Rząd konsekwentnie wraca do pomysłu wyłączenia nadzoru budowlanego z podległej staroście administracji zespolonej. - To jest budowa „PRL-bis” - mówi Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich i sekretarz KWRiST
Rząd konsekwentnie wraca do pomysłu przebudowy systemu nadzoru budowlanego i wyłączenia go z podległej staroście administracji zespolonej. - To jest budowa „PRL-bis” - mówi Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich i sekretarz KWRiST.
Daniel Pawluczuk: Ministerstwo Budownictwa wróciło do pomysłu stworzenia 100 okręgowych inspektoratów nadzoru budowlanego. Wcześniej Komisja Wspólna jednoznacznie powiedziała „nie” takiemu pomysłowi. Czy od tego czasu stanowisko samorządowców uległo zmianie?
Andrzej Porawski: Oczywiście, że nie. Wydawało nam się, że kiedy Sejm głosował nad poprzednią propozycją zmian po burzliwej dyskusji ostatecznie zwyciężyły argumenty, że nadzór budowlany powinien pozostać przy administracji lokalnej, jak najbliżej obywatela. Tendencja do odzespolenia administracji, z którą obecnie mamy do czynienia jest budowaniem „PRL-bis”.
Czy pozostawienie obecnej struktury, w połączeniu z dodatkowymi 40 mln złotych, które miały trafić do nadzoru budowlanego w nowej postaci rozwiązałoby problem złej kondycji tej instytucji?
- Na pewno dodatkowe środki się przydadzą. Obecnie miasta na prawach powiatu całkiem nieźle sobie z nadzorem budowlanym radzą – bo mogą więcej dołożyć, gorzej jest z biedniejszymi powiatami ziemskimi. Nadzór budowlany jest tak naprawdę zadaniem państwa, które samo państwo zlekceważyło. Z raportów NIK wynika, że na przykład w śląskim inspektoracie już we wrześniu zabrakło środków na działalność w terenie.
W propozycji nowego Prawa budowlanego znalazł się zapis o abolicji dla samowoli budowlanych sprzed 1995 roku. Czy to jest dobry pomysł?
- W Polsce abolicja dla samowoli budowlanych przez wiele lat była wpisana tak naprawdę systemowo. Nie można było rozebrać samowoli budowlanej, jeśli nie rodziła znaczących skutków społecznych. W Polsce nie ma szacunku dla prawa budowlanego i to jest tego dowód. Teraz zalegalizujemy samowole budowlane sprzed 1995 roku, a za 10 lat – obecne.
Ministerstwo Budownictwa proponuje też 5% podatek od gruntów, których właściciel w odpowiednim czasie nie zaczął prowadzić inwestycji...
- Moim zdaniem jest to niekonstytucyjne, ale również głupie. Nijak się to ma do poszanowania prawa własności, bo nie można narzucić budowania czegokolwiek. Zwłaszcza w sytuacji, gdy plan zagospodarowania przestrzennego się zmienia, a teren, który do tej pory był obszarem rolnym staje się obszarem budowlanym. Zapewne większość właścicieli w takiej sytuacji sprzedałaby taki grunt, jeśli sami nie będą mogli rozpocząć budowy, ale wprowadzenie podatku karnego – bo tak to trzeba traktować – jest rzeczą niesłychaną.
W tym samym projekcie znalazł się również zapis o ustaleniu stałej 25% renty planistycznej od wzrostu wartości nieruchomości. Do tej pory rada gminy miała możliwość samodzielnej regulacji tej opłaty...
- To jest zły pomysł. Pod względem finansowym samorządność w Polsce jest bardzo skarykaturyzowana. W normalnym kraju samorząd ustala wielkość tego typu opłat, a u nas minister. Wysokość renty jest pewnym instrumentem działania lokalnego. Jego brak będzie oznaczać pozbawienie samorządów możliwości prowadzenia własnej polityki w zakresie zagospodarowania przestrzennego, ale do obecnego ministra to jest akurat podobne.
Dziękuję za rozmowę
(doc [projekt])
(doc [projekt2])
Daniel Pawluczuk
d.pawluczuk@pap.pl