Z tak profesjonalnym i życzliwym podejściem do inwestorów jak w Kędzierzynie-Koźlu nie spotkałem się już dawno. Działacie szybko, sprawnie i właśnie tego od was oczekiwaliśmy. To słowa Williama Leathersa, szefa brytyjskiej firmy chcącej robić interesy w Kędzierzynie-Koźlu.
Dzisiejsza NTO straszy mieszkańców, jakoby miasto „chciało dać kosza biznesmenom z Wysp". Jest to z pewnością żart miesiąca, ponieważ biznesmeni ci są bardzo zadowoleni z dotychczasowych rozmów, a władze miasta wiążą z nimi ogromne nadzieje zarówno w kontekście remontu podzamcza, jak i kilku innych ważnych zadań. Chodzi o modernizację kompleksów sportowo-rekreacyjnych w Azotach i Kłodnicy oraz budowę fabryki domów na terenie Kędzierzyńsko-Kozielskiego Parku Przemysłowego.
Już w przyszłym tygodniu biznesmeni przyjadą na kolejną rundę rozmów z prezydentem Kędzierzyna-Koźla. Ustalone zostaną szczegóły dotyczące realizacji tych wielkich przedsięwzięć. Miasto wskazało już inwestorom uzbrojoną działkę pod budowę fabryki domów (jedynej takiej w Europie).
W artykule NTO pojawia się zarzut, że zapobiegliwi urzędnicy próbują jednocześnie pozyskać pieniądze unijne na remont podzamcza. To dziwne, ponieważ w powszechnej opinii każde działanie zmierzające do pozyskania środków zewnętrznych (po to, by nie obciążać budżetu miasta i kędzierzyńsko-kozielskich podatników) powinno być uznawane za korzystne.
Gmina złożyła wniosek o dofinansowanie projektu w ramach działania 11.1: Ochrona i zachowanie dziedzictwa kulturowego o znaczeniu ponadregionalnym. O środki z tego programu mogą się ubiegać samorządy z całej Polski. Tytuł złożonego wczoraj w Warszawie projektu brzmi: Renowacja z przebudową zabytkowego Podzamcza w Kędzierzynie-Koźlu na ponadregionalne centrum kultury.
Warto ubiegać się o pieniądze z tego programu, ponieważ nigdy nie można mieć stuprocentowej pewności, że inwestorzy z Wysp Brytyjskich nie wycofają się ze swoich ambitnych projektów, chociażby w kontekście zawirowań na rynkach finansowych w USA i Europie. Inwestorzy na szczęście uspokajają, ale gmina powinna się zabezpieczyć, szukając również alternatywnych źródeł sfinansowania remontu podzamcza.
Jednak ta zapobiegliwość najwyraźniej spotkała się z brakiem zrozumienia redaktora Tomasza Gduli. Rozumieją ją natomiast sami inwestorzy, którzy w działaniach miasta nie dopatrzyli się niczego niestosownego. Wręcz przeciwnie, podeszli do tego ze zrozumieniem, bo również wychodzą z założenia, że każdą szansę na zdobycie pieniędzy należy wykorzystać. Gmina po prostu dba o swój interes.
Co ciekawe, cytowany w tekście NTO William Leathers nie udzielał żadnego wywiadu dziennikarzowi redakcji i nie wypowiedział słów, które pojawiły się w artykule. To ustaliliśmy już dzisiaj. Inwestorzy nie kryją swego zdziwienia i oburzenia, że redakcja zamiast pomóc sprawie, sieje niepotrzebny zamęt.
Andrzej Kopacki
asystent prezydenta Kędzierzyna-Koźla