Kilka organizacji, w tym Partia Razem, zarzuciło władzom Warszawy, że zaproponowane przez nie zmiany w okręgach wyborczych to „próba zmanipulowania wyborów”.
Kilka organizacji, w tym Partia Razem, zarzuciło władzom Warszawy, że zaproponowane przez nie zmiany w okręgach wyborczych to „próba zmanipulowania wyborów”.
W czwartek Rada Warszawy ustaliła nowe okręgi wyborcze. Kontrowersje wzbudził podział okręgów w dzielnicach, szczególnie w przypadku Pragi Południe, gdzie będzie więcej okręgów. Wprowadzone zmiany mają obowiązywać już w jesiennych wyborach samorządowych.
W głosowaniu nad nowym podziałem okręgów w wyborach do rady miasta „za” było 29 radnych, nikt nie był przeciw, ale 24 radnych wstrzymało się od głosu.
Przewodniczący klubu radnych PO Jarosław Szostakowski podkreślał, że konieczność ponownego ustalenia okręgów wyborczych wynika z uchwalonych przez parlament zmian w ordynacji wyborczej. Tłumaczył, że w przypadku okręgów w wyborach do rady miasta nowe przepisy ograniczają maksymalną liczbę mandatów w danym okręgu do ośmiu, a wcześniej było to 10 mandatów. Szef radnych PO powiedział, że w Warszawie był jeden okręg, w którym było dziewięć mandatów. Musiał on zostać zmniejszony.
Radny PiS Edmund Świderski krytykował tryb przygotowania i procedowania uchwał ws. okręgów wyborczych, zarówno w wyborach do rady miasta, jak i do rad dzielnic. Jak mówił, sprawa podziału okręgów „nie powinna zapadać w zaciszu burmistrzowskich pomieszczeń”, tylko powinna być poprzedzona konsultacjami z radnymi, ruchami miejskimi i lokalnymi stowarzyszeniami.
W przypadku ponownego ustalenia okręgów w dzielnicach najwięcej kontrowersji wywołały propozycje dotyczące Pragi Południe, w której po zmianach będzie pięć okręgów wyborczych (w każdym będzie wybieranych pięciu radnych). W poprzednich wyborach Praga Południe była podzielona na cztery okręgi, w tym dwa siedmiomandatowe.
Radni PO tłumaczyli to „zmianami demograficznymi” w tej dzielnicy, tym, że w niektórych częściach dzielnicy przybyło dużo mieszkańców, a w innych ubyło.
Oponentów to jednak nie przekonało. Zmiany w podziale okręgów krytykowali m.in. przedstawiciele Partii Razem oraz ruchów miejskich. Twierdzili, że mniejsza liczba mandatów wybieranych w danym okręgu zmniejsza szanse ruchów miejskich i lokalnych komitetów na wejście do rady dzielnicy.
Sebastian Liszka z Partii Razem, odnosząc się do ponownego ustalenia okręgów wyborczych, powiedział, że „to, co mogło być jedynie administracyjną procedurą, niewielką korektą liczby mandatów w okręgach stało się ofiarą strategii szatkowania i rozdrabniania dzielnic, by podzielić je na najmniejsze możliwe okręgi.
- PO przyjęła na nadchodzące wybory strategię obrony stanu posiadania w mieście za wszelką cenę - ocenił Liszka.
Zmiany w ustaleniu okręgów wyborczych krytykowali też w ostatnich dniach przedstawiciele takich organizacji jak Wolne Miasto Warszawa, Inicjatywy Polska i Zielonych. Ich zdaniem modyfikacje okręgów wyborczych w Warszawie to „próba zmanipulowania wyborów do rad dzielnic - tak, żeby wyciąć ruchy dzielnicowe i lokalnych aktywistów”.
Źródło: Codzienny Serwis Informacyjny PAP