Burmistrz Świdwina zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu nadużycia władzy przez swojego poprzednika. To konsekwencja przegranego przez miasto procesu cywilnego
Burmistrz Świdwina Piotr Feliński zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu nadużycia władzy przez swojego poprzednika. To konsekwencja przegranego przez Świdwin procesu cywilnego z lokalnym przedsiębiorcą. Miasto musiało mu wypłacić ponad 611 tys. zł.
Feliński podejrzewa, że były burmistrz Świdwina Jan Owsiak mógł nadużyć udzielonych mu uprawnień w związku z wykonywaniem przez niego funkcji publicznej, doprowadzając do znacznej szkody w mieniu publicznym.
Według Felińskiego, Owsiak miał zlecić ustnie, bez zachowania procedur wynikających z ustawy prawo zamówień publicznych, wykonanie dodatkowych robót budowlanych firmie Stefana Basiowa. Roboty zostały zrealizowane, ale niezapłacone. Ich wykonawca pozwał miasto Świdwin w procesie cywilnym i odzyskał 407 tys. zł należności głównej. Z odsetkami miasto 24 stycznia 2019 r. zapłaciło przedsiębiorcy ponad 611 tys. zł.
"Jestem spokojny. Już raz prokuratura badała na wniosek radnego poprzedniej kadencji temat prac zlecanych bez przetargu. (…) Prokuratura sprawę umorzyła. Nowy burmistrz wziął się nie za robotę, a za rozliczanie poprzednika. Nie bardzo wiem, komu ma służyć to nękanie" – powiedział były burmistrz Świdwina.
Owsiak podkreślił, że nie przekroczył żadnych uprawnień. "Owszem, były prace wykonywane bez przetargu, ale na zarządzenie burmistrza. Z wyrokiem w procesie cywilnym się nie zgadzam. Gdybym nadal był burmistrzem złożyłbym kasację od wyroku, gdyż moim zdaniem został on wydany w sposób emocjonalny, a nie merytoryczny. Te pieniądze firmie Stefbud się po prostu nie należą. O tym wie tylko pan Basiów i ja i nikt więcej" – zaznaczył Owsiak.
Wyrok Sądu Okręgowego w Szczecinie z kwietnia 2018 r., od którego odwołało się miasto, nakazał zapłatę ponad 407 tys. zł wraz z odsetkami od 19 lipca 2013 r. na rzecz przedsiębiorcy Stefana Basiowa. Na miasto Świdwin nałożył obowiązek uiszczenia 90 proc. kosztów procesu i sądowych, na przedsiębiorcę - pozostałe 10 proc. Według Basiowa ówczesny burmistrz Świdwina prace dodatkowe zlecał mu ustnie, włodarz w procesie temu zaprzeczał.
Sąd Apelacyjny w styczniu 2019 r. utrzymał w mocy wyrok pierwszej instancji. W uzasadnieniu ustnym wyroku sąd podkreślił, że nastąpiło "bezpodstawne wzbogacenie jednej strony kosztem drugiej", bo prace były wykonywane. Dodał, że brak jest "jakiegokolwiek dowodu w postaci pisma, którym strona pozwana zwróciłaby się do strony powodowej o zaprzestanie tychże prac, skoro rzeczywiście brak było takiej woli".
Przetarg na renowację zamku w Świdwinie wraz z otoczeniem ogłoszony został przez magistrat na początku 2010 roku. Zakres robót został rozdzielony na te dotyczące wnętrza budynku oraz planowane w jego otoczeniu. Firma Stefana Basiowa dała najkorzystniejszą ofertę na ten drugi zakres robót. Zobowiązała się je wykonać za nieco ponad 644 tys. zł. Firma miała wykonać dodatkowe roboty, za które miasto Świdwin nie zapłaciło w ogóle lub tylko w części. Nie otrzymała też zapłaty za dodatkowe roboty na placu Jana Pawła II, które prowadziła już po zejściu z budowy właściwego wykonawcy wybranego w przetargu.
Pozew do Sądu Okręgowego w Koszalinie Stefan Basiów złożył 4 listopada 2013 roku, domagając się zapłaty kwoty prawie 450 tys. zł. Przed sądem wyjaśnienia składali pracownicy świdwińskiego magistratu, wykonawca robót i burmistrz Świdwina, a także inspektor nadzoru budowlanego. Powołany został również biegły z zakresu budownictwa, którego zadaniem była przede wszystkim wycena robót dodatkowych.
Źródło: Codzienny Serwis Informacyjny
woj/