8037 mieszkańców Sopotu głosowało za tym, aby Jacek Karnowski był nadal prezydentem ich miasta, przeciwko były 4892 osoby. W niedzielnym referendum frekwencja wyniosła 40.02 proc. co oznacza, że głosowanie było ważne
W głosowaniu wzięło udział 13.020 osób. Aby referendum było ważne, musiało w nim wziąć udział co najmniej 10.888 wyborców.
W niedzielę odpowiadali na pytanie: "Czy jest pan/pani za odwołaniem Jacka Karnowskiego, prezydenta Sopotu, przed upływem kadencji?".
Oficjalne wyniki mogły być znane już ok. godz. 23.00 w niedzielę. Członkowie jednej z komisji obwodowych źle wypełnili jednak protokół. Była to komisja, na terenie której, jako jedynej według wcześniejszych informacji udzielanych przez członków Miejskiej Komisji Wyborczej, Karnowski miał przegrać. Tłumaczono to tym, że w tej części miasta mieszka wielu ludzi ubogich.
Po korekcie okazało się jednak, że i w tej komisji wyborczej prezydent Sopotu wyszedł z głosowania obronną ręką.
Podczas konferencji prasowej na sopockim molo zorganizowanej jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnych wyników referendum Karnowski podziękował mieszkańcom miasta za frekwencję oraz poparcie.
Mieszkańcy Sopotu są bardzo obywatelskim społeczeństwem, które kieruje się własnym rozumem, a nie podpowiedziami liderów partyjnych. Z tego wynika, że poparli mnie, poparli radnych, którzy za mną stali murem, nawet narażając się na wyrzucenie z partii - powiedział prezydent.
Karnowski podkreślił, że jest niewinny.
- Ta oszczercza kampania musi się kiedyś skończyć i w końcu musi nadejść czas, kiedy nie będzie żadnych służb specjalnych, które są poza kontrolą kogokolwiek. I że w końcu nie będzie można także w tym kraju robić żadnego śledztwa trałowego, robiąc komuś w ciągu roku 103 śledztwa - zaznaczył.
Karnowski dodał, że czeka go 18 miesięcy zmagań z ciężką pracą dla Sopotu, ale także zmagań, żeby Polska była krajem obywatelskim i sprawiedliwym, krajem, gdzie nikt nikogo nie może pomawiać.
Powiedział też, że po zakończeniu kadencji samorządowej jesienią 2010 r. nie będzie się już ubiegał o stanowisko prezydenta Sopotu.
W niedzielę po południu w referendum wziął udział premier Donald Tusk żoną i córką.
Przed głosowaniem Tusk mówił, że ludzie będą wybierali pomiędzy czystością zasad - ja za tym się opowiem - a poczuciem, że chcą mieć dobrego prezydenta.
- Ja te zasady zaproponowałem już kilka lat temu, kiedy zaczęły się podobne problemy w innych miastach. Jeśli ktoś stoi pod zarzutami, to powinien sam zrezygnować, i tutaj zdania nie zmienię - powtórzył premier.
Zaznaczył jednak, że rozumie mieszkańców Sopotu, którzy będą głosowali za pozostawieniem Karnowskiego na fotelu prezydenta miasta.
Po oddaniu głosu premier powiedział, że było mu przykro głosować za odwołaniem przyjaciela.
- Zawsze jest przykro, gdy z jednej strony są zasady, które samemu się głosi, a z drugiej strony przychodzi taki moment, że trzeba te zasady wcielać w życie i jest to jakby wbrew samemu sobie i okolicznościom. Takie sytuacje się zdarzają i trudno, to jest przykry dla mnie moment - dodał Donald Tusk.