobocie było na poziomie 22-23 proc. Dziś wynosi tylko 5,8 proc. – mniej niż w skali kraju i w województwie. To splot wielu czynników, także działań samorządu. Dużo dała specjalna strefa ekonomiczna: kilka tysięcy miejsc pracy. To przełożyło się na sytuację budżetową miasta, bo to są podatki i z CIT i PIT, od nieruchomości. Zmieniła się kultura pracy. Stanowiska pracy są zróżnicowane. Dla mnie ważne jest, że zdobyliśmy dzięki temu stabilnego partnera w mieście pod kątem budowania systemu edukacji, zwłaszcza zawodowego i technicznego. Ugruntowana pozycja takich zakładów daje mi możliwości nawiązania współpracy z nimi i kształcenia pod potrzeby rynku pracy. I takie przykłady mamy w Legnicy od wielu lat. Mamy klasy patronackie, które przygotowują absolwentów do pracy w tych zakładach. Przygotowujemy wyposażenie szkół. Przeprowadziliśmy modernizację centrów kształcenia zawodowego, wyposażyliśmy je w nowoczesny sprzęt, urządzenia, maszyny – takie same, jak w nowoczesnych zakładach pracy. We współpracy z jedną z firm wyposażyliśmy centrum kształcenia praktycznego w maszyny numerycznie sterowane.
- A jak są kadry, to utrwalają się też miejsca pracy?
- W Legnicy i okolicznych miejscowościach ciągle powstają nowe fabryki, ale odzywają się też takie głosy wśród legniczan, że to obozy pracy. Dziś wartością nie jest już sama praca. Wartością jest płaca. Trzeba będzie się liczyć z tym, że pracownicy będą szukać lepszej płacy. Już dziś mamy z tym do czynienia. I z punktu widzenia mieszkańca, pracobiorcy, to pozytywne zjawisko.
Wierzę, że Polacy zaczną wracać z Zachodu do Polski, przywiozą stamtąd nową kulturę pracy, nowe umiejętności. Wierzę w ten powrót, bo nasz kraj już jest konkurencyjny i będzie jeszcze bardziej konkurencyjny.
Rozmawiał: Jacek Krzemiński